Cześć dziewczyny
Postanowiłam wpaść się przywitać i zapytać co u was i tak czytam prawie same smutne wiadomości ..
Sonia przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę że to co przed nami to jedna wielka niewiadoma. Nie powiem Ci żebys się nie stresowała bo wiem jak to jest - całą ciążę to przechodziłam i do dziś się dużo martwię.. taka już jestem. Ale niestety są takie sprawy na które nie mamy wpływu i grunt że wszystko u Ciebie ok i z maluszkiem również. Niech rośnie wam zdrowo ;*
Minka mam to samo z sąsiadką. Wydziera się (tak, dokładnie. To nie są krzyki) na dzieciaki, męża i psa. Od rana do wieczora można nieźle się nasłuchać i wcale jakoś specjalnie nie trzeba podsłuchiwać bo mieszka po drugiej stronie ulicy. Drze się na podwórku, w domu przy otwartych oknach tak głośno i nerwowo że już nie raz mi małą wystraszyła. Nie znam ich, nie mieszkamy tutaj długo ale mam ochotę iść jej rzucić jakimś numerem do psychologa bo zostawia dzieciakom ślad w głowie którego ciężko będzie się później pozbyć. Ostatnio nawet usłyszałam trzask i zaczął płakać najmłodszy syn (3-4 latka). Zamiast wziąć go przytulić, czy cokolwiek, wpadła w jakąś mega histerię i "po co tam wlaziles, ile razy mam ci powtarzać, jesteś jakiś głupi" i różne inne, dobre 15 minut się wyżywała. Nie mówię że bezstresowe wychowanie jest ok, no ale przelewanie swoich frustracji na dzieci jest słabe ...
Aga mam nadzieję że jednak zmienicie zdanie, albo że zdarzy się cud i uda się naturalnie. Tulę mocno ;*
Biedronka bardzo mi przykro z powodu szwagierki, nikt nie zasługuje na taki cios.