Cześć, dziewczyny, u nas depresja goni depresję, więc się nie odzywam za bardzo. Ja źle zniosłam antybiotyk, dopiero skończyłam brać i jeszcze dochodzę do siebie. Całe święta bolał mnie brzuch i pół Wigilii spędziłam w toalecie. Dodatkowo powinnam mieć owu, a nawet się na nią nie zanosi, chyba przez antybiotyk. Dodatkowo mnie to irytuje, bo i tak nie możemy się starać, a nie wiadomo ile będę czekać na kolejną
także taki depresyjny u nas nastrój w chacie zapanował, ojciec coś mi tam pieprznął w święta, że pół świąt przepłakałam. Do teściów nie pojechaliśmy, bo w Wigilię teść odebrał pozytywny wynik na COVID.
Jesteśmy coraz bliżej decyzji o adopcji. Chce byc mamą, nie muszę urodzić dziecka, żeby je pokochać. Uznaliśmy, że jeśli nie będzie przełomu w kolejnych badaniach, to koniec marca/początek kwietnia dzwonimy do ośrodka zorientować się, czy nas przyjmą. Nikt za mnie nie spełni moich marzeń, a budowanie dużej rodziny trochę potrwa, więc co tam
Martula, namawiaj faceta, namawiaj! To naprawdę nie boli, można nasienie oddać w domu i tylko je zawieźć do badania, tylko wcześniej trzeba się umówić na konkretną godzinę. Ja jestem mega wdzięczna mężowi, że zrobił badanie po 2 miesiącach starań. Aktualnie leczymy się od 5 miesięcy i nadal nie ma rezultatu... Poprawiła się ilość, ale pozostałe parametry nadal pozostawiają wiele do życzenia. Także nam minęło 7 miesięcy starań i nie czuje się ani trochę bliżej celu