Są dwa serca - ich ciągłe nieustanne bicie zdaje się w dwóch jestestwach jedno tworzyć życie. http://www.blogroku.pl/ebobas,gwgqt,blog.html

Po zupełnie dziwnym poniedziałku, braku ciepłej  wody i ogrzewania oraz rozczarowania własną postawą życiową nastapił wtorek. Już  bliżej piątku i powinno być lepiej, korzystniej. Jest zimno, ale przynajmniej świeci słońce - ono zawsze poprawia mi humor. Ciekawe co przyniesie nowy dzień, teoretycznie lepszy od poprzedniego- bo mamy juz nawet nie ciepłą, a gorącą wodę, wow.  Nie pije kawy, więc pocieszam się zieloną herbatą, ale zaraz chwileczkę- miało nie byc dziś szaro, więc poprawię się , nie pocieszam się herbatą ,a raczej rozkoszuje się jej smakiem i głębokim aromatem, jak w reklamie, tandetne hasło mające wzbudzić pożądanie, ale cóż musicie mi wybaczyć , dziś stać mnie jedynie na tyle, Wiem, wiem , rozpusciłam się i  obniżyłam sobie mocno poprzeczkę, chociaz wiem, że to słaba wymówka , ale jestem cieżarną mamą i czasami wszystko przychodzi mi trudniej, na szczęscie tylko czasami, bo inaczej to nie wiem jakby dała sobie radę z gryzącą mnie niczym zły pies codziennością, Zaraz czyżby wyłaniał się jakiś promyk nadziei na udany dzień . Jak to? niemozliwe, jest 13 a ja nadal w proszku, obiad nie zrobiony, a za chwile idziemy do lekarza, trzeba wziąc dziecko pod pachę i zasuwać na szczepienie. Wózek stał się dla mnie przedmiotem nie do udźwigniecia ze względu na mój stan- wiem znowu wymówka, ale tym razem nieco poważniejsza mam nadzieje, ze szybko mi pójdzie i  wrócimy prędko do domu, bo na dworzu zimno, brrr, aż się nie chce wychodzić- kurcze znowu marudzę, już zmieniam, jest świetna pogoda, bo chociaz mroźno, to nie pada i świeci słońce , idealna aura na hartowanie maluszka, no już lepiej to brzmi, więc jak widać nie mam na co narzekać. Trzeba w każdym nawet najbardziej szarym momencie życia szukać koloru pomarańczy , przynajmniej jest nieco latwiej. A propos pomarańczy to mój ukochany owoc tej pory roku, świetnie smakuje i rozwesela , a jak się wbije goździki to mozna mieć aromaterpię za  pół darmo. no proszę jednak jest optymistycznie . Tego się dzisiaj trzymam i rowniez tego wam życze. zwariowana matka zwana przez niektórych cieżarówka

Zero pomysłów na siebie, zero inspiracji. Poniedziałek jak zwykle nie zaskakuje...szarość codzienności przeplata się z paskudnym nastrojem. Według męża, humory spowodowane hormonami, może ma i rację, jakoś mnie to nie przekonuje. Muszę wziąc się w garść( łatwo powiedzieć, trudniej itp itd) dwa wdechy i nadal nic.

Mam mieszane uczucia. Jest radość to na pewno, ale z drugiej strony bardzo się boję o maluszka. Zastanawiam się czy dobrze się rozwija i jak sie czuje, bo moje objawy ciązowe jakoś dziwne ustały, może to tylko moje przewrażliwienie..sama nie wiem. Do tego przytyłam....jestem załamana, staram się nie myślec, ale to mnie dobija....męża w domu nie ma,nawet nie ma komu sie pożalic...więc zale się tutaj:) nie ma to jak blog. Antośka właśnie zasnęła, więc mam chwilkę tylko dla siebie, może uda się nie myślec o figurze. Zastanawiam się nad imieniem dla maluszka:) dla dziewczynki mamy już dawno wybrane MICHALINKA, ale nie wiemy nadal jak będzie miał na imię chłopiec:) chciałam coś prostego, ale zarazem niebanalnego:) Wh męża to będzie druga córka, ale ja stawiam na chłopaka:) najważniejsze żeby było zdrowe i silne:)

To już pewne:) będzie drugie dziecko. Byłam dziś u lekarza i potwierdził, że jestem w ciązy:) szkoda ,że moją radość psują kłopoty dnia codziennego....ach życie