rss wpisy: 16 komentarze: 3

Ja i Chrissy

Dziś zakładam owego bloga. Tak się skłąda, że jest to Wigilia Bożego Narodzenia. W ten sposób chcę zachować w pamieci zarówno te miłe jak i niemiłe wspomnienia związane z moją nieoczekiwaną, ale jakże upragnioną ciążą. Mam nadzieję, iż w przyszłości również moja córeczka bedzię miałą miłą pamiątke i dowód miłości.
  • Utworzono: 2012-03-19

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Chrissy: Nowe pomiary dziecka.

  • Utworzono: 2012-03-11

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Radości i smutki

    26 luty 2012 dni mijają szybko.  Żyjemy z Christy od karmienia do karmienia. Codzienna rutyna PKS (przewijanie, karmienie, spanie) pomimo zmęczenia i braku snu sprawia mi przyjemność. Chrissy jest spokojna, płacze tylko jeśli poczuje chłód np podczas zmiany pieluszki czy kąpieli. Tego dnia małą była marudna troszkę, niespokojna. Po południu przyjechali PIERWSI GOŚCIE CHRISSY. Kuzynka Klaudusia z Mamą Anią. Dwulatka Klaudusia trochę onieśmielona w końcu pogłaskała mała po głowce i potrzymała za rączkę. Ślicznie wymówiła też imię małej. Po czym jak 100% modelka zapozowała do zdjęcia z moją córcią.

    Wieczorem jednak przyszły smutki. Mała odmówiła picia. Rankiem pochlipała troszkę mleczka i znów odmówiła. Pożniej wymiotowała. Położna była natychmiast i stwierdziła, że to skutki nietolerancji pokarmowej i mała jest odwodniona. Kazała napoić jednak moje próby okazały się bezowocne. Po południu próbowałyśmy dostać się do szpitala jednak informacja o czasie oczekiwania minimum 5 godzinnego zadecycydowała o powrocie do domu i ponownej próbie pojenia. Udało się. Mała ślicznie wypiła. Położna stwierdziła, że jeśli kruszynka nie będzie odmawiać picia unikniemy szpitala. Ułożyło się pomyślnie. Mała piła już ładnie.

    28 luty 2012 PIERWSZY, KRÓTKI SPACER. Poszłyśmy do przychodni gdzie dzień wcześniej wybrałam lekarza rodzinnego dla córci. Pani Ula jest przemiłą, ciepłą osobą. Malutka miała badaną krew i wróciłyśmy do domku. Kilka dni póżniej Pani doktor odwiedziła nas w domku i pozostawiła zalecienia.

    Kolejne dni mijały już bez sensacji. Mała nabrałą sił i już konkretnie woła o mleczko. Potrafi już na kilka sekund skupić wzrok na osobie, która do niej mówi lub na mnie gdy ją karmię.

     

  • Utworzono: 2012-03-11

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    W domu

    23 luty 2012 wróciłyśmy  razem do domku. Dzień, a właściwie noc wcześniej kończyłam przygotowania do powitania córeczki w domu. Ubrałam łóżeczko, prasowałam, zakupiłam parę brakujących drobiazgów i upewniłam się by wszystko było na miejscu. O 11 zadzwoniłam by poznać ostateczną decyzję. Usłyszałam potwierdzenia. Uzbrojona w gondole i ciuszki dla małej zajechałam do szpitala ok 14. Mała czekała najedzona i przebrana. Dostałyśmy pare skierowań do poradni specjalistycznych, kilka zaleceń lekarskich, tabliczkę z imieniem i tasiemkę identyfikacyjną na pamiątkę oraz dwie buteleczki mleka NANPro na wypadek gdyby żarłoczek zgłodniał. Z mojej strony mieszanka radości i obawy. Czy mała jest na pewno gotowa?? Nic już jej nie będzie?? Uspokajałam się z czasem gdy dzień mijał spokojnie. Mała piła chętnie, kupki robiła co karmienie i spała zrelaksowana.

    24 luty 2012 Christine odwiedza położna. Pani Basia pozachwycała się kruszynką, porozmawiałyśmy trochę i pożegnałyśmy się. Wieczorem tego dnia razem z córeczką zdobyłyśmy nowe doświadczenie. NASZĄ PIERWSZĄ WSPÓLNĄ KĄPIEL. Było trochę płaczu lecz mała gdy tylko znalazła się w pozycji żabki uspokoiła się i zrelaksowała a ja wymasowałam jej plecki. Po kąpieli ufryzowałam ją a'la łobuziara stawiając jej długie, czarne włoski na sztorc.

  • Utworzono: 2012-03-09

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Chrissy: Reaguję na dźwięki.

    Zerkam na mamę gdy karmi mnie piersią. Przyglądam się chwilę gdy ktoś do mnie mówi.
  • Utworzono: 2012-03-09

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Chrissy: Ważę już 2,8 kg

     

  • Utworzono: 2012-03-02

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Poprawa

    27 luty 2012 W końcu dobre wieśći. Mała już nie jest usypiana farmakologicznie. Już bez sondy w buzi. Zaczyna reagować na antybiotyk nowy. I najważniejsze - zostanie nakarmiona mleczkiem.

    Codziennie jeżdże do mojej córeczki. Spędzam z nią czas o zostawiam zapasy mleczka.

    22 luty 2012 odłączają jej odżywianie dożylne. Mała dzielnie wypija sama mleczko.

    23 luty 2012 WRACAMY DO DOMU.

     

  • Utworzono: 2012-03-02

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Razem lecz osobno

    Szczęśliwa, pojechałam (jeszcze na wózku) zobaczyć malutką. Dostałam ją na ręcę i tak siedziałyśmy. Tylko My. Obie jesteśmy na antybiotykach ponieważ rozwineło się zakażenie wewnątrzmaciczne. Ale poza tym mała ma się swietnię. Jak skończy antybiotykoterapię i będzie miała 2 kg wyjdzie do domku. Lekarz decyduje, że mam karmić piersią. Piersze przystawienie perfekcyjne, za pierwszym razem się nam udało bez pomocy. Chrissy przeszczęśliwa, pije spokojnie, a gdy brzuszek się napełnił po prostu przytuliła się do piersi, rozluźniona.

    Na kolejne karmienie nie dotarłam tego dnia ze względu na powikłania. Wieczorem rodzę spory kawał błon płodowych i ląduje pod kroplówką. Jednak od kolejnego ranka dzielnie biegam na góre karmić małą. Od 8 do 23 jestem na jej rządanie. Dwa nocne karmienia pozostawiam personelowi, zostawiam jednak moje mleczko.

    Trzeciego dnia mała trafia na fototerapię. Już dzień wczesniej żartowałam, że "ściemnia". I racja, bilirubina 11. Nie przeszkadza nam to jednak w kontaktach i karmieniu.

    15 lutego - koniec Happy Ending'u. Weszłam na oddział poczułam jak ziemia usówa mi się spod nóg. Pielegniarka stoi nad malutka i przez sonde odciąga płyn z brzuszka. Mała ma podłodżywianie dożylne. Informują mnie, że nagle dostała wzdętego brzuszka, przestała trawić pokarm i najbliższe dni bedzie odżywiana pozajelitowo.

    Ja dostaje wypis do domu.

    Codziennie jeżdże do malutkiej. Siedze z nią, głaszcze, mówie. Malutka, która poznała już przyjemność dotyku czy karmienia piersią przeżywa ogromny stres teraz gdy nie moge jej wziąść na ręcę. Od pierwszego wieczoru choroby poddają ją sedacji farmakologicznej. Mała spada na wadze ponownie. W krytycznym momencie ma 1820 gr. Badania wskazują na zakażenie pokarmowe i nietolerancję sztucznego pokarmu.

  • Utworzono: 2012-03-02

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    12 luty 2012 4:33

    Od dwuch godzin nie czuje nic poza bólem, nie bardzo wiem gdzie jestem i co się dzieje. Mam drgawki. Gdzieś w oddali stukot - szybki, a gdy boli wolny. Przebłysk świadomości "to serduszko Chrissy"

    Zmieniam pozycje i widze przed sobą jakiś przedmiot, kolejny przebłysk "to alarm, użyj tego"

    Wpada lekarz i widząc mnie w drgawkach woła o Relanium. Jednak po szybkim badaniu okazuje się, że to już czas i odwołuje.

    Po 5 minutach i 3 skurczach o 4:33 na świat przychodzi mój największy skarb Christina Amarachi. Pediatrzy informują, że zabierają dziecko. Ja widzę ja już w beciku przez sekundy, tyle by dać pierwszego całuska w policzek.

    Na sali poporodowej dowiaduję się szczegułów. Mała trafiła na oddział opieki pośredniej (nie na IOM!!!), dostała 10 Ap, waży 1980gr, mierzy 47cm. Początkowo karmiona sondą i pod tlenem, z których jednak szybko zrezygnowano. Chrissy radzi sobie sama świetnie. "Dzięki Aniele Stróżu..."

     

  • Utworzono: 2012-03-02

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Poród

    11 luty 2012

    Od rana znów napięcia i skurcze. Lekarz decyduje się ponownie podać Relanium. Ja się ucieszyłam bo 3 dni temu pomogło.

    Jednak nie tym razem. O godzinie 22:30 wacam na intensywny nadzór na salę porodową ze względu na skurcze co 2-3 minuty i głębokie deceleracje u małej.

    Z każdym skurczem, gdy słyszę jej serduszko myśle "dalej Chrissy, dalej.... musimy dać rade....walcz".

    Mimo zapewnienia wcześniejszego, że bedziemy walczyć o każdy dzień ciąży lekarz odłącza podtrzymanie. Gdy zabierają mi kroplówkę, płacz ściska gardło "wiec mam urodzić teraz?!"

    Godzina za godziną wloką się niemiłosiernie. Skurcze co 1,5 minuty, coraz silniejsze. A najgorsze, że mała męczy się i jej serduszko wciąż bardzo zwalnia. Skupiam się, staram oddychać by jej pomóc. "Aniele Stróżu, pomóż mojej maleńkiej"

  • Utworzono: 2012-03-02

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Ojjj, już???!!!

    09 luty 2012

    34 tydzień ciąży. Wyszłam coś załątwić a wdrodze powrotnej wstąpiłam do Rossmana. Nagle poczułam serię szybkich ruchów małej. Ciepły płyn.... Szybko zdałam sobie sprawę, że pękł pęcherz płodowy. W domu byłam w przeciągu kilku minut i zaraz zaopatrzona w niezbędnik szpitalny pojechałam na izbę przyjęć.

    Tam powitał mnie zestaw złych wieści. Pierwsza: w tych kilku chluśnięciach płynu prawie cały wypłynął...AFI zaledwie 3. Druga: mała ma zahamowany wzrost od 3 tygodni jej wielkość jest zaledwie na 31 tydzień, a waży tylko 1700g. Trzecia: nieprawidłowa wielkość brzuszka, na 28 tydzień ciąży, przyczyna nieznana. Ogóne przewidywanie: Próba podtrzymania ciąży do czasu zakończenia podawania leku na rozwój płucek, czyli 3 dni, a jeśli uniknę zakażenia to i dłużej. Dziecko trafi na IOM noworodkowy ze względu na powyższe wyniki i małą masę ciała.

    Wyniki krwi wskazały, że w moim organiźmie nie było zakażenia. Podano mi leki hamujące skurcze, jednak bez Fenoterolu ze względu na niewydolność zastawki mitralnej. Trzy dni leżenia w łóżku.

<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_prev.gif" class="img_paginator" alt="" />
12

Szczęśliwa (mimo wszelkich przeciwności i samotności) mama Christinki
Kwiecień 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj