Witam Lipcóweczki:***
Przepraszam, że nie było mnie tutaj... ale działo się nie za dobrze u mnie i nie chciałam aby się Wam udzieliło. Przynajmniej ja tak mam, że jak coś komuś dolega, to potem często zauważam podobne objawy u mnie... Ale zaglądałam tu czasem dowiedzieć się co u Was
Bo to uzależnienie chyba jakieś- że myślę i zastanawiam się co się u Was dzieje
Skurcze dokuczały mi ostatnio bardzo mocno i często...
Ale od wczoraj przeżyłam koszmar. Wieczorem skurcze co kilka minut, potem bardzo słabe ruchy maleństwa...prawie niewyczuwalne. Ja sama z Julkiem, P. w Szwecji, Mama nie odbiera tel, teściowa tak samo, przyjaciółka poza zasięgiem...
Rano ubrałam małego i przeprawiliśmy się przez mroźne miasto do lekarza. Cała w łzach wchodziłam do gabinetu bo od obudzenia nie czułam dziecka już w ogóle. Na fotelu już, okazało się, że żadnego rozwarcia na szczęście jeszcze nie ma ale kiedy zaczęłyśmy szukać serduszka nie było słychać nic prócz łożyska... Już myślałam że tam zemdleje gdy... małe kopnęło!!!
Dostałam leki na skurcze w tym luteinę dopochwowo ;/ wrrr...
Wzięłam ok. godz. temu i... brzuch znów miło miękki a małe... rusza znów bardziej
Jestem spokojniejsza... i tak mi jakoś lekko
Całuję Was kochane... teraz już jestem:***
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]