czesc dziewczyny,
na dziś miałam termin porodu, a moja córcia jest już ze mną 5 dzień.
Z soboty na niedziele zaczeły się skurcze od 3.20 co dziesięc minut. Po dwóch godzinach zaczełam sie zbierać do szpitala, KTG wykazało że skurcze są, ale lekarz powiedział że chyba sie pospieszyłam bo szyjka zamknięta rozwarcia brak. Ale zostałam przyjeta.
Na sali porodowej znow KTG i jak zbadała mnie lekarka to miałam juz 3 cm rozwarcia (było ok 7 rano), po 30 min mieli mnie puścić żebym mogła poskakać na piłce ale jak przyszła lekarka to rozwarcie było już 5 cm i powiedziała ze przebije pecherz (nic nie bolało) ale tyle wód wyleciało że lekarka cała mokra była (ponad 3 litry) i stwierdzili że musze dlaej pod KTG bo trzeba zobaczyć co się dzieje po nakuciu pecherza. Skurcze były corac mocniejsze i za każdym razem jak byłam badana to rozwarcie coraz większe, z łóżka nie chcieli mnie spuścić, miałam już 9 cm i położna powiedziała ze zaraz bede rodzić bo zaczeły sie bole parte, chwile potem zostałam ponownie zbadana przez 2 lekarzy i 2 polozne, znowu mnostwo wod wyleciało, i tu szok...
usłyszałam że jest zagrożenie dla maleństwa i musze szybko podpisac dokumenty do cesarki. Urodziłam o 12.04 po 9 godzinach.
Popłakałam się, założyli cewnik i szybko bardzo szybko przewiezli na sale porodową. naszczęscie wszystko sioe udało i maluszek dostał 10 w skali Apgar.
Widziałam ją tylko chwilke a potem czekalam na sali aż ją przywiazą.
Nie przewidzialam takiego scenariusza!!!!
Maluszek bardzo sie opił wód płodowych i ciągle ulewała więc nie widzialam jej przez noc. Po cięciu cesarskim trzeba leżeć na płasko 8 godzin a potem pielegniarka pomaga wstac i sie umyć.
Maluszek pierwszej doby schudł 200 g i nastepnego dnia bardzo sie martwiłam że nie je za bardzo i jak tylko moglam przystawialam do piersi co nie bylo łatwe bo szwy bardzo ciagnely i bolaly, dodatkowo sciagalam pokarm laktatorem.
Na drugą dobe naszczescie nas wypuscili ze szpitala.
Ponieważ nie mogę nosić, właściwie we wszystkim wyręcza mnie mąż, jest bardzo zaangażowany i przejęty nową rolą (mimo że wczesniej nie wykazaywał zainteresowania-nie chical czytac o pielegnacji dzieciaczka, nie słuchał na szkole rodzenia). Robi wszystko :
mi śniadania , obiad i kolacje, pomaga sie umyć, smaruje brzuch
2.maluszka ubiera, przebiera, zmienia pieluszki i kapie, nosi tez malutka po karmieniu
Naprawde jestem z niego dumna.!!!
Tak wiec dziewczyny jak tylko możecie to zapewnijcie sobie po porodzie pomoc np mężą. Zwłaszcza po cesarce pomoc jest niezbedna.
To tyle odnośnie moich wrażen z porodu, mówię wam to trzeba przezyć samemu, ale widok maluszka rekompensuje wszystko i o bolu przy porodzie i innych rzeczach sie zapomina, bo teraz najważniejszy jest maluszek.
Wszystkim oczekującym życzę krotkiego porodu i dużo zdrowka, a tym które są już mamami i nie zdązyłam pogratulować składam teraz gratulacje
pozdrawiam
ps w razie pytać chetnie odpowiem,
[link widoczny po zalogowaniu]