Manolka to dotyczy dzieci karmionych piersią, u karmionych mieszanką można od 4 - 5 miesiąca wprowadzać. O glutenie też czytałam i są tak naprawdę dwie opcje: albo ok 5 miesiąca albo koło 10 - ale przy karmieniu piersią tylko ten gluten się teoretycznie powinno przed skończeniem pół roczku...
Z jednej strony to na pewno jest fajne dawać maluszkowi te wszystkie pyszności, tyle że natura raczej tak to zaprogramowała żeby mleczko wystarczało przez ten czas i wydaje mi się że lepiej jest pozwolić układowi pokarmowemu dojrzeć, bo tak naprawdę jest przystosowany tylko do trawienia mleka. Wiem że są różne odstępstwa od normy, tak jak pisze milka łącznie z karmieniem mleczkiem krowim, tyle że jeśli ma się swój pokarm to po co? Dla własnej satysfakcji? Chyba lepiej jednak poczekać aż maluszek na te nowe dania będzie gotowy... Jedyne odstępstwo które jest brane pod uwagę, to jeśli maluszek sam bardzo mocno interesuje się tym, co rodzice mają na talerzu, bo to oznacza że może wcześniej być gotowy
A ja małej nie gotowałam z przepisów, tylko z własnej inwencji
Narobiłam jej soczku malinowego, jabłuszek, dań z marchewki, cukinii, kabaczka, ziemniaczków, buraczków czerwonych, pietruszki, selera, królika i kurczaka, ogórka, niektóre z ryżem... wszystko (poza ryżem oczywiście) co tylko dostałam z wiochy
Bo wiem że to na pewno nie pryskane i nie nawożone sztucznie, więc można małej podać. I tak mamy prawie 100 słoiczków, więc chyba wystarczająco na etap "przejściowy"
Jeszcze na tą dynię czekam i będzie komplet
A i ja jeszcze gotowałam trochę inaczej niż normalnie. Zamiast najpierw gotować i przecierać, to robiłam odwrotnie - świeże jarzynki miksowałam w malakserze i wrzucałam do słoiczków a później gotowałam. Tylko mięsko podgotowałam wcześniej (bo na początku nie zaleca się podawania wywaru) i dodawałam do jarzynek a później razem jeszcze gotowałam. A wywar wykorzystałam do części dań przeznaczonych na troszkę później
Doszłam do wniosku że w sumie takie gotowanie i przecieranie powoduje że się strasznie dużo wartości traci bo nie dość że to paruje to część się wylewa z wodą bo inaczej byłoby zbyt wodniste... a tak jest prawie jak gotowane na parze - nic się nie zmarnowało
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu] [link widoczny po zalogowaniu]