mojego nie było wcale bo zakaz odwiedzin, a jak przyjechał mi coś podrzucić to musiał zostawić na dyżurce połoznych i one mi przynosiły
Maksia zobaczył na żywo pierwszy raz w dniu wypisu. Tak nim emocje targaly że pot się z niego lał i ręce mu latały
dopiero uspokoił się w domu...
A na ręce wziął go dopiero w środę
bo on się boi że mu krzywdę zrobi... Teraz go nie bierze, Ale często podchodzi i głaszcze po główce i całuje w główkę...
A wczoraj tak wieczorem leżę z niemezem i mówię do niego EJ A TY TO MI NAWET NIE PODZIĘKOWAŁES ZE CI TAKIEGO PIEKNEGO SYNA URODZILAM a on do mnie A TY MI NIE PODZIEKOWALAS ZE CI TAKIEGO PIEKNEGO SYNA ZROBIŁEM
i zaczęliśmy się śmiać...
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]