Problem w tym,ze nie mamy pojecia ile alkoholu przenika przez lozysko czy nie jest to tak,ze np.plod kumuluje i jest u niego we krwi wiecej alkoholu niz we krwi matki. Stad taka restrykcyjnosc co do alkoholu (kofeina i teina jest przebadana pod tym wzgledem i wiadomo w jakim stopniu przenika przez lozysko). Do mnie trafia stwierdzenie,ze nie dalybysmy przeciez tej lamki wina noworodkowi do wypicia (wrecz bylibysmy oburzeni gdyba nam ktos to zaproponowal) a rozgrzeszamy sie z tego winka czy piwka raz na jakis czas.
Co do picia alkoholu gdy jeszcze nie wiemy,ze jestesmy w ciazy to paradoksalnie jest to mniej niebezpieczne - zarodek jest albo jeszcze niezagniezdzony albo jezeli juz to nie wytwarza sie jeszcze lozysko ( no poczatku jest troche "samowystarczalny" bo czerpie z kosmowki).
Nie pilam alkoholu przez cala ciaze poza jednym razem,kiedy dostalam silnych skurczow (z powodu duzego stresu) i zaaplikowano mi wlasnie lamke wina (wakacje i z dala od szpitala),potem pojedyncze malenkie lampki wina w trakcie karmienia piersia. Nie uwazam tego za straszne poswiecenie, raczej jako inwestycja w zdrowe dziecko.
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
Życie nie powinno być podróżą do grobu. Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce, tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc... "ALE TO BYŁA JAZDA..."