-
Utworzono: 2010-11-05
Dziecko...
Dzisiejsze nieśmiałe dziecko, to to, z którego wczoraj się śmialiśmy.
Dzisiejsze okrutne dziecko, to to, które wczoraj biliśmy.
Dzisiejsze dziecko, które oszukuje, to to, w które wczoraj nie wierzyliśmy.
Dzisiejsze zbuntowane dziecko, to to, nad którym się wczoraj znęcaliśmy.
Dzisiejsze zakochane dziecko, to to, które wczoraj pieściliśmy.
Dzisiejsze roztropne dziecko, to to, któremu wczoraj dodawaliśmy otuchy.
Dzisiejsze serdeczne dziecko, to to, któremu wczoraj okazaywaliśmy miłość.
Dzisiejsze mądre dziecko, to to, które wczoraj wychowaliśmy.
Dzisiejsze wyrozumiałe dziecko, to to, któremu wczoraj przebaczyliśmy.
Dzisiejszy człowiek, który żyje miłością i pięknem, to dziecko, które wczoraj żyło radośćią.
— Ronald Russell
-
Utworzono: 2010-10-14
Jak płatek śniegu...
Zastanawiałam się trochę nad sobą... Nad czym czego dokonałam,a własciwie ile jeszcze przede mną do zrobienia pozostało... Wydawało mi się,że jestem bezbarwna,szara i chyba w tłumie nie zwracam na siebie uwagi. Że mimo młodego wieku zachowuję się bardzo konserwatywnie,zawsze stonowana,grzeczna. I właściwie to.....nie potrafię niczego wielkiego! Nie mam czym zabłysnąć,czym zachwycić,kompletne beztalencie!!! Hmmm... i wtedy właśnie do pokoju wszedł mój ukochany S. Z pachnącą kawą i córeczką na drugiej ręce. Spojrzałam tylko na niego z lekkim uśmiechem...posadził Natalkę na łóżku,zbliżył się do mnie i szepnął: jesteś niezwykła!
Kurcze,czy ja mam na czole wypisane wszystkie swoje myśli? A może przez zapomnienie gadałam sama do siebie?
Jak to?-zapytałam. Jak to niezwykła? Bo widzisz kochanie-zaczął S.-tylko Ty potrafisz ze mną rozmawiać bez słów...tylko Twoja kawa pachnie i smakuje najlepiej......tylko Twoje dłonie są silne i delikatne zarazem...tylko Ciebie kocham....
Rozpłynęłam się...wiedziałam,że potrafi pięknie mówić,ale do tej pory były to sytuacje bardziej ,,kameralne". A tu kawa,dziecko,stos prania przede mną i........i poczułam się jak na pierwszej randce. Motyle w brzuchu... kurcze! Zaskoczenie....
Uwielbiam słuchać wielkich przemówień S. Tych o piłce nożnej,kiepskim dniu w pracy i użeraniu się z X. Ale te malutkie,najmniejsze i nakrótsze przyprawiają mnie o dygotanie komór. Wiem,że są szczere. Nigdy nie zapomnę naszej pierwszej prawdziwej randki. Powiedział mi wtedy,że jestem jak płatek śniegu...Najpiękniejsze,że do dziś dnia słyszę to zdanie z jego ust. Przy różnych okazjach i zupełnie zwykłego dnia...Czasem czuję się tak,jakbym wygrała los na loterii. Może nie potrafię grać na fortepianie,śpiewać arii ani tańczyć jak zawodowiec. Ale ten człowiek,ten jeden człowiek umie ze mnie wynaturzyć wiele skarbów,o których istnieniu nie miałam pojęcia. Przy nim jestem zadowolona z siebie,jestem pewna siebie,jestem szczęśliwa....
I wiem też,że na pewno zajrzy na tego bloga :) podgląda coraz częściej :) Kocham Cię... :)
-
Utworzono: 2010-10-11
Wpadki.......młodej matki :)
Spotkałam się ostatnio ze swoją siostrą. I jak zawsze,po długim czasie bez kontaktu,powróciły wspomnienia. Tym razem te najweselsze,najgłupsze i takie,które na dłuuugo zostaną w naszej pamięci. Tak...przypomniałysmy sobie nasze przeróżne wpadki. A było tego trochę :) Bo i któż ich nie ma?
Chyba do końca życia zapamiętam swoją pierwszą wizytę w uniwersyteckiej bibliotece. O rany! Byłam czerwona i sparaliżowana ze wstydu! Stanęłam w kolejce po wypożeczenie książki. Panowała okropna cisza i tylko co jakiś czas słychać było czyjeś nazwisko i rok studiów. Ja właśnie zaczynałam swoją przygodę na Uniwersytecie. Kiedy nadeszła moja kolej,młoda dziewczyna zapytała mnie o nazwisko. To było proste :) A potem pytanie: który rok? Na to ja bez wahania i dość głośno : 86!!!!!! I nagle śmiech! Potężny śmiech! Wszyscy pękali! I powtórne pytanie ledwo oddychającej ze śmiechu dziewczyny: który rok studiów? O matko-pomyślałam,niezły początek! Zostałam nazwana wiecznym studentem na roku! :)
No cóż....to nie wszystko...niestety.... Czy zdarzyło Wam się kiedyś staranować drzwi? Mi niestety tak.... Kolejka przed sklepem,nic dziwnego. Wybrałam się z przyjaciółką na małe zakupy do hipermarketu. Nie wzbudziło we mnie żadnych podejrzeń to,że sznur ludzi ciągnie się od wejścia aż na ulicę. Drzwi były obrotowe....tyle,że tego dnia nieco później niż zwykle otwierano sklep. No cóż.... A ja,z wielkim impetem cisnęłam swoim ciałem w te zamknięte jeszcze drzwi! I osunęłam się po nich jak na kreskówce. Oczywiście śmiech! Gigantyczny śmiech zebranych ludzi! Było mi tak głupio,że szybko wzięłam przyjaciółkę za rękę i uciekyśmy. A potem sama się śmiałam cały dzień :)
Pamiętam też,jak zaraz po narodzinach córeczki spanikowałam i zrobiłam z siebie......hmmmm.... Wstałam rano,karmię Natalkę i nagle patrzę:wysypka!!!! Przerażenie! Moje maleństwo ma dopiero miesiąc! Co robić? Szybko ubrałam córcię i pędzimy do lekarza W kolejce nie czekaliśmy długo. Po wejściu do gabinetu i 2-minutowym wywiadzie pani doktor nakazała rozebrać maleństwo. Rozebrałam.....na ciele ani śladu... Zdziwiona lekarka patrzy na mnie pytającym i nieco zmieszanym wzrokiem. Ja czerwona. Kurcze,pół godziny temu moje dziecko było w czerownych kropeczkach! Przewrażliwiona matka-usłyszałam. Chyba jednak tak..... :)
Fajnie jest powspominać. Pośmiać się z samego siebie. Myślę,że trzeba zachować dystans i umieć się bawić takimi wpadkami. Każdy je ma,tylko nie każdy potrafi się do nich przyznać. Ja mam ich naprawdę dużo. Może na tym jednak na dziś poprzestanę.
-
Utworzono: 2010-07-25
Pierwszy roczek minął!!!
Tak długo wyczekiwane,upragnione-pierwsze urodziny Natalki!!! Pękam z dumy jak gdyby stało się coś nadzwyczajnego!
Świętowaliśmy tylko we własnym gronie. A na drugi dzień wybraliśmy się na wycieczkę do skansenu. Natalka mogła np nakarmić zieleninką kozę :)) Upamiętniliśmy wszystko świetnymi zdjęciami-będzie co wspominać :)
Moim zdaniem,te nasze skarby stanowczo za szybko rosną!!
-
Utworzono: 2010-05-10
Nowa bryka Natki:)
Wreszcie się przesiadłyśmy w lekką furę:) W końcu lato za pasem:) Prezentuje się pięknie,nieprawdaż? I z tej okazji poszłyśmy na dłuuuugi spacerek z przeszkodami:) Np.w postaci wjazdu na pocztę! Chociaż patrząc na nasze cudowne drogi i chodniki to każdy spacer jest maratonem z przeszkodami:))Jak Wam się podoba? -
Utworzono: 2010-05-05
Karmię-jestem z tego dumna!
Powrót do pracy okazał się nie lada wyzwaniem... Szczególnie,jeśli chodzi o prawa i przywileje matki karmiącej. Nawet w najgorszych snach nie myślałam,że co drugi dzień będę musiała jak katarynka powtarzać szefowi,że wobec mnie nie zachowuje się lojalnie. A to nie jest łatwe....
Ech....od początku.Kiedy zdecydowałam się na powrót do pracy byłam świeżo po urlopie macierzyńskim. Normalne,że wówczas podstawą diety maluszka jest pierś. Dlatego chciałam skorzystać z przysługującej mi godziny na karmienie. Po rozmowie z przełożonym zdębiałam! Nie dość,że aż kipiał ze złości to jeszcze stwierdził,że w takim razie co drugi pracownik powinien pracować krócej ponieważ ma małe dziecko! Mówił to z takim sarkazmem,że czułam ciarki na plecach! Ale nie dałam się spławić. Szef wykonał kilka telefonów do kadr,aby UPEWNIĆ SIĘ,że mam do tego prawo a potem tylko powiedział,żebym co miesiąc przynosiła zaświadczenie od lekarza. Na tym stanęło. PO pewnym czasie wpadła do firmy z wizytą kontrolną dyrektorka! I znienacka zapytała: Pani karmi nadal dziecko? A jak długo to jeszcze potrwa? Myślałam,że się zapadnę. To pytanie miało w sobie tyle wyrzutu!!! Po kolejnych dwóch miesiącach stwierdziłam,że nie będę już korzystała z tej godziny. Natka ma już prawie 10 miesięcy i karmienie ograniczyłyśmy do porannego i nocnego więc szkoda fatygi i słuchania komentarzy innych. Wtedy szef podsadził mi druczek do podpisania! Kwartalny raport przepracowanych godzin-do wglądu i podpisu. Ale drobnym maczkiem przeczytałam: ponieważ sprawuję opiekę na dzieckiem do lat 2,wyrażam zgodę w razie konieczności na pracę w godzinach nocnych oraz nadgodzinach. Oczywiście nie podpisałam tego!!! Ale znów zaczęły się walki o swoje! Kilka dni temu szef oznajmił,że zostaję pół godziny dłużej w pracy. Kiedy się nie zgodziłam zaczął mi sypać jakimiś paragrafami z kodeksu pracy i wciskać bajeczki. Znów wyszło na moje!!! Ale wreszcie udało mu się na mnie odgryźć. Malutka zachorowała na trzydniówkę. Wobec tego przyniosłam zwolnienie lekarskie na 3 dni. Mój wspaniały przełożony nie odesłał tego do kadr,nie dał mi do wypełnienia specjalnego druku dzięki któremu opieka nad dzieckiem jest płatna 100% i moja wypłata uległa skurczeniu.....W tym miesiącu dostanę wyrównanie,ale czasem sił mi brakuje na tego człowieka. Sam jest mężem i ojcem więc zupełnie nie rozumiem jego zawiści!Tak czy inaczej znam swoje prawa,na bieżąco sprawdzam wszystkie uaktualnienia i na pewno nie dam się stłamsić! Jestem mamą i jestem z tego dumna!!!! -
Utworzono: 2010-04-05
Niespodzianki!!!
Dzieci są cudowne. Każdego dnia czymś zaskakują,coś odkrywają,poznają świat. Moja maleńka mnie również dziś baaardzo zaskoczyła!Kiedy z upodobaniem zajadała się pysznym biszkoptem nachyliłam się do niej i otwierając usta poprosiłam : Daj mamie kawałeczek córeczko.... I wtedy moja maleńka wyciągnęła rączkę i wsunęła mi swojego biszkopta:)) Po chwili zrobiła to samo! Strasznie rozradowało mnie to dzielenie się!!!Poza tym Nati od paru dni sama się do mnie przytula! Dotychczas nie robiła tego! Rany,jakie to przyjemne-takie odwzajemnienie uścisku! Świadome wtulenie się w moje ramiona! Skrzydła mi urosły:)I kolejna niespodzianka! Nowy ząbek-górna jedyneczka się pojawiła! I jak dobrze widzę,na dniach kolejna też się przebije!To wszystko cieszy moje serce tak bardzo,że brak słów!I łza się kręci w oku na myśl,że to minie... -
Utworzono: 2010-03-21
Koniec-początek nowego...?
Wahadło...To słowo chyba dość dobitnie odzwierciedla stan,w jakim znajduje się większa część świeżo upieczonych mam. Nic dziwnego! Tak nagła zmiana całego trybu życia każdego może wyprowadzić z równowagi:) I wcale nie jest tak,że wraz z ukończeniem przez oseska I trymestru życia wszystko wraca do normy. Moim zdaniem-dopiero się zaczyna cała karuzela!!! O tak! I masa pytań : wrócić do pracy? komu powierzyć swe dziecko? co z karmieniem? itd....itd... I właśnie to karmienie ostatnio spędza mi sen z powiek.Decyzja o powrocie do pracy była jasna-TAK. Nie ma innego wyjścia póki co :(( Jakoś powolutku moja wybredna córcia polubiła łyżkę i po 2 miesiącach karmienie nie stanowiło problemu. Również w pracy jeśli chodzi o swoje prawa-z początku wszystko poszło ok. Choć mina -a raczej wykrzywienie twarzy szefa dużo dawało do zrozumienia, to mam tę 1 godzinę mniej przysługującą karmiącej mamie. Dokładnie pamiętam jak z niecierpliwością czekałam tego powrotu. Czułam się w domu okropnie-odepchnięta,zapakowana w pieluchach,przygwożdżona karmieniem piersią! Chciałam choć na kilka godzin ulotnić się i ,,normalnie" spędzić dzień. Tak było WTEDY...Jak wspomnę ten czas i te durnowate myśli to....szkoda gadać... Za każdym razem kiedy wychodzę z domu do pracy mam wyrzuty sumienia.Wydaje mi się,że wyrządzam krzywdę swojemu aniołkowi. Kiedy zapinam buty,moja maleńka Natusia otwiera szeroko oczka i ze smutkiem na buźce czeka,aż założę płaszcz. Niemal zawsze żegna mnie z łezką w oku. Powroty nie są dużo łatwiejsze. Nati w euforii radości wymachuje rączkami i piszczy ze szczęścia i nagle...zaczyna płakać. Ach...życie...Jakie Ty jesteś skomplikowane i trudne do ogarnięcia! Czuję jak ucieka mi wiele pięknych chwil z życia córci. A ostatnio mam wrażenie,że niebawem zakończymy nasz cudowny czas ,,cycusiowania". Oj tak...Nati ma 8 miesięcy. I gdyby nie praca pewnie długo nie zrezygnowałybyśmy z naturalnego pokarmu. Teraz dopiero doceniam to doznanie. I już mi tęskno za nim. Wtulona we mnie Natalka rozczula mnie za każdym razem-no! pomijam chwile,kiedy jej śliczne 2 ząbki nagle wbijają się w pierś :) Ale wiem,że wraz z zakończeniem karmienia piersią zakończymy pewien etap w naszym życiu... I wiem,że takiej więzi i uczucia jakie wtedy wypełnia moje serce nie zastąpi absolutnie nic...A może to nie koniec tylko początek nowej historii i nowych doznań...? Zobaczymy... -
Utworzono: 2010-02-24
Muzyka....łagodzi obyczaje :)
Pewnie każda z nas-mam-ma takie dni, kiedy z łóżka nawet dźwig nie może nas zwlec a ołowiane powieki za każdym razem tuż po otwarciu niespodziewanie i na przekór wszystkiemu opadają!!! No tak....takie są poranki zapracowanych kobiet! Moje ostatnie tygodnie właśnie tak wyglądają...Pobudka najpóżniej o 5.00 i zaraz potem przemarsz jeszcze ciemnymi uliczkami na przystanek MPK. Najgorzej,że moja podróż do celu trwa aż 40 minut!!!! W tym czasie potrafię usnąć nawet 3 razy! Porażka! Ale znalazłam świetny sposób na rześki i szczęśliwy poranek :)) odrobina muzyki!!!! Na początek serwuję sobie ,,Kocham Cię życie" :) Rewelacja!!!!!!! To naprawdę działa! Ze słuchawkami na uszach dziarsko podbijam każdy szary poranek :)
A niedawno odkryłam coś,co za każdym razem sprawia,że na mojej twarzy pojawia się uśmiech:) Dołączam link i polecam-tylko obejrzyjcie to do końca!!!!! Rozkręca się.....:)
Pozdrawiam wszystkie mamy pracujące na 2 etaty!
Nie damy się zmęczeniu!
-
Utworzono: 2010-02-22
Ważna przestroga!!!
Myślałam,że na tym blogu zachowam tylko te radosne chwile! Że uchwycę najwspanialsze momenty niezwykłego faktu bycia matką i podzielę się swoim szczęściem z innymi...że napełnię otuchą,otrę czyjąś łzę i pośmieję się z innymi!
A dziś tak mi smutno....tak źle....
W pracy otrzymałam szokującą wiadomość! 5-letni synek jednej z mam zmarł....Doznał bardzo silnego poparzenia w wyniku zabawy w pobliżu piecyka gazowego...ogniem zajęła się cała pelerynka,którą radośnie się bawił... Leżał w szpitalu w Krakowie w śpiączce farmakologicznej. Po operacji przeszczepu....który niestety się nie przyjął... Kochani rodzice-to była dosłownie chwila nieuwagi babci,z którą został mały chłopiec! Tak niewiele czasu potrzeba by życie zamieniło się w ogrom bólu i cierpienia! Musimy być uważni w każdej sytuacji! I niech nam sielankowy obrazek zabawy maluszków nie zamyka oczu! Bądźmy baczni na każdym kroku! To co opisałam ma wstrząsnąć i uwrażliwić! Życzę każdemu z osobna przeżycia wspaniałego dzieciństwa Waszych najdroższych aniołków....
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
-
Urodziny: 17.07.2009
Imieniny: 27.7
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...