,,Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu...."Może dzięki tym nikłym wpisom to odkryjemy :)

Utworzono: 2010-10-11

Wpadki.......młodej matki :)

Spotkałam się ostatnio ze swoją siostrą. I jak zawsze,po długim czasie bez kontaktu,powróciły wspomnienia. Tym razem te najweselsze,najgłupsze i takie,które na dłuuugo zostaną w naszej pamięci. Tak...przypomniałysmy sobie nasze przeróżne wpadki. A było tego trochę :) Bo i któż ich nie ma?

Chyba do końca życia zapamiętam swoją pierwszą wizytę w uniwersyteckiej bibliotece. O rany! Byłam czerwona i sparaliżowana ze wstydu! Stanęłam w kolejce po wypożeczenie książki. Panowała okropna cisza i tylko co jakiś czas słychać było czyjeś nazwisko i rok studiów. Ja właśnie zaczynałam swoją przygodę na Uniwersytecie. Kiedy nadeszła moja kolej,młoda dziewczyna zapytała mnie o nazwisko. To było proste :) A potem pytanie: który rok? Na to ja bez wahania  i dość głośno : 86!!!!!! I nagle śmiech! Potężny śmiech! Wszyscy pękali! I powtórne pytanie ledwo oddychającej ze śmiechu dziewczyny: który rok studiów? O matko-pomyślałam,niezły początek! Zostałam nazwana wiecznym studentem na roku! :)

No cóż....to nie wszystko...niestety.... Czy zdarzyło Wam się kiedyś staranować drzwi? Mi niestety tak.... Kolejka przed sklepem,nic dziwnego. Wybrałam się z przyjaciółką na małe zakupy do hipermarketu. Nie wzbudziło we mnie żadnych podejrzeń to,że sznur ludzi ciągnie się od wejścia aż na ulicę. Drzwi były obrotowe....tyle,że tego dnia nieco później niż zwykle otwierano sklep. No cóż.... A ja,z wielkim impetem cisnęłam swoim ciałem w te zamknięte jeszcze drzwi! I osunęłam się po nich jak na kreskówce. Oczywiście śmiech! Gigantyczny śmiech zebranych ludzi! Było mi tak głupio,że szybko wzięłam przyjaciółkę za rękę i uciekyśmy. A potem sama się śmiałam cały dzień :)

Pamiętam też,jak zaraz po narodzinach córeczki spanikowałam i zrobiłam z siebie......hmmmm....  Wstałam rano,karmię Natalkę i nagle patrzę:wysypka!!!! Przerażenie! Moje maleństwo ma dopiero miesiąc! Co robić? Szybko ubrałam córcię i pędzimy do lekarza  W kolejce nie czekaliśmy długo. Po wejściu do gabinetu i 2-minutowym wywiadzie pani doktor nakazała rozebrać maleństwo. Rozebrałam.....na ciele ani śladu... Zdziwiona lekarka patrzy na mnie pytającym i nieco zmieszanym wzrokiem. Ja czerwona. Kurcze,pół godziny temu moje dziecko było w czerownych kropeczkach! Przewrażliwiona matka-usłyszałam. Chyba jednak tak..... :)

Fajnie jest powspominać.  Pośmiać się z samego siebie. Myślę,że trzeba zachować dystans i umieć się bawić takimi wpadkami. Każdy je ma,tylko nie każdy potrafi się do nich przyznać. Ja mam ich naprawdę dużo. Może na tym jednak na dziś poprzestanę.

Komentarze

  • b176210671 | 12-10-2010 09:34:51 | zgłoś naruszenie

    Ale się ubawiłam. Marta nie jesteś sama. Chyba każdy z nas ma wpadki. Chcesz z bibloteką to proszę: Wycieraczka leży zamiast na zewnątrz to w środku. Nie wiem kto to wymyślił. Kiedy wypożyczyłam książkę i powiedziałam do widzenia-wytarłam szybkim ruchem buty i opuściłam pomieszczenie. Dopiero wtedy zorientowałam się co zrobiłam. Sama z siebie się śmiałam. I na myśl o tym śmieję się do dziś. A ile tych wpadek jeszcze było!
  • jowita | 12-10-2010 11:42:59 | zgłoś naruszenie

    No,Beatko,nieźle :) wytrzeć buty wewnątrz :) jeszcze się z tym nie spotkałam :) też pękałabym ze śmiechu cały dzień :)
  • laska | 14-10-2010 14:25:49 | zgłoś naruszenie

    To prawda, że zdarzają się nam wpadki: małe i duże. Ale przyznaję Ci rację, że najważniejsze, to umieć się do nich przyznać i z nich się śmiać.
  • AntZ | 24-01-2011 14:55:32 | zgłoś naruszenie

    W obrotowe drzwi wpadłam kilka razy zanim trafiłam do wyjścia :) za czyste szyby były.
    Moja wpadka? Na koniec wczasów, na których poznałam - teraz już męża - zrobiłam sobie tatuaż z henny. Szłam przez całą miejscowość nadmorską, zasłaniając go ręką, żeby nikt nie dotknął, bo był świeży. A potem wsiadając do auta męża (wtedy znałam go 5 dni) całkowicie już o nim zapomniałam i wytarłam tatuaż o siedzenie. Co za sierota! Co gorsza - nie sprało się. Ale bajka skończyła się dobrze, bo jesteśmy dziś małżeństwem :D
  • jowita | 24-01-2011 21:53:26 | zgłoś naruszenie

    Czyli piękny happy end :) super historia-na zawsze ją zapamiętacie:)))

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Od lipca jestem najszczęśliwszą kobietą świata! Pojawiła się w moim życiu cudowna istota-Natalka :)
Marzec 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj