-
Utworzono: 2013-01-02
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
2 Styczeń 2013
No i mamy Nowy Rok 2013, pewnie większośc społeczeństwa myśli nadeszły pechowe czasy a ja z kolei przyjełam tą datę z ucieszeniem juz dawno twierdze że 13 jest szczęśliwsza niż nam się wydaje a według Aidy to właśnie 2012 był bardziej pechowy niż ten który juz trwa ma byc. Więc życzmy sobie w tym roku jak najwięcej czarnych kotów ( pierwszego już spotkałam na spacerrze 1 stycznia), drabin, miedziaków na ulicy które podnosimy z uśmiechem a nie przydeptujemy i omijamy, i innych "pechowych" szczęśliwców na naszej życiowej drodze. Wiem ze w tym roku ma się spełnic wiele moich marzeń nie tylko to jedno więc w ten Nowy Rok weszłam w z podniesioną głową otoczona moimi przyjaciółmi z lekkim szumikiem w głowie (pierwszy raz chyba od 5 lat :) ) i ogromnym uśmiechem na twarzy w końcu.
Myślami zawsze będę ale musze zyc aby przetrwac więc nauczyłam się na nowo śmiac i cieszyc z życia tym samym spełniłam swoje postanowienie noworoczne i do problemów których nie mało bo przed świętami na złośc musiałam kupic pralkę stara padła, w samochodzie poszedł nam po świętach rozrząd a dopiero odebraliśmy go od blacharza :( a w sylwestra na koniec rozpadła się moja długoletnia przyjaciółka którą miałam od 8 lat prostownica tym samym myślę ze krąg się zamknoł i w tym roku pecha juz nie będzie :)
Głowa do góry o chyba jako pierwsza polka spełniłam swoje postanowienie noworoczne i to już 1 stycznia :)
-
Utworzono: 2012-12-18
18 GRUDNIA
Jesli kiedykolwiek narzekałam na bunt mojego dwulatka ze zaczął wcześnie, że masakra to wszystko odwołuje teraz wiem co to znaczy i mam cichą nadzieję że kiedyś moje dziecko powie tak a na zadane mu pytanie nie padnie z histerią na podłągę krzycząc nie mów do mnie nie kochaj mnie , mam ciebie dosc a pod nosem przeklnie niedawno załyszane słówko. Urok dwuipółlatka :(....
-
Utworzono: 2012-12-16
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
16 grudnia
Oj rzadko tu zaglądam i rzadko pisze, ale przedświąteczna gorączka i mnie się udzieliła . Ale dom wysprzatany co za tym idzie udekorowany. Większośc ozdób robię sama więc na szczęście mam to juz za sobą. Oczywiście na początku miesiąca stwierdziłam że sciany w naszym domu sa juz tak brudne że wziełam sie za malowanie, wyobraźcie sobie że M siedział na kompie a ja malowałam sprzatałam i wogóle wykończenie organizmu na maksa. Ale mu wybaczam w końcu to ja jestem córką malarza :)
W zeszłym tyg. M wezwał do mnie pogotowie tak masakrycznie zle się czułam że myślałam że się uduszę tak mi sciskało żyły w szyi. Okazało się na pogotowiu że to od nerwów, porozmawiałam sobie z lekarką zaproponowała wizyty u psychologa i myślę że to nie jest zły pomysł. Skoro sama nie potrafię sobie poradzic z problemem to może to najlepsze wyjście niz "ucieczka" w chorobę no bo tak można nazwac reakcje organizmu na wieczny stres.
Zrobili mi jeszczse wyniki na tarczycę i czekam aby je odebrac stwierdzili hustawkę hormonów :(
Nie mogę się poddawac... mam na Święta zamówionych 10 blach ciasta i musze je zrobic a swoich 8 z tortem mega bo w tym roku wyjątkowo zgodziłam się na Wigiglię u teściów z zwględu na ich 40-sta rocznicę ślubu ale nie jadę z pustymi rękami swoje potrawy zabieram :)
-
Utworzono: 2012-11-12
12 listopad 2012
Zmoim sercem coraz gorzej, leki nie pomagały dostawałam napadowych nerw -bólów i skończyło się na mocniejszych dawkach i skierowaniu do kardiologa. Dziś sie dobrze czuje jest nawet ok ale chodze cały czas z takim uczuciem jakby ktos mi sciskał serce imadłem.
Mikołaja oddaliśmy na weekend do dziadków mały nawet wczoraj za bardzo nie chciał wracac bo dziadzia to i tamto, pierwszy raz był u teściów na tak długo sam, ale wieczorkiem im powiedział że wakacje sie skończyły i jedzie do domku sam na swoim jeżdziku :). My za to mieliśmy weekend dla siebie w sobote wybraliśmy się do miasta na zakupy i obiad, miło spędzilismy razem czas tego nam brakowało no i zaczeliśmy sie starac znowu o dziecko, tym razem na luzie co będzie to będzie nie myślimy o tym jak "króliki reproduktory" :). Bedzie teraz dobrze wiem o tym :)
-
Utworzono: 2012-11-01
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
1 listopad 2012
Jest mi tak ciężko byłam na grobach rodziny, chodziłam od mogiły do mogiły i miałam wrazenie że mi czegoś brakuje. Tak brakuje mi miejca gdzie mogłabym modlic się za moją nienarodzoną pewnie córeczkę, tak czułam. Wziełam mały znicz i wraz z M i synkiem zapaliliśmy go pod Krzyżem na cmentarzu w naszej miejscowości. Gdy Miko stawiał go bardzo płakałam, powiedziałam mu że to dla dzidżki, która nie mogła z nami byc. Mam wrazenie że ta depresja bardzo się ostatnio pogłębiła a może to ten czas akurat teraz tak bardzo mnie nastroił...
W sumie mam jeszcze jedną wiadomośc Alanek żyje !!!! Okazało się że gdy go odłączyli jego serce nie przestało bic chciało życ. W tej chwili jest nawet odłączony od respiratora, druga strona tej historii jest taka że, jego mózg został na tyle niedotleniony i zainfekowany wirósem że nie przywrócą go do sprawnośc i dziecko jest bardzo niepełnosprawne.
-
Utworzono: 2012-10-23
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
23 pażdziernik
Byłam dziś u lekarza z samą sobą , nie wytrzymałam wczoraj ból serca był taki, że myślałam że sama sobie wezwę karetkę. Lekarka powiedziała że mam nerwicę dostałam leki nasercowe i antydepresanty....
Za dużo zwala mi się na głowę i to wiecznie, jak nie to to tamto jak wyjdziemy na prostą to wleci coś innego... 6 lat związku i 6 lat prawie bezustannego nerwa, bierzesz sobie M z jego walizami i tak rzeczywiście jest i w drugą stronę to samo ,czasami mam chęc naszą trójkę spakowac wyjechac i nikomu nie dawac wieści. Może wtedy bylibyśmy szczęśliwym wyluzowanym małżeństwem , rodziną.
A a po poronieniu usłyszeliśmy że jak chcemy miec drugie dziecko to musimy wyjechac i zrobic dzidziusia po za domem tak jak było z Synkiem :( Ma się wyczucie......
-
Utworzono: 2012-10-22
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
22 pazdziernika
Dzisiaj dostałam pierwszą miesiączkę po stracie..... 36 dni. Okres którego nie miało byc conajmniej przez kolejne kilkanaście miesięcy....
-
Utworzono: 2012-10-18
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
18 pażdziernik
Kolejny dzień i kolejna gonitwa myśli, chyba nie ma dnia abym nie myślała o swojej stracie, maluch biega a ja myślę o tym jak go wieczorem ubieram do spania jak to będzie z większym brzuchem i czy dam radę i nagle trach przecierz ja nie będę miec brzucha. Łapię się na takich myślach często , ostatnio mąż namówił mnie na piwko żadko piję alkohol nie bardzo lubie a musze mniec na niego chęc, no i ja z tekstem przecież nie mogę :( i znów łapanka myśli.
Dziś była u mnie mama z swoją znajomą na wieczornej kawce. Koleżanka mamy dostała telefon że jej brata dziecko umarło, myślałam że mi serce pęknie i będę szlochac razem z nią , mąż tak samo. Historia jest taka że dwulatek miał chorą wątrobę. Trafił do CZD w Warszawie postanowili zrobic przeszczep. matka dawcą 21 lat kobitka zdrowa. Przeszczep udany dziś przyszły wyniki że wszystko jak w najlepszym porządku. mózg obumarł, dziecko potrzymywane , konsylium, odłączyli. Dwulatek, śliczny Alanek [*] matka trzymała za rękę podczas ostatnich ton serduszka. Tragedia M mówi że po wyjściu wyszedł by na ulicę i rzucił się pod pierwszy samochód. Dziecko w wieku naszego pierworodnego , jedynak jak nasz.
Moje pytanie czy da się porównac tragedie, teraz widzę że moja chyba była na niższym poziomie, ja mojego dziecka nie chowałam , nie karmiłam i nie biegał mi po domku.Na forum Majówejk na którym byłam padło kiedyś coś takiego że kobieta wolałaby poronic kilkoro dzieci niż stracic matkę..... nie wiem jak na ten temat się wypowiedziec czy tragedia da się porównac do gorszej lub "lepszej"?
Tylko dlaczego Bóg pozwala na to by odbierac nam nasze szczęście?
-
Utworzono: 2012-10-16
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Ciąg dalszy.
Długo się zbierałam aby dokończy wpis i doszłam do wniosku że oszczędzę Wam przyrości czytania jak to się stało. Poroniłam było to oczywiste, w domu nie w szpitalu w opiece rodziny. Długo dochodziłam do Siebie. Krwawienie trwało ponad tydzień. W środę po zdarzeniu pojechaliśmy do szpitala na kontrolę. USG wykazało że dzieciątka napewno już nie ma. P. dr. zaproponowała abym się nie męczyła, wyczyszczenie. Odmówiłam.... skoro organizm odrzucił dziecko niech sam się regeneruje bez niczyjej ingerencji. W wielu krajach już tego nie robią, lekarze pozwalaja kobiecym organizmom na samoistne wyczyszczenie. Po braku ingerencji i przejściu jednej miesiączki można się praktycznie starac o dziecko od razu, po łyżeczkowaniu trzeba odczekac ok. 4miesiączek. Więc po co. Nie rzyczę nikomu ale przestrzegam Was kobitki przed ingerencją w wasze działo pozwólcie działac naturze i swoim instynktom.
A ja...... nadal cierpię i nie wiem kiedy to minie, dziś zadzwonił brat ze będą mieli dziecko miesiąc po tym jak wypadał mój termin porodu, ból niesamowity. Płakac juz nie będę , ponieważ moje kanaliki przestały produkowac łzy. Wylałam ich tyle ........
Poronienie, poród tylko dziecka brak......
-
Utworzono: 2012-09-26
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
17 września
Wstałam rano oporządziłam dziecko,poszłam do ubikacji a tam potop na majtkach. Podpaska między nogi i biegiem po telefon. Dzwonie do lekarki: Natychmiast przyjechac!!! . Dzwonie do męża już jedzie. Ide pod prysznic i widze strużki krwi. Ubrałam się i zawołałam sąsiadke. Emila przyszła krzycząc z rozpaczy, próbuje jej tłumaczyc co się dzieje i żeby zabrała małego do siebie bo my jedziemy do szpitala.
Dotarliśmy na miejsce około 11. Gdy weszłam na odział i spotkałam pierwszą pielęgniarkę nagle zrobiło się wokół mnie ich mnóstwo, zaprowadziły mnie do gabinetu zabiegowego i kazały się rozebrac w między czasie weszła moja Pani doktor,która zbadała mnie na fotelu i kazała się położyc do USG. Pielęgniarka podawała mi tylko podkłady....
Sprawdzała dośc długo, pokazała mi dzidzie zrobiła zbliżenie, zobaczyłam główkę i rączki, widziałam jak się wije w pęchęrzyku. Dr powiedziała że to tylko złudzenie, włączyłam nagłośnienie na serduszko usłyszałam juz dogasające pojedyncze tony. Powiedziała ze dzidzia się juz nie utrzyma i jest bardzo nisko że jeszcze dziś lub jutro będzie po wszystkim.......
Ubrałam się i usiadłam na rozmowę wiedziałam co mnie czeka, zawołała Męża. Powiedziała mu że jest jeszcze nikła szansa że były przypadki, ja już nie miałam nadziei, chciała mnie zostawic w szpitalu powiedziała że to konieczne, krzyczałam ze nie chcę że nie chcę aby na to patrzyli mi obcy ludzie, ze maż mnie bęedzię pocieszał a nie obce baby, że w domu też mam podpaski. Mąż stawał po stronie dr. ale ja się uparłam. Kazała nam sprawę przedyskutowac na korytarzu pięlęgniarka juz zaczęła szykowac dokumenty. Przekonałam Męża że zabierzemy po drodze do siebie jego mame że wtedy ona się zajmie małym. Dr wróciła do nas po chwili Mąż jej powiedział to co ja pod takim pretekstem zgodziła się póścic mnie do domu. Powiedziała że w każdej chwili mogę wrócic a na bank mam przyjechac w Środę na kontrlolę.
Wracając do domu miałam coraz większe boleści zadzwoniłam do teściowej i kazałam jej się pakowac. Już wiedziała, przeczówała co się dzieje. Gdy podjechaliśmy pod jej blok nie wysiadłam juz z auta nie dałam rady. Mąż poszedł po mamę, po chwili zadzonił że mam przyjsc bo to chwilę jeszcze potrwa, ledwo dotarłam do mkeszkania teściów.
Mama spakowana ja pod rękę z mężem wsiedliśmy w końcu do samochodu. Ledwo do niego doszłam. Powrót do domu był męczarnią. Zaczeły mi dokuczac plecy i skurcze........
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...