O dziewczyny wiem co czujecie. Moje maleństwo zatrzymało się w 10 tygodniu, diagnoza poronienie chybione, straszna rozpacz nie tylko moja
Nie dostałam żadnego aktu zgonu, nie nadawałam imienia bo to za bardzo bolało, z czasem poprostu się odcięłam. Teraz wspominam moje maleństwo tylko w rocznicę łyżeczkowania, inaczej nie mogła bym normalnie żyć. Powiem Wam, że tą stratę trzeba przetrawić, oswoić ją, dopiero po jakimś czasie należy zdecydować się na kolejnę próbę, Mnie się udało i po 2 latach zaszłam w kolejną tym razem zdrową ciążę ale wiem, że nie wszystkim się udaje.Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że będzie lepiej. Oczywiście radzę zrobić komplet badań. Mi nic z nich nie wynikło, a jak to określił lekarz: czasem tak się zdaża, że zdrowa kobieta roni i nic nie można z tym zrobić ot taki pech. Zyczę Wam wszystkiego najlepszego.
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]