A ja chyba w dalszym ciągu będę miała problem, żeby tu powrócić, odsypiam jeszcze pobyt w szpitalu i jak mała śpi też sie kłade. Może teraz uda mi sie opisać pobyt w szpitalu i nic ani nikt mi nie przerwie
Do szpitala zgłosiłam sie we wtorek 13.08, mojego lekarza nie było, a ordynator stwierdził, że test oksycotyny zrobimy następnego dnia, test wyszedł +1, ale ordynator uznał, że moja szyjka nie jest gotowa na poród i próbe wywołania zrobi w piątek. I tak siedziałam 8h pod kroplówką i jedynie brzuch mi sie stawiał :/ Kazali mi odpocząć jeden dzień, czyli sobote i w niedziele zaplanowali kolejne wywołanie. W sobote rano poleciała mi wielka klucha do kibelka - czop. W niedziele poszłam na trakt porodowy, położyli mnie na łóżko i okazało sie, że lekarz nie wypisał zlecenia i nie mogli mi podać kroplówki ha ha ha Położna powiedziała, żeby sobie chwile pochodziła, a ona pójdzie po zlecenie i schodziłam z łóżka, a tu wody odeszły
Czyste! Więc już kroplówka była zbędna, bo w momencie mi sie skurcze zaczęły. Mimo wszystko lakarz kazał podłączyć oksycotyne, żeby skurcze nie ustąpiły. Bolało jak cholera, myślałam sobie "po kiego Ci to było dziewczyno?" hehe Stękałam, jęczałam, aż położna postawiła mnie do pionu, żeby dla dobra dzidziusia sie ogarnęła i takie tam i odrazu inaczej przechodziłam skurcze. Jak Marcin przyszedł to pierwsze co powiedziałam "Jak jeszcze raz wspomne o drugim dziecku to wybij mi to z głowy" haha Czyste wody odeszły mi o 7:30 a o 11:30 chlusnęły zielone
Odrazu cały oddział zleciał sie na sale, Marcin stał wystraszony, podali mi tlen, glukoze, włączyli ktg i mój lekarz i jeszcze jeden bardzo fajny staruszek siedzieli przy mnie 1,5 h i obserwowali tętno małej i moje skurcze, bo już rano lekarz mnie zbadał i stwierdził "dziewczyno Ty tu masz takie warunki do rodzenia, że pójdzie raz dwa" więc nie chcieli robić cesarki, właściwie dobrze, bo widziałam na oddziale dziewczyny po cesarce to mi sie odechciewało
Bardzo sie ciesze, że Marcin przy mnie był, bo bardzo mnie wspierał
Jak byłam podłączona do tlenu to mi sie strasznie pić chciało i co chwile mi wode podawał, obserwował ktg i jak szedł skurcz to przyciskał mi głowe i mocniej za ręke łapał. Na samą akcje jak wcześniej uzgodniliśmy wyszedł i bardzo dobrze, bo była istna rzeź
Parcie to najprzyjemniejszy moment porodu, poszło mi naprawdę szybko. Położna stwierdziła, że gdyby nie to, że musieli sie spieszyć i niunia była owinięta pępowiną to by mnie nie nacinała, ale tak nie było innego wyjścia. Najgorzej jak już Karolke wyciągnęli z brzucha, była fioletowa jak śliweczka i nie oddychała
Jak sobie o tym wspomne to rycze... Położyli mi ją na chwileczke na brzuch i neonatolodzy szybko ją wzięli i próbowali pobudzić. Niunia dostała 5 pkt. Zabrali ją na oddział noworodkowy i monitorowali w otwartym inkubatorku. Poprosiłam Marcina, żeby chociaż zrobił jej zdjęcie, bo nie byłam w stanie do niej iść
Później mnie zawiózł na wózku, oddychała samodzielnie, ale pierwszą dobę karmili ją sztucznie i bałam sie, że będzie problem z przystawianiem. Pielęgniarki przychodziły po mnie jak mała sie budziła i chodziłam ją karmić, najpierw sie złościła, bo nie leciało jak z butelki, ale z czasem było lepiej. Jak mi ją w 3 dobie dali na stałe do pokoju to już tylko raz poszłam po mleczko (u nas w szpitalu cały czas stoi buteleczka w podgrzewaczu i można wziąć). Teraz jeszcze o szyciu... Bolało jak wstrzykiwał znieczulenie, a jeszcze w jednym miejscu nie zadziałało i szył na żywca :/ Myślałam, że sie zesram z bółu, palce miałam pogryzione, położna powiedziała, żebym ją za rękę trzymała to widziałam, że jej zaraz gały wyjdą hehe Także dochodzenie do siebie po cięciu krocza to masakra!!! Jak ktoś mi jeszcze raz powie, że jak sie patrzy w oczy dziecka to sie zapomina o całym bólu to go wyśmieje
Ja nadal pamiętam wszystko. A w ogóle jak patrze na niunie to jeszcze nie mogę sobie wyobrazić, że mogłabym dzielić tą miłość. No i w ogóle małej wyszło CRP 99 pobierali jej płyn rdzeniowo-mózgowy, żeby wykluczyć zapalenie opon-mózgowych, także najadłam sie stresu, ale wyniki były dobre, powiew krwi jałowy, ale niunia dostawała 7 dni 2 antybiotyki i już jest dobrze
Teraz rozkoszujemy sie sobą w domku
[link widoczny po zalogowaniu]