Witam Mamy.
Rozmawiacie o gruszkach, fiolkach z solą fizjologiczną czy Sterimarze. Ja osobiście jestem absolutnie za solą fizjologiczną w ampułeckach/fiolkach (czy jak to zwać) - jak Mały był w inkubatorze, temperatura: 37 stopni, to wyobrażacie sobie jak to wysuszało śluzówkę noska, no i właśnie w tam w szpitalu nauczono nas ampułek soli fizjologicznej. Przekręca się delikatnie główkę dziecka na jeden bok - wlewa sól do dziurki od góry, po czym szybko się ją 'zamyka' - wtedy zawiesina momentalnie wylatuje drugą dziurką, przepłukując nosek. W razie potrzeby - jak jest katar, to robić to z każdą stroną... Po pewnym czasie nabiera się wprawy, a dziecko szybko się przyzwyczaja. Mój syn nawet teraz, jak ma naprawdę 'zawalony' nos to pozwala sobie na ten nieprzyjemny, ale najbardziej skuteczny, zabieg. Tylko teraz każę położyć mu się na ziemi, siadam na nim, on przekręca głowę na bok i do dzieła - i chichocze jak opętany...
a potem ulga, bo może oddychać przez nos. Mój już dmucha sam potem, ale jeszcze jakiś czas temu jak miał mocny katar, to brałam aspirator i wszystko pięknie wychodziło. Tyle z mojego podejścia... ale moja położna też tej metody uczy przyszłych mam...
Ja tam póki co mam podejście nadal - oby jak najdłużej, więc wszelakie metody przyspieszające mnie przerażają...
Póki co w ogóle nie boję się porodu - jedyne co mi zaprząta głowę to zdrówko Małej. W końcu tyle tych leków biorę, że cholera wie co i jak...
To, co mnie wczoraj rozbawiło u lekarza, to, że o ile dotrwamy do +/- 5 marca i zdjęcia pessara, to tego samego dnia momentalnie przerywamy WSZYSTKIE leki!!! Na co ja, że w takim razie w przeciągu 24 h na pewno urodzę, więc lekarz powiedział, że niekoniecznie, bo wg niego mogę nawet przenosić ciążę, ale na wszelki wypadek zadzwoni do szpitala, żeby zarezerwować miejsce
Witam Nową Mamę...