Witajcie Kochani.
Długo tu nic nie pisałam, ale być może ktoś mnie jeszcze tu pamięta. Po przebytej zagrożonej ciąży przyszłam się pożegnać. Miałam rodzić 7 maja. Jednakże ciągle dokuczały nam plamienia, krwawienia. Początkowo Duphaston, w 4 miesiącu na tydzień szpital w wyniku krwawień, rosnący wraz z dzidzią mięśniak macicy, Luteina, magnez i wypis z zachowaną ciążą, z ustąpionymi krwawieniami, z bardzo ruchliwym Maleństwem, mniejszym o około tydzień, niż powinno być. Na wypisie konsultacja lekarska po 2 tygodniach.
Czułam się świetnie, plamień nie było, brzuszek się powiększał. 6 grudnia (19tc) poszliśmy na kontrolę poszpitalną i.... dzidzia już nie żyła......
Następnego dnia po wywołaniu porodu wieczorem urodziłam Maleńkiego chłopca, mojego syneczka. Równo 5 miesięcy przed terminem. Ważył 50 g i miał 12 cm wzrostu. Maleństwo wg lekarzy zmarło w 14 tygodniu, sądząc po Jego wadze i wzroście, albo od jakiegoś czasu zbyt wolno się rozwijało. Przestało Mu bić serduszko...
Wczoraj pochowaliśmy nasze dziecko. Naszego maluteńkiego Aniołka, Maksymilianka, z maciupkimi paluszkami, stopeczkami i z kochanym, maleńkim, pięknym zadartym noskiem.....
Chyba w całym swoim życiu nie wylałam tyle łez, co przez te ostatnie dni......
Chciałam Wam wszystkim powiedzieć, że z całego serca trzymam za Was wszystkich kciuki i modlić się będę o zdrowe, silne Wasze dzidzie. Będę tu zaglądać, żeby pocieszyć się z Wami Waszym szczęściem. I bardzo Was proszę o modlitwę, bo chociaż jak Go już pochowaliśmy, to jest już trochę lepiej, to jest mi chwilami tak bardzo, bardzo ciężko.. bardzo smutno... i tak pusto........... i jeszcze jak by tego było mało wczoraj pokarm mi się zaczął......
Trzymajcie się Kochani :* Pa...
~~~~~~~~
[link widoczny po zalogowaniu]
~~~~~~~~
[link widoczny po zalogowaniu]
~~~~~~~~
[link widoczny po zalogowaniu]
[*] Maksymilian 07.12.2011 r. (19 tc)
[*] Słoneczko 21.09.2012 r. (8 tc)
Bardzo Was kochamy.. i tęsknimy.. :'( :*