Witam Majóweczki po wiosennym weekendzie
Dla mnie ten poniedziałek oznacza, że zakończył się kolejny, teraz już, 34 tydz. ciąży i rozpoczyna 35. Cieszę się niesamowicie bo nie moge się już doczekać, a poza tym mam już serdecznie dosyć błogosławionego stanu, ktory na tym etapie powoduje że czuje się jak lekko niepełnosprawna.
W piątek się wkurzyłam. Rano byłam na badaniach krwi, no oczywiście nikt nie przepuści, ale do tego zdązyłam się przyzwyczaić. Wracajac do domu wstąpiłam do naszego osiedlowego warzywniaka. Stało w kolejce około 5 osób, w tym jeden facet taki koło 60. Ja też stanęłam, przede mną sąsiadka, która na cały głos pyta kiedy termin itp. I w tym momencie odwraca się ten facet i mówi: "Proszę pani dużo chodzić bo teraz kobiety to są takie leniwe i potem porody takie trudne". Ja poczułam przypływ adrenaliny. Ku... co mam mu tłumaczyć że od 3 m-cy jestem na fenoterolu i mam pessar i mam za duzo nie chodzić? Nie jego sprawa. Powiedziałam więc że z mężczyzną nie będę polemizować na temat porodów bo jest totalnym laikiem. Myślałam że ucięłam temat, a on do mnie: "Proszę pani kiedyś to kobiety rodziły w ziemniakach i było dobrze". Nie wytrzymałam: " proszę pana oczywiście że rodziły w ziemniakach i jak się takiej w tych ziemniakach zmarło to nikt sie nie przejmował bo wykopki trzeba było skończyć. A po roku, jak minęła żałoba, to się brało następna Jagnę albo Bronkę, bo ktoś musiał się chałpą zająć i następne wykopki przychodziły. A jak pana ząb rozboli to prosze do kowala się zgłosić i modlić się żeby zakażenie sie nie wdało, a nie do dentysty i znieczulenie brać". Już sie nie odezwał. Kurka normalnie nie tylko ze nikt nigdzie nie przepusci, nie ustąpi, to jeszcze głupie komentarze. Tego juz za wiele.
[link widoczny po zalogowaniu]