Ło matko, ależ dziś dzień w pracy miałam
... Około 9 wyłączyli nam prąd. UPS podziałał ze 2 minuty i padł (mamy takiego malusiego, żeby zdążyć pozamykać wszystkie ważne programy). Myślałam, że chwila moment i prąd wróci (czasem tak bywało), ale po 2 godzinach nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Energii. Pan uprzejmie mnie poinformował, że jest to planowe wyłączenie, że było to ogłaszane i do 16 nie będzie prądu
. Komp nie działał, telefon też nie, faks też i siedziałam jak taka dupa. Ani faktury wystawić, ani po sieci poszperać. Wynudziłam się jak cholera, bo nawet książki żadnej nie miałam. Szef stwierdził, że ma w domu przekierowany telefon, więc jak będzie jakieś zamówienie, to będzie mnie informował na komórkę. Mało co tam nie sfiksowałam z nudów i teraz zmęczona jestem jak nie wiem... Ba, nawet kawki nie mogłam wypić, bo u nas tylko czajnik bezprzewodowy. Jak już nie mogłam wytrzymać, to poleciałam do sąsiadów i mi przynajmniej w garnku trochę wody ugotowali
. Normalnie odjazd.
Alicja_gdy fajnie, że Martusia już tak zasuwa, szkoda tylko tych wypadków i upadków... No ale niestety dzieciaczki i przez to muszą przejść, żeby się nauczyć panować nad sobą.
Alicja, to znaczy, że całkiem zrezygnowałaś z tych kursów angielskiego? Bo wcześniej, z tego co pamiętam, to jakoś wymienialiście się z mężem.
Co do dzidzi, to nasze myślenie często zmienia się raz w jedną, raz w drugą stronę. Jeszcze rok temu mysleliśmy, że fajnie gdyby między dziećmi były te dwalata różnicy i obiecalismy sobie, że na ten 2010 się postaramy. No ale czym bliżej przychodziło do działania, tym i więcej wahania, niepewności, strachu. Czy damy radę z dwójką, czy nie za szybko itp., itd. Dlatego stwierdziliśmy, że trzy lata będzie idealnie
. No ale teraz znów nam się odmienia na dwa. Tak więc w naszym przypadku jeszcze nic nie jest powiedziane do końca. Zobaczymy
evciakul wyobrażam sobie, że nie było Ci łatwo, jak miałaś problemy z Maciusiem (a mówiłam, że masz walić do nas jak w dym, gdyby coś...!). No ale z drugiej strony ta rodzinka tez nie zawsze taka chętna do pomocy jest i wiele osób musi sobie radzić bez tego wsparcia. My to niby fajnie mamy, bo dwie mamy pod ręką, ale też nie do końca jest różowo. Jak przychodzi co do czego, to często jesteśmy skazani tylko na siebie.
A w najbliższej przyszłości szykują się jakieś zmiany - tzn. czy np. rodzice mają zamiar przenieść się gdzieś bliżej? Bo Wy chyba nie chcecie uciekać, co? No bo jak tak cały czas pod tym kątem będziecie patrzeć, że nie ma blisko rodziny, to nigdy nie będzie okazji na rodzeństwo dla Maciusia...
Dobra, to jeszcze kilka słów o Oli. Na szczęście rośnie zdrowo, bez większych problemów. Trochę się baliśmy, bo chodzenie szło i w sumie nadal idzie jej opornie. Tzn. lata i wciąz się wyrywa do łażenia, ale jak ma kogoś pod ręką - złapie za palca i wyciąga do chodzenia
. Sama ma wciąż jakieś lęki i opory, choć jak się zapomni, to czasem zrobi kilka kroków. Jak widzi jednak, że nikogo nie ma w pobliżu, to momentalnie siada na tyłek. Spotkaliśmy jednego razu Iwonę ze SR, to powiedziała, że chodzenie z gadaniem nigdy u dzieci nie idzie w parze, a Oli czasem buzia się nie zamyka - to fakt
.
Poza tym dziewczę bardzo popsuło nam się ze spaniem, ale to juz temat ma inną historię...
Dziś już ładnie mówię DOBRANOC i idę spać.
Alicja_gdy i co z tym profilem? Upiękniaj go, upiękniaj...
1% na "Kubusiowe serducho":
Fundacja Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej
W PIT należy podać:
- numer KRS 0000266644
- w polu informacji dodatkowych - JAKUB SOCHA
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
"Ci, którzy żyją nadzieją, widzą dalej. Ci, co żyją miłością, widzą głębiej. Ci, co żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle." Lothar Zenetti