Hej Dziewuszki!
Po miluśnym Sylwestrze tyle nadziei na nowy lepszy rok we mnie wstąpiło, a tu dziś skopany dzień... Od rana jakaś niewytłumaczalna deprecha nade mną zawisła, mimo iż dzień wcześniej mieliśmy ubaw po pachy odwiedzając moją chrześniaczkę i jej 3 rodzeństwa. Taka wesoła ferajna, a w tym wszystkim Ola uhahana na całego. Choć na koniec taki ryk odwaliła, że nie chce wracać do domu, że aż głupio nam było. Tyle radochy, szczęścia, a ja dziś jakby mnie ktoś maglem przejechał. Mąż pojechał do brata do szpitala i po drodze do mojej rodzinki. Znów troszkę nerwów zjadłam na to co znów wyprawiają, pożaliłam się Adamowi, że niewiadomo skąd mam jakiś taki depresyjny dzień, no i ni z tego ni z owego pytam się co u Rokera (naszego kocurka, który został na starych śmieciach). Adam chwila zawieszenia i ... "uśpili go". Oczywiście z miejsca się poryczałam. Może to i lepiej dla niego, bo nikt się tam już praktycznie o niego nie troszczył, a my do siebie nie mogliśmy go wziąć, ale żal ogromny. Po naszej wyprowadzce zaczął chorować na nerki - weterynarz stwierdził, że może z tęsknoty, ale znów wyniki miał tak złe, że to pewnie jakieś podtrucie. No i moja siostra od razu foch, że tyle kasy musi wydawać na jego jedzenie, na weterynarza i na jakieś leki. Trochę mam żal do siebie, że nie wzięliśmy go do siebie, ale on taki dzikus podwórkowy tutaj by pewnie oszalał. Boli mnie też, że siostra nawet nie raczyła nas powiadomić, że go usypiają. Chociaż bym się znim pożegnała, była przy nim. I wszystko wiem od Adama, bo od nich zero kontaktu do tej pory, eh...
Orlanda my już Was dawno jak swoich przyjaciół traktujemy. Przecież decyzja o wyborze ojca chrzestnego dla Kubusia też była dla nas bardzo ważna. Oboje z Adamem stwierdziliśmy, że jesteście nam bardzo bliscy, fajnie się dogadujemy, lubimy spędzać czas w Waszym towarzystwie i chcielibyśmy żeby tak zostało. A chociażby ze względu na to "ojcostwo" staliście się dla nas jeszcze ważniejsi
. Strasznie się cieszę, że gdzieś tam znalazłyśmy się na tej forumowej drodze
A tu jeszcze trzy grosze dorzucam do naszego Sylwka, a raczej do noworocznego poranka naszych kochanych łobuziaków...
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
Kaoma ja też powoli zaczynam trzęść portkami przed powrotem do pracy. Tylko wciąż w sumie nie wiem czy nastąpi to 24 stycznia, czy jednak będę mogła wybrać jeszcze swój urlop. Wolałabym jednak przedłużyć ten czas z dzieciakami, bo choć czasem mam dość tego siedzenia w domu, to jednak ... super móc tak na codzień obserwować te swoje kochane brzdące.
dorotka zdróweczka dla Was!
dk_kubas zdrówka dla córci.
Dusia ja też byłam w Chorwacji, ale jeszcze w czasach przeddzieciatych i nawet przedmężatych. Jak trzeba było, to spaliśmy w aucie i robiliśmy tysiące kilometrów bez żadnej bazy. Na miejscu wynajmowanie apartamentu na 3 dni, zwiedzanie okolic i dalej w drogę. Chorwacja jest pięęęęęęęęęęęękna, ale niestety wiele chyba nie pomogę. Sama marzę o wypadzie z dzieciaczkami w tamte rejony za jakiś czas, ale też praktycznie będę wchodziła w temat jak totalny laik. Jak Ty już rozeznasz się w temacie, to chętnie wyciągnę od Ciebie wrażenia i informacje.
izka fryzura na masełko, he he. Coś niecoś o tym wiem - Ola kiedyś tak jadła rosół, że głowę do talerza włożyła. Nie mogłam jej doprać, tym bardziej, że u nas wciąż mycie głowy to wielka histeria.
ewela piszesz tak fajnie o postępach Krzysia, że nie mogę nie wspomnieć, że też marzę, że niedługo dane mi będzie to wszystko przeżywać w stosunku do Kubuli. Dziś po raz pierwszy Kuba na głos mi się roześmiał, a ja oszalałam z radości, bo tak cudownie to wyglądało. Jak zmainiałam mu pieluchę, to położyłam rękę pod bodziak na goły brzuszek i tak pogilałam go w kierunku szyjki. On zanosił się śmiechem, a ja przeżywałam jak głupia. No i powoli zaczyna się wścieklizna na ząbki. Widać, że niemiłosiernie swędzą go dziąsełka.
Alison też niecierpliwie czekam na relacje z pola bitwy
kociczka widzisz, najpierw no-spę na przedwczesne skórcze trzeba brać, a potem przychodzi czas i guzik... U mnie podobnie było, choć Kubulę musieli wywołać ciut przed czasem. Ciekawa jestem kiedy maluszek w końcu zaszczyci nas swoją obecnością.
Dobra, będę powoli się zwijała. Mam jeszcze króciutki filmik Olci z niedzielnej gościny, ale ... muszę rozpracować jak go tu wrzucić. No właśnie - jak wrzucacie filmy przez eBobasa. Trzeba je wcześniej gdzieś na youtube wrzucać, czy jak? Jestem zielona w tym temacie...
1% na "Kubusiowe serducho":
Fundacja Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej
W PIT należy podać:
- numer KRS 0000266644
- w polu informacji dodatkowych - JAKUB SOCHA
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]
"Ci, którzy żyją nadzieją, widzą dalej. Ci, co żyją miłością, widzą głębiej. Ci, co żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle." Lothar Zenetti