Jeśli chodzi o przepuszczanie w kolejkach to w zasadzie tylko w mięsnym panie kasjerki mnie wołają.samej jakos głupio mi się "wpychać",bo od razu mało przyjemne spojrzenia się pojawiają.a w sklepach typu biedronka to w ogóle masakra. w biegu do kasy czasem ktoś usiłuje mnie staranować chociaż idę np tuż za mężem -raz jedna pani zajechała mi drogę i mówię jej że ja z mężem który podszedł przed nią do kasy,poprosiłam żeby się wycofała kawałek bo się z brzuchem nie przecisnę,a ona na to że jak już tak bardzo mi zależy to mnie przepuści. Sic! A najczęściej jest szybkie rzucenie okiem na mój brzuch, a potem już tylko usilne sprawdzanie zawartości własnego wózka czy aby na pewno wszystko kupione.byle tylko nie dać po sobie poznać,że ktoś coś zauważył.
Co do wyjazdu męża: mój jedzie na konferencję 28-29.10, planową cesarkę mam mieć 3.11.średnio się z teho cieszę,ale będzie tylko 100km od domu więc najwyżej będę go wydzwaniać.mam nadzieję,że nic się nagle nie zacznie.
To moje pierwsze dziecko,mało (wcale) miałam do czynienia z niemowlakami,małymi dziećmi i chociaż za 9 dni będę trzymać w ramionach swoją córkę to jakoś zupełnie nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Jakoś nie umiem "spersonalizować"tego dziecka we mnie,cieszę się,planowaliśmy ciążę,ale nie ogarniam tego.jak by dotyczyło kogoś innego.a z wami jak jest/było przy pierwszym dziecku?
[link widoczny po zalogowaniu]