Co do prawa jazdy to muszę, bo ja cały czas nie jestem pewna jak wyjdzie i czy wyjdzie mi z mężem. Więc muszę być pewna czy w razie czego sama sobie poradzę. Albo jak będzie dłużej robił, żebym mogła czas spędzać tam z dziećmi.
Co do działki to różnie była. Ostatnio byliśmy 3 dni z rzędu. Ale ogólnie raz na tydzień tam jesteśmy, albo a 2 h albo na cały dzień. Najgorsze dojazdy bo 40 minut w jedną stronę. Dziewczyny starsze różnie, albo sadzą że mną, bo na razie wszystko na szybko, żeby zdążyć przed zimą. Głównie tulipany na razie, bo Emi w sklepie zamiast zabawek szukać, to szuka cebulę. Ja sądzę większe rośliny, to dziewczyny noszą mi butelki z wodą, trawę do sciulkowania. Jeżdżą na rowerku albo bawią się w domku lub piaskownicy. Karmią owce za płotem. Jak chcą jeść, to na zmianę albo ja albo mąż się nimi zajmujemy. To samo z Alicja, albo mąż albo ja karmimy, po karmieniu chwilę się nosi i później albo do łożeczka turystycznego dajemy ja albo ja biorę ja w wózku o ok siebie i patrzy co robię. Więc jakoś trzeba podzielic obowiązki. Ale i tak wydaje mi się. Ze dużo zrobione. W tym tygodniu jedziemy na cały dzień. Mąż ma skręcić huśtawke i w końcu zobaczę czy te przekopane rabaty beda pasować...
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]