Hej, sto lat mnie nie było, bo najpierw siostra była na tydzień, potem ja byłam u teściów tydzień na Kaszubach i średnio miałam czas tu zaglądać, nawet nie próbuję nadrabiać
Wczoraj miałyśmy szczepienie.... Mała krzyczała tak, że myślałam, że mi serce pęknie, ale nie to było najgorsze. Po szczepieniu spała ładnie, grzecznie, aż tu koło 16 obudziła się i na nowo tak się darła, że nie mieliśmy pojęcia co sie dzieje. W jakiejkolwiek pozycji było źle, a jak próbowałam dać ją do poziomu, żeby przewinąć czy nakarmić to już w ogóle kosmos ;( Już się bałam, że ma jakąś wysypkę, bo takie kropki widziałam na brzuszku i nogach. Dzwoniłam do położnej i już byliśmy w windzie, żeby jechać do szpitala, ale tak się jakoś uspokoiła w tym nosidełku, więc postanowiliśmy poczekać. Usnęła mi w pionie na rękach... potem znów beczała, ale udało się ją nakarmić i odłożyć do łóżeczka... Teraz już jest lepiej, ale masakra! Wasze dzieci też miały ten "nieutulony płacz"?
Postanowiłam zabrać się za siebie, być bardziej zorganizowaną i nie ograniczać się teraz do bycia kurą domową.Póki co jednak nie mam czasu się jakoś rozwijać, ale staram się od razu ogarniać jakieś obowiązki, żeby mieć czas dla męża i zabawę z Małą, a nie myśleć tlyko o tym byle ją szybko uśpić i móc coś zrobić.