Nom, domyslam sie ze juz Ci mega ciezko. Ja tez chyba jak nadejdzie grudzien to bede lezala jak bomba zegarowa w oczekiwaniu na pierwszy skurcz
Poki co, nie narzekam. Chodze z mezem i psem na spacery. Takie 1-1,5h. No i po takim spacerze mam dosyc
dobrze, ze juz coraz chlodniej.
A tak poza tym, kiedy mąż w pracy to filmy, seriale, generalnie leniuchowanie. W sobote wybieram sie na krzywą cukrową i trochę sie boje wyniku. Co prawda nigdy nie mialam cukru ponad norme, ale wiadomo..cukrzyca ciążowa moze dopasc.
11 wrzesnia wizyta, mam nadzieje ze wszystko ok i dostane pozwolenie na wizyte tygodniową u rodzicow.
Ja to jestem ciekawa jak jest z macierzynskim.. Bo np teraz kiedy jestem na l4, myslalam ze skoro 100%platne to tyle bede dostawala.. A tu sie okazalo, ze odlicza ZUS jakies 18%..
Juz nie mówiąc o tym, ze wyplaty mogliby robic regularnie a robią wrecz na ostatnia chwile.
Z macierzynskim czytalam ze tez, jak sie zdeklaruje na to polroczne to 100%platne, ale zaraz sie okaze że znowuż jakies procenty ktos sobie od tego odlicza.. Dzis mialam przez te cale finanse jakis skiepszczony humor.
Bo od razu hormony podziałały i mysli o tym, ze dziecko to bedzie wydatek, i moje, nasze zycie nie bedzie juz takie beztroskie..
Że siedze na tym l4, zamiast piąć sie po szczeblach kariery.
Że robie sie znowu grubasem jak kiedys..juz nie moge pattzec na siebie, w zadnym ubraniu nie wygladam dobrze, przez co nie chce wychodzic na miasto i doluje sie bardziej..
W ktoryms momencie dzisiaj pomyslałam że to dziecko przynosi same kłopoty.. I w tym samym momencie kiedy tak pomyslałam poczulam sie jeszcze gorzej.. Bo tak mi przeciez na dziecku zalezalo.
No i jeszcze irytuje mnie troche że mąż jakos szczegolnie nie angazuje sie w przygotowania.. tzn nie wychodzi sam z inicjatywą. Owszem kiedy ja zaczne temat jest zainteresowany, slucha i przytakuje, ale czasem jak czytam na innych forach czy na facebookowych grupach jak inni mężowie angazują sie w kupno rzeczy dla dziecka, czy tulą i gadają do brzucha to mi sie robi nieco smutno..
Generalnie nie powinnam narzekac, bo mąż jest mega kochany, ale martwie sie, ze nie zalezy i nie bedzie mu zalezalo na corce tak bardzo jak mi.
Chociaz w głebi mam nadzieje, ze jak zobaczy Matylde juz tak namacalnie to sie zakocha i odezwie sie w nim TATA.
Achh te hormony...
Dzis dały mi w kość.
Musiałam sie kpmuś wygadać.
Magda, lat 34
Ok. Poznania
Termin: 21.12.2018r.