Madziah1986, wprawdzie w ciąży już nie jestem, ale pozwolę sobie napisać. A co
Na początku ciąży - pierwszy wpis w karcie - ważyłam 94,8kg przy wzroście 150cm. W dużej mierze sama sobie jestem winna, bo nie potrafię sobie odmówić słodyczy, a i porcje mogłabym jeść mniejsze... Częściowo też przyczyniły się długo przyjmowane sterydy, choć wtedy bardziej optycznie "puchłam" niż faktycznie tyłam. Podobnie jak Ty, postanowiłam wziąć się za siebie jakoś tak w maju zeszłego roku, zrzuciłam parę kilo, a w czerwcu okazało się, że jestem w ciąży.
Bałam się strasznie. Bałam się o siebie i o dziecko, tym bardziej, że w siódmym tygodniu pojawiło się plamienie i byłam przekonana, że się nie uda. Myślałam, że taka gruba baba jak ja (no sorry, inaczej się tego nie da ująć) nie ma szansy na donoszenie ciąży, tym bardziej z astmą i przyjmowanymi w związku z tym lekami. Przeczytałam chyba wszystko, co było do przeczytania na temat żywienia w czasie ciąży, wielu rzeczy sobie odmawiałam - chcicę na frytki miałam przez ładnych kilkanaście tygodni

Nie chciałam przytyć jeszcze bardziej, bo już wtedy było mi ciężko, więc stwierdziłam, że jak przybędzie mi te 30kg to już w ogóle nie będę w stanie się ruszyć. Bałam się też cukrzycy ciążowej, bo przy takiej otyłości była wielce prawdopodobna.
Starałam się odżywiać zdrowo i rozsądnie, z czasem pozwalałam sobie na małe odstępstwa. Potem okazało się, że najlepszym środkiem na zgagę jest rozgazowana Cherry Coke

A potem to już samo poszło. Jadłam to, na co miałam ochotę, wierząc, że jeśli na przykład przez miesiąc dzień w dzień jadłam po 2-3 banany, to dlatego, że moje dziecko potrzebowało jakiegoś składnika znajdującego się właśnie w bananach. I tak z każdą rzeczą, na którą miałam fazę. Ku własnemu zdumieniu, nie ciągnęło mnie za bardzo do słodkiego, ale właśnie do owoców, warzyw, serów...
Synek cały czas rozwijał się zdrowo. W dniu porodu ważyłam 95,8kg, więc "przytyłam" tylko kilogram. Za to po porodzie momentalnie zeszło mi 11kg, potem jeszcze kilka (miałam cesarkę i dłuższy czas trzymałam dietę "pooperacyjną", bo dostawałam mdłości na samą myśl o normalnym jedzeniu) i utrzymuję tą niższą wagę, choć wróciłam do złych nawyków i nie karmię piersią.
Kubuś w piątek skończył 5 miesięcy. Jest zdrowym i pogodnym dzieckiem. Nie był za mały, ważył 3320 g i mierzył 53cm, więc akurat

Cały czas rozwijał się prawidłowo, mimo nie do końca rozsądnych zachowań swojej mamy

W swoim życiu nie miał nawet kataru, jest okazem zdrowia. Teraz też rośnie zdrowo i jest moim oczkiem w głowie.
Otyłość czy też nadwaga nie przekreśla szans na szczęśliwe macierzyństwo

Chrzanić te artykuły, które twierdzą inaczej! Chrzanić wszystkich wiedzących lepiej!
Pozdrawiam Was, ciężarówki i życzę zdrowia Waszym maluszkom. Będę zaglądać i sprawdzać, jak się trzymacie. Fajnie, że jest wątek dla "szczupłych inaczej" i że możecie się wzajemnie wspierać. Dobrej nocy
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]