Hej
Moja córka kiedy miała 5,5 tyg trafiła do szpitala z zapaleniem płuc, tam "przypadkiem" wykryty został zespół WPW, wtedy z napadowym częstoskurczem nadkomorowym.
Tętno małej sięgało 300!! bylismy w szoku i przerazeni. Do tej pory tamten wieczor powoduje ciarki na mojej skorze.
Córka lezała w szpitalu miesiąc gdzie codziennie po kilkanascie razy miala napady czestoskurczu.
Leki dozylne, obok leczone zapalenie płuc.
Kiedy napadów bylo coraz mniej przeszlismy na leki doustne.
Po miesiacu wyszła ze szpitala i leki brała do wieku ok, półtora roku.
WPW ma nadal, napady od czasu szpitala sie nie powtorzyly.
Nasze codzienne życie?
Hmm uwazamy na to zeby sie nie przeziebiala, tzn chodzi już o jakies powazniejsze przeziebienie. Temperatura robi swoje a panoszace sie po organizmie bakterie chorobotworcze dodatkowo pogarszaja. Mała do żłobka nie chodzi.
Kupilismy pulsoksymetr aby kontrolować tętno.
W pierwszych dwóch latach Holter co 3 mies teraz mamy prawie roczną przerwe i kontrole latem.
A wam jak się wiedzie?
Pozdrawiam