Po pierwsze:nie panikować, gorączka to przecież pozytywna rzecz, świadczy o tym, ze organizm walczy z infekcją, nie jest bierny
Po drugie: nieco rozebrac dziecko, jeśli nie narzeka , że mu zimno
Po trzecie: okłady na czoło, rączki lub nózki (naprzemiennie), ale nie zimne, chłodniejsze niz ciało
Po czwarte: mierzymy gorączkę, jeśli nie spada mimo punktu 2 i 3 i utzrymuje się na niepokojącym poziomie powyżej 38, daję paracetamol w czopku
Po piąte: gdy nie działa paracetamol, właczam ibuprofen,wyjatkowo pyralginę (jeśli wiem, ze dizecko nie jest uczulone, wczesniej konsultacja z pediatrą), z okładów nie rezygnuję
Po szóste: dbam o nawadnianie, dziecko muzi pić, maleńkie ilosci, ale często
Te metody zawsze działaly w mojej rodzinie. Punkt pierwszy jest szczególnie ważny, chore dziecko potrzebuje spokoju, a nie atmosfery pełnej nerwowości, dorosły musi się przy dziecku opanować