-
Utworzono: 2019-05-01
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
4. 5 latka Misia i rosterki życiowe
Dominiś ma 4.5 roku, a ja - rozwodze się z tatą Dominika. Troje w związku to za dużo. Pierwszy termin:15 maja. Godz. 13.
-
Utworzono: 2015-01-09
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Narodziny Dominisia :) 20.10.2014
No i znalazłam troche czasu w koncu.... Zostałam mamusią, zostaliśmy rodzicami!!!
Dominik przeszedł na świat w poniedziałek 20 października 2014 o godz. 11:05. Po porodzie ważył 3280 gram i mierzył 55 cm. Nasze szczęście!!! Dominik ma juz 10 dni (w momencie kedy zaczelam pisac wpis) i jest spokojnym, niepłaczących i zdrowym chłopcem! Pije mamusi mleczko z cycusia i dużo śpi - jak to noworodek :) Poród? hmm no to kilka szczególow:
Zaczęło sie w niedzielę 19 października ok godz. 16, kiedy to na wkładce zauwazyłam ciecz podbarwioną krwią. Jakos nie przelękłam sie bardzo, tylko obserwowałam siebie. Wiem przeciez, że jesli to czop ( a tak mniej wiecej uczono nas ze wyglada gdy odpada) to czasem jeszcze długa droga, mozna nawet tydzien jeszcze chodzic w takim stanie. Po ok. 1,5 godzinie zauwazyłam juz niepokojący objaw, otóz na wkładce była juz żywo czerwona krew oraz spory krzep krwi. Oznajmiłam męzowi o tym, i padła decyzja "jedziemy do szpitala". pojawilismy sie tam ok godz.18. Badanie Ktg wykazalo drobne skurcze, ale rozwarcia nie było. Lekarz wykonał tez badanie USG, gdzie praktycznie bez słowa oceniał stan maluszka itd. Według niego maluszek ważył mniej wiecej 3100 gram. Troche mnie to zmartwiło, bo znaczyłoby to tyle ze bardzo malo synek przybrał od 36 tyg. kiedy to wazył 3000 gram. Zostałam polozona na odział położniczy. Mąż...widziałam że sie wystarszył, kiedy to zbieralismy sie do szpitala...mówił do mnie "spokojnie kochanie, spokojnie", ale to chyba on sam takich słow potrzebował;) potem czekając juz na mnie po badaniu na izbie przyjęc, wyglądał blado...chyba do niego dotarło że zaczyna się :) Polozna przyjmujaca mnie na oddział, podpowiedziałą by mąz jutro przyniosł mi rano jakies bułeczki i cos do obłożenia, jogurty, itp bo jedzenie tu dają liche. Po pożegnaniu z męzem, zajęłam łożko, przy którym stał "pojazd" dla dzidziusia, w którym po porodzie bedzie umieszczony. Na sali była juz Karolina - mama, z urodzoną poprzedniego dnia córeczką Alinką....Noc minęła mi w skurczach...mniej wiecej co 6 min. Bóle były nie tęgie...krzyżowe polączone z bólami u dołu brzucha. Boleśnie... Podczas nocy połozna co jakis czas badała rozwarcie i tak z 1 cm zrobily sie 2 cm, by nad ranem ok godz. 6-7 doszły do 5 cm. Na godz. 7 umówiona byłam z męzem na to że przyniesie mi jedzenie, tak tez było, siatke z jadłem dostarczyła mi polozna, ktora jak się później okazało, odbierała porod. zadzwonilam do niego by nie odchodzil za daleko, bo wskazuje na to wiele ze za chwile bede rodzic. Poszło polecenie od poloznej "idziemy rodzic"! "Prosze wziąc ze sobą wodę, pampersy i podkłady poporodowe". Wziełam jeszcze cukierki Nim 2, by nie opasc z sił i zarzyć troche słodkiego, bo jesc przeciez nie mozna, oraz skarpetki, jako ze jestem zmarźluchem :) Gdy byłam juz przygotowana na sali porodowej i wiłam sie z bólów od skurczów, wszedł mąż, jakos spokojny i usmiechniety. wspierał mnie bardzo podczas porodu, poczawszy od mrugania okiem gdy tylko na niego spojrzałam, konczywszy na polewaniu mnie prysznicem w okolicach kręgosłupa i na brzuszku. Tak, wziełam kąpiel w wannie ktora spowodowała ze szybciej doszło do rozwarcia, 6-7. potem przyszły bóle parte, jeeeenyyyyy, co za ból, myslalam ze zaraz zejde z tego fotela i wyjdę....ale nie wiem gdzie heheh. Doslownie chciałam stamtad uciekac. Nie spodziewałam sie takich boleści. By ulżyć sobie w bólu objęłam męża za szyję i zwisałam wystawiając kuferek, ale wymagało to ode mnie siły by utrzymać się i zwisać na nim, a siły właśnie brakowało, więc nie byłam w tej pozycji długo. Potem przyjęłam pozycję na klęczkach i podpierałam się rękoma., niby pomagało ale bóle stawały się coraz intensywniejsze, krzyczałam z bólu, to były juz bóle parte wiec myslam ze zaraz zrobie k....ę, takie było wrażenie. Położna obserwowała wciaż moje zachowanie i zdecydowała, bym już usiadła na fotelu gdzie ostatecznie powiłam synka:) Nie bede opisywac szczegółów tego aktu, podobno poszło szybko, bo ok 15 min. Synek urodził się o godz. 11:05 (20.X.2014). Dostał najpierw 6, po 5 minutach 10 punktów w skali Apgar...był obkręcony w pepowinie i po urodzeniu nie zapłakał, więc musiano mu podać tlen (tzw. zamartwica). Pamietam z tego tylko jak lekarz pediatra masowała go po ciałku, a on miał wiotkie ciałko i sine nieco. po podaniu tlenu za chwilę zapłakał, i pokazano mi go i zapytano co urodziłam pokazując mi synka w całej okazałości łącznie z jajeczkami :) Juz w czasie gdy podawano tlen, synek lezał mi na klatce piersiowej, już od tego momentu kontakt ciało do ciało miał miesce...piekne.... gdy sobie popłakał, przystawiono mi go piersi, wiadomo synek nie łapał piersi ale zadaniem było poczucie ciepła, zapachu mamy :) w tym czasie zszywano mi nacięte na moje życzenie krocze, bo bałam się że mnie rozerwie nie w tę stronę co trzeba. Bolało również, ale ból nieprównywalny do porodowego hehe. Momenty po porodzie uwieczniał Tatuś, nagrał też przejmujący dla mnie filmik...bo jak się okazuje nie wiele pamiętam z tego momentu po urodzeniu.
Od tego momentu tuliłam już swojego synka ...kocham Cię synku, witaj na świecie, tak bardzo na Ciebie czekaliśmy!!!
p.s. w momencie dodawania wpisu Dominis ma juz 12 Tyg. (prawie 3 mce) i jestemy po 1 szym szczepieniu,14.01. przed nami drugie, -
Utworzono: 2014-10-13
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
39 tc - oczekiwanie
39 tc
Bóle przepowiadające towarzyszyły mi przez cały 39 tydzień. Czasem byly dość mocne, ale nie regularne. Czasem czułam je tylko i wyłącznie chodząc, a ukojenie dało mi leżenie na boku, a czasem leżąc czułam ból np. W momencie gdy Synuś się poruszał, czasem gdy był spokojny a bóle i tak występowały. Próbowałam zauważyć jakąś zależność, ale właściwie bolało mnie prawie w każdej sytuacji. Zmniejszył mi się apetyt, nie wiem czy to przez końcowkę ciąży czy może przez to, że juz od jakichś 2-tyg. nie biorę już Prenatalu. Nie tyje już wagowo, a nawet zmniejszyła sie poranna wielkość na wadze. Na wizycie u położnych ważyłam 59,1 kg, serduszko maluszka biło w porządku, ciśnienie mojej krwi też było ok. Pani położna na odchodne życzyła mi powodzenia ,a wcześniej przypomniała o oddychaniu i relaksacji podczas porodu:) Z kolei na co czwartkowych zajęciach z położnymi mówiono o możliwości pobrania krwi pępowinowej itp. Koszty przerażają, choć jak się pomyśli że może uratować życie.... no cóż, chyba nie bedzie nas stać na te usługę. W piątek z kolei byłam na wizycie u ginekologa w szpitalnej poradni K, pan doktor powiedział że jakby szyjka była nieco krótsza, a główka maluszka mocno przyparta już do kanału. Kolejne KTG nie przyniosło jasnego obrazu, gdyż się rozkalibrowało... szkoda , bo podczas badania tym razem czułam sporo ruchów Synka.
Zasypiając myśle codziennie czy to tej nocy wszystko się zacznie czy też jeszcze nie. Praktycznie jesteśmy już w terminie, więc powinnam się już spodziewać jakichś akcji porodowych w każdym momencie. Śpię już od jakieś dłuższego czasu na podkładzie pod prześcieradłem, w razie odejścia wód ;) Torba czeka w gotowości. Ja już też jestem gotowa na przyjście naszego synka.
Synku, czekamy na Ciebie nasze małe szczęście! -
Utworzono: 2014-10-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
38 tc - skurcze przepowiadające
Piątkowa (3.10.2014) wizyta w szpitalnej poradni K odbyła się bez większych niespodzianek - wagowo stoję w miejscu 58 kg, ciśnieniowo tez, ale z nowinek wykonano mi pierwszy raz badanie KTG, podczas którego, gdy wyczułam ruch dziecka, miałam wcisnąć przycisk. Jakoś słabo czułam ruchy synka związana w te pasy i właściwie tylko raz wcisnęłam przycisk. Podobno tak bywa, że kobiety tylko 2-4 razy wciskają przycisk podczas 15 minutowego badania. Badanie KtG nie wykazało nieprawidłowości, ani nie zarejestrowało skurczów. Szyjka jest ok, nie skraca się nadal itp. No ale po badaniu, przeszłam się „na miasto” po obciążnik do firanki, i po drodze zaczęłam odczuwać dość bolesne skurcze. Wcześniej nie czułam tego rodzaju bólu. W drodze powrotnej mi one wciąż towarzyszyły, a droga długa, bo musiałam dostarczyć pracodawcy zwolnienie lekarskie, zakupić pieczywo i promocyjne winogrono :) Kiedy byłam już właściwie blisko domu, musiałam sobie przysiąść na murku i pooddychać bo podobno pomaga. Zadzwoniłam do mamy z zapytaniem czy może jeździ gdzieś rowerem w okolicy, coby mnie wyręczyła w niesieniu torby, chociaż ciężka nie była, ale razem ze skurczami zdawało mi się że ważyła 100 kg. Mama była daleko, i zdenerwowana bo nie mogła znaleźć kluczy...a tata...taty w domu nie zastałam dzwoniąc na domowy...chciałam by przyjechał po mnie autem, bo myslałam, że nie dojdę i urodzę zaraz. Siedziałam chwilę na osiedlowym murku, ludzie patrzyli się na mnie, chyba kiepsko wyglądałam ale ostatecznie nikt nie podszedł, z reszta tego nie oczekiwałam, chciałam tylko by ten cholerny ból minął. Nagle jedzie mama na rowerze, wołam „mamo”, ta się przestraszyła co ja tu robie, że tak siedzę blada chyba. Opowiadam co i jak, więc ta pojechała szybko po tatę, z którym przed chwilą się mijała. Tata chyba też spanikowany, szybko przyszedł do mnie, a następnie poszedł pod blok po auto. Dotarłam do domu autem z tatą, a mama sportsmenka na rowerze :) Ostatni skurcz czułam wchodząc do naszej klatki, potem jakoś ustały, na szczęście. Rodzice pobyli ze mną chyba ze dwie-trzy godziny, zawiesili mi nowe firanki w salonie, i świeżo wyprane w pokoiku dla maluszka. Ja się oszczędzałam, troszkę leżąc, troszkę nadzorując prace :) Chyba ich obecność uspokoiła mnie i te moje skurcze. Do końca dnia już się nie powtórzyły, czułam jedynie przy niektórych ruchach Małego ten ból, dziś też go czuje...to chyba te przepowiadające skurcze, i już się boje na myśl porodu, skoro tak bolą...a poród bardziej, ałaaaaaaaaaaaaaaaaa.............Męża nie fatygowałam do akcji, nie chciałam by zwalniał się z pracy, o wszystkim dowiedział się po powrocie z pracy.
aha, synek jest wierciochem strasznym, moj brzuch jest kwadratowy, gdy wygina śmiało ciało :)
-
Utworzono: 2014-09-29
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
37 tc
37 tc- w pasie mam 99 cm :) no talia osy normalnie :) w tym tyg. widzę, że obnizył mi się juz brzuszek, i głowa synka bardziej napiera na pęcherz, zdarzyło się już że dw razy w nocy wstaję na siusiu. Pani położna mówi że to wszystko jest po coś - nocne wstawanie na siusiu przyzwyczaja nas, nasz organizm do nocnego wstawania do dziecka, czy w celu karmienia , czy sprawowania ogólnej opieki na nim. Ach ta mądra natura:) Na zajęciach z położną na które uczęszczam od 25 tc, omawiałysmy sobie poszczególne etapy porodu, skupiając się bardziej na 1 etapie, czyli objawach zaczynającego się porodu, skurczach, bólu, jak sobie z nim radzić, jakie wykonywać ćwiczenia przynoszące ulgę w bólu. Położna opowiadała też o naszych zachowaniach podczas poszczególnych etapów porodu, co wywołało sporo uśmiechu na naszych ustach. Otóż np. Że pamiętamy o oddechach i ćwiczeniach do 7 cm rozwarcia, potem tracimy głowę i prosimy o znieczulenie, krzyczymy, błagamy siostrę by nas ratowała:), czyli tzw kryzys 7 cm. Uczulała byśmy słuchały co mówi położna i stosowały się do jej wskazówek, że np. Jak nie przeć, to nie przeć mimo że mamy niesamowitą ochotę he. Potem w tym samym dniu, po tych ćwiczeniach, źle troche się czułam, wszystko mnie bolało... no tak, kłania się brak ćwiczeń fizycznych...
Następnego dnia miałam kolejną wizytę w szpitalnej poradni,jak już co tydzień. Szyjka nadal zamknięta, ale krotka, powiedział pan doktor. Nie zapytałam co może to oznaczać ale sama sobie wyjaśniła, mam nadzieje że trafnie, otóż myślę, że skoro krótka to szybko pójdzie z jej rozwarciem, i nie będę się męczyła kilkanaście godzin, aż się rozewrze jak długa szyjka :) Wynik na obecność paciorkowca, wyszedł negatywny,wiec super ;)
Synek jak zawsze aktywny, wygina się sporo, powodując że mój brzuch na maksa jest zniekształcony, codziennie ma czkawkę, a jej objawem skaczący brzuch :) Pod koniec tygodnia czuje ból w pachwinach, czyli to rozciągające się wiązadła, ale tak musi być. -
Utworzono: 2014-09-21
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
36 tc - USG i nasz 3 kg kolosek :)
Ważę 57 kg z kawałkiem. W piątek 19.09. byliśmy z mężem na ostatnim USG 4D w prywatnym gabinecie. Trwało 29 min (sam filmik na płycie), a nie jak było to ostatnio bodajże 8 min. Widocznie 110 a 170 zł to różnica również i w czasie badania. Na ale ja nie o tym. Synek, jak to synek wiercipietea i wstydzioch, nie chciał pokazać twarzyczki. Zasłaniał się bardzo ręką, łokciem, i nie mogliśmy na początku dojrzeć jego usteczek :) po zmianie mojego ułożenia na bok, troszkę udało się wypatrzeć! Pani ginekolog powiedziała, że bardziej usta ma do moich podobne, tzn. kształtna górna wargę :) w tatę chyba ma nos – wydawał mi sie bardzo duży, z reszta też jak na poprzednim USG, ale Pani powiedziała, że jest zupełnie normalnej wielkości :) Wyraźnie widać było duże męskie narządy a więc na stóweczkę będzie chłopiec! Dokonano pomiarów główki, brzuszka i kości udowej, widoczny był żołądek i bijące serduszko. Na podstawie wielkości brzuszka ocenia się szacunkowo wagę płodu, i u nas wynosiła 3 kg bez iluś gramów, główka synka jest wielkości jak z 38 tc, wiec chyba też w tatę, przypominając sobie opowiadania teściowej :) kość udowa jak z tyg. 35 i kilka dni, czyli też ok, bo jestem w 36 tc. Zapytałam też o pepowinę, czy ją widać gdzieś w okolicach główki, bo ostatnio na USG bawił się nią i trzymał w rączkach przed twarzą. Otóż teraz też miał ją owiniętą, ale nie wokół całej szyi, tylko biegnie przez kark i nie jest naciągnięta, raczej swobodnie sobie leży. Ok, odetchnęłam. Próbowałam dowiedzieć się tez jak on jest ułożony, a więc zdecydowanie główka na dole, ale na maksa jest powykręcany mimo iż jak mówi pani ginekolog, synek ma jeszcze sporo wolnego miejsca. Nóżkę miał przy główce, a jedną rączką zasłaniał sobie twarzyczkę :) oczka były zamknięte. Mamy 4 zdjecia wydrukowane z aparatury USG oraz mały opis. Uspokojeni i zadowoleni z wagi naszego synka, wróciliśmy do domku i powiadomiliśmy mms'em najbliższych o naszym małym kolosie :) Nie wiem czy o tym pisałam, ale Synek notorycznie, gdy chce by jego tatuś zobaczył jakie harce wyczynia w moim brzuszku, uspokaja sie i jakby w momencie robi się grzeczny. Śmieję się z tego bo wychodzę na taką, co sobie uroiłam te wyraźne, mocne ruchy synka, a jak tylko maż ma spojrzeć na brzuszek, nie mówiąc o dotknięciu, to synek milczy. Chyba czuje respekt juz hahaha. W tym samym dniu byłam na kolejnej wizycie w poradni, jest na razie ok tzn nie ma skróconej szyjki ani innych objawów. Czasem jak smaruje sobie kremem brzuszek, czuje dziwne jakby skurcze brzuszka, nie umiem nazwac co to, ale to jeden z elementów przygotowań... Siusiam co chwila, i za kazdym razem mam wrażenie, że mam pełen pęcherz, może i tak jest ale ostatecznie okazuje sie że deczko tam mieszcze:)
-
Utworzono: 2014-09-11
34/35 tc - ciężko mi :(
Ważę ok. 56,6 kg.(u położnych waa wskazuje rawie 58). Obwód brzuszka mierzony na wysokości pępką zwiększa się. W 33 tc mierzył 93 cm, w 34 tc 95 cm, o dziś czyli w 35 tc 97 cm.
Jest mi ciężko. Zdecydwnie mogę tak powiedziedzieć. Mam problem z nocnym spaniem, niemalże codziennie, ok. godz. 4 w nocy wstaję na siusiu, po czym nie mogę zasnać przez 2-3 godz. :( męczę się, jest mi niewygodnie.
Miewam ostatnio zawroty głowy i czasem mi słabo, dochodzi wieczorem ból brzuszka tzn. ból materiału, ból po całodniowym wierganiu synka.
Czasem aż sobie popłaczę... boli, bo nie mam tkanki tłuszczowej na brzuszku, więc na maksa czuje każdy ruch dzidzi. A te ruchy do delikatnych nie należą, oj nie!
W 34 tc byłam na badaniu w poradni, lekarz stwierdził, jakby delikatnie skrócona była szyjka, ale jest zamknięta. Ułożenie "chyba" główkowe, bo czuję ja i położna że jest znaczny opór w miejscu kanału rodnego (krocza), tak jakby była tam główka.
Ale czasem jak leżę i obserwuję ruchy to wątpię w to, bo lewa strona brzuszka wypychana jest jakby przez głowę lub pupcię a prawa na maksa kopana kolanami, nózkami, jakimiś drodnymi częściami. Nie wiem czy jego postawa tak by wyglądała przy ułożeniu głowkowym, bo musiąłby być wygięty w spory pałąk.
No nie wiem. W nast. tyg. umawiam się na USG w gabinecie prywatnym - tam rozwiane będą moje wątliwości co do ułożenia, i co do wagi dziecka. Chciałabym by przynajmniej 3 kg ważył jak się urodzi, bo to taka optymalna waga dla dzidzi i jej zdrowia.
Zostało 5 tyg. do porodu. Myslę bardzo o porodzie i troszke się boję... -
Utworzono: 2014-09-01
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
30-33 tc - zakupy, sesja, skurcze
Po kilku tygodniach niemożności wykonania badania na poziom glukozy, udało mi się to w 30 tc.To był w końcu jednen z pierwszych zimnijeszych dni po 30 stopniowych gorączkach. Dzielnie zniosłam wypicie z odrobiną cytryny dawrę glukozy oraz przeczekałam bez ruchu 2 godziny, po czym ponownie pobrano mi krew. Wynik wyszedł ok - nie mam cukrzycy ciążowej. W tym samym tygodniu (30) po cotygodniowym czwartkowym spotkaniu z położną, wybrałam się z koleżanką też z brzuszkiem do hurtowni dziecięcej do większego miasta, by tam zamówić wózek dla naszego chłopczyka. Zdecydowałam się na Jogger'a polskiej firmy Adamex, w kolorstyce biało - granatowej w pepitkę. Zestaw 3 w 1 mysle bedzie dobrą opcją.
W następnym 31 tc byłam z koleżankami z zajęć z położnymi z wizytą na oddziale położniczym w naszym miejskim szpitalu, by zaznajomić się z lokalizacją, z możliwościami i z warunkami. Przyznam szczerze, że gdy weszłam do jednej z sal porodowych, coś do mnie dotarło...coś tzn. to że jestem w ciąży, że brzuszek który mam nie będzie na wieczność i że czeka mnie zwyczajnie mówiąc poród...miałam duże i przerażone oczy, gdy położna oprowadzała nas po sali i mówiła co do czego służy, co po kolei będzie się działo z nowo narodzonym dzieckiem. Do wieczora jeszcze tego samego dnia przeżywałam ten fakt i opowiadałam mężowi. Czas relaksu przyszedł w niedziele w tymże samym tygodniu, gdyż wybrałam się na sesję zdjęciową - brzuszkową ze znajomą fotografką. Pogoda niedopisała tym razem, czekałyśmy skulone pod jednym parasolem, aż rzewny deszcz łaskawie przestanie padać i uda się wykonać choć kilka zdjęć krągłości :) efekt końcowy ostatecznie wyszedł pozytywnie :)
W 32 tc powtórzyłam wyniki badań na Toxoplazmoze, wyszły ujemne czyli brak chorób odzwierzecych. Morfologia (hemoglobina) jak zwykle na pograniczu normy, czyli nisko, za nisko, no ale chyba to przypadłośc kobiet w ciąży, więc jakoś mocno się tym nie stresuje i biore nadal Prenatal i Biofer. Zamówiłam też kilka niezbednych produktów aptecznych z internetowej apteki Gemini, m.in., Emolien, wszelakie Bubcheny (kremy na odparzenia, balsam po kąpieli, płyn do kąpieli, krem na każdą pogodę do buźki), oraz Linomag, wodę morską Disnemar, Octenisept i dwie butelki Lovi oraz szczotkę do ich czyszczenia. 200 zł po-szłoooo ;)
W 33 tc przypadła nasza 2 rocznica ślubu, wyjątkowa i tym razem, bo z dzidziusiem pod serduszkiem którego oczekiwalismy:) Miłe wyjście z mężem na randkę, to jest coś co trzeba częściej powtarzać :) Czułości w tygodniu „zaowocowały” ponownymi skurczami ... tym razem już nie panikowałam, tylko zażyłam Nospę i położyłam się grzecznie do łóżka. Praktycznie od rana do godz. 14 odczuwałam je i wyczekiwałam ich końca, bo do najprzyjemniejszych nie należały.
Dziś zaczynam 34 tydzień ciąży i mocno zastanawiam się ile waży nasz dzidziuś, bo dawno nie miałam takiej informacji. Chyba trzeba bedzie udać sie do prywatnego gabinetu, bo w miejskiej poradni chyba już badania USG się nie doczekam. Podobno teraz Bobuś obrasta w tłuszczyk, mniej za to rośnie w zdłuż. Mogę odczuwać mniejsze, rzadsze ruchy, choć na razie chyba nie koniecznie mnie to dotyczy :) wciąż synek wierga :) Zaczęłam mierzyć się w talii (jeśli w ogóle ją posiadam hihihi) tzn. obwód na wysokości pępka, i tym samym bedę obserwować jak mój synek rośnie:) teraz ważę 56 kg, i jak na razie wielkośc mojego brzucha nie jest spektakularna, ale każdy brzuszek jest inny i ja też :)
Do kolejnego wpisu!
-
Utworzono: 2014-08-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
28/29 tc - wakacje z brzuszkiem
Czuję się dobrze, powtórki ze skurczów na szczęście nie było. Ważę 54-55 kg.
Nasz synek rozpycha się w brzuszku niesamowicie - już żaden ruch nie jest delikatny, same boksy i kiksy:) wypychająca się po mojej lewej stronie główka, czy to kiksy po stronie prawej nóżkami, nadają brzuszkowi mea nienaturalny kształt :) widać to zwłaszcza gdy leżę :)
Jak wspominałam wcześniej wybraliśmy się z Mężusiem na małe wakacje nad morze jeszcze przed rozwiązaniem, bo potem przez rok w pieluchach no i by skorzystać z pogody, która super dopisała na wyjeździe. Dwa dni z rzędu plażowaliśmy najpierw w Jastarni, potem w Karwi, a synek w tym czasie był bardzo spokojny, tzn. nie specjalnie czułam go jak fika. Być może było mu gorąco. Starałam się rozsądnie plażować, chodziłam nad brzegiem w stroju oczywiście jednoczęściowym by zasłonić Maluszka, nieco też opalałam się, ale z przerwami z filtrem 45. Byłam wcześniej strasznie blada. Mąż też złapał trochę słońca :) Wykluczyłam swoją kąpiel, raz - że nie umiem pływać, po co ryzykować, dwa - woda była niesamowicie zimna w morzu, brrrr. Kolejny dzień spędziliśmy u znajomych na wybrzeżu, mieliśmy okazję zobaczyć wyścigi Air Race Red Bull w Gdyni, oraz troszkę zjeść niecodziennych potraw na mieście :)
Nasz synek to mały obierzyświat, bo w następnym tc 29, odwiedził rodzinę męża na polu namiotowym na Wyspie Bukowiec. Również się nie kąpał, chociaż woda w jeziorze miała 26 stopni, ale mama jego zanurzyła nieco nogi hihi, a tata zażywał kąpieli wodnych i uciech w wodzie z kuzynostwem do woli.
Myśle, że trzeba nam było takiego wyjazdu i ucieczki od codzienności i pracy męża.p.s. w miedzyczasie mąż przychorował. Ciągłe mocne bóle w brzuchu niedawały mu spokoju. Najprawdopodbniej ma kamienie w woreczku żółciowym :( dieta dieta i jeszcze raz dieta... moje biedactwo, a tak lubi frytki, hamburgery, pikatne rzeczy i inne niekoniecznie zdrowe rzeczy. <3
-
Utworzono: 2014-07-22
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
27 tc - bóle i skurcze??
Pod koniec 27 tc, po porannych "uciechach" z mężem zaczęłam odczuwać ból, ból krocza, potem jakby podbrzusza. Ból był nieciekawy, nie mogłam w pełni sie wyprostować, twardniał brzuch bardzo, a sobotnie sprzątanie domu czekało...Mąż zajął się większością porządków,ja zajęłam się łazienką...ból wciąż mi towarzyszył, musiałam przestawać podczas pracy, by przeszedł, nie wiedziałam właściwie jak sobie z nim poradzić. Zaczęłam mysleć o telefonie do mojej położenej środowiskowej pod którą podlegam, choć jeszcze kontaktu poza zapisaniem się w przychodni na zajęcia, nie miałam. Trudno, dzwonie, przecież mnie nie zabije :) To było dobre posunięcie. Poleciła bym czym prędzej wzięła NOSPĘ, co też uczyniłam, oraz pojechała do ambulatorium, bo to sobota, więc zamknięte wszelakie przychodnie itp. W ambulatorium dostałam skierowanie do szpitala, myslałam ze na badanie, to tak jak mówiła położna środowiskowa, lepiej niech mnie zbadają by mnie uspokoić bo troche się zanosiłam płaczem podczas rozmowy telefonicznej z nią. Mega nieprzyjemny ordynator oddziału zbadał mnie - lepiej nie będę przytaczała jego słów, i niemiłych odzywek. w kazdym bądz razie stwierdził ze po samym badaniu nie powie mi czy wszystko jest ok, musiałby mnie poobserwowac przez kilka dni na oddziale. Pomyslałam ze nie chce, bo wiem ze ten ból to po figlach z mężem, zawsze ustępował, jesli się zdarzał. Szyjka była zamknięta, a tętno płodu 143 wiec ok. zdecydowałam, że nie chce zostawac tam na obserwacji. Podpisałam stosowną adnotację lekarza o odmowie, on bardzo kontent - spuentował: "no, teraz mam czyste ręce"..... co za tupet.......
Po powrocie do domu położyłam się. Zauważyłam juz wcześniej, czekając w kolejce do ambulatorium, że brzuszek już nie jest taki twardy (działająca Nospa) i zaczełam w końcu czuć mojego Maluszka, bo wcześniej brzuch był na tyle twardy że niestety ruchów nie wyczuwałam. Leżąc i odpoczywając, zauważyłam jak brzuch zmienia dziwnie kształt...robi się w dolnej części jak jakiś księzyc, nie wiem jak nawet okreslić ten kształt, no w każdym razie mega nienaturalny kształt mojego dotąd zgrabnego brzuszka. Zauwazyłam tez że kształt ten utrzymywał sie przez krótki czas, po czym dochodził do normalnego kształtu. Zaczęłam więc mierzyc stoperem w telefonie ile to trwa i co jaki czas. Częstotliwość była co 3 min. Matko! - pomyślałam, co to, czy to jakies skurcze juz?? Przestaszyłam sie. Byłam sama w domu, bo mąż musiał wyjść koniecznie. Akcja ze skurczami trwała mniej wiecej godzine. POtem wstałam sie przygotowac do wyjscia na imininy szwagra, ale tez i spakował sie do szpitala w razie W. Skurcze ustąpiły, nie wiem nawet kiedy, na szczęście! Potem na imieninach oszczędzałam się, polegiwałam, no trudno, wszyscy swoi byli tam, Zrozumieją,
Kolejny dzień zaczęłam telefonem od mojej poloznej, polecila bym poszla w poniedzialek do lekarza prowadzacego. Ok odpowiedziałam. tak tez zrobilam, Przyjmował akurat inny zmiennik, czarnoskóry lekarz, bardzo sympatyczny, i fachowy, zbadał mnie przy pomocy USG, Nowosc jak dotąd w Poradni K. Maluch jak zwykle ruchliwy jak powiedział pan doktor, uniemozliwiał mu troche dokonanie pomiarów :) i chyba nie do końca dobrze zmierzył mu cos, bo wyszło te wymiar jak w 13 tc, a to przecież już jak się okazało, mały kolosek , bo waży 1527 gram, czyli wychodzi na to, że od ostatnich pomiarów 2 tyg. temu prawie podwoił swoją wagę:) Mój kolosek w moim małym ciele :* Szacowana waga w tym tyg. jak piszą portale to 1000-1200 max :) Wg pana doktora o ciemnej skórze jest w porzadku, ale i tak dał skierowanie do szpitala by poobserwowac... nie zdecyduje się, moze dziwnie wyjdzie ale wiem juz ze to były skurcze Braxtona Hicksa, a szyjka jest zamknięta, żadnego rozwarcia itp. a wyjazd czwartkowy nad Morze czeka.
p.s. siara leci rano i wieczorem, czuje sie ociężała, wolno chodze i juz nic nie dzwigam,
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...