Pytanie nieco z innej beczki.
Osoba chora, starsza, która wychodzi z domu i nie potrafi do niego wrócić.
Już raz się zdarzyło, że została znaleziona 6 km od domu.
Jak sobie radzić z takim człowiekiem?
Użyjcie zegarka z lokalizatorem - takiego jak w przypadku dzieci.
Nie jesteście w stanie zrobić nic, żeby nie wychodził z domu.
Jedynie możecie próbować radzić sobie z problemem na takie sposoby.
Przynajmniej kiedy wyjdzie, to będziecie wiedzieć, gdzie się znajduje.
Ale jaki masz dokładnie na myśli? Jaki sprzęt?
No i właśnie - czy nie będzie takiej sytuacji, że on sobie ten zegarek zdejmie?
Przecież nie przywiążę go?
Ten jest bardzo dobry - [link widoczny po zalogowaniu]
Musicie tylko przekonać dziadka żeby to nosił, bo przecież może go zdjąć.
To ma normalnie funkcję zegarka, więc jeśli nie ma pojęcia o takich gadżetach, to się nie domyśli o co chodzi.
Jak rozumiem - testowaliście go, tak?
Z opisu wygląda na to, że powinno się to nam sprawdzić, muszę to jeszcze obgadać z domownikami. No właśnie - pytanie tylko co zrobić, żeby na pewno tego zegarka nie zdejmował. Tutaj widzę największy problem, ale w sumie to jakoś obejdziemy.
Te zegarki nie mają ograniczonego zasięgu tak?
W sensie - gdzie się znajdzie, tam będzie działać lokalizacja?
A czy fakt, że nie może wrócić do domu jest spowodowany chorobą (Alzheimerem)? Bo jeśli tak, to zegarek może na niewiele się zdać. Osoba chora na alzheimera prawdopodobnie nie będzie pamiętała, że ma takie urządzenie, więc z niego nie skorzysta
Tak, chodzi m.in. o tę chorobę.
Trochę się zastanawialiśmy i sądzimy, że jeśli go przekonamy do noszenia tego zegarka, to już go nie zdejmie. Spróbujemy z tym tematem, bo koszt niewielki, a jeśli nam to chociaż trochę pomoże, to już będzie pewien krok do przodu.
Moim zdaniem to najtańszy i najlepszy sposób na start. Bo możecie zamykać drzwi, zainstalować zamki w oknach, ale to niczego nie rozwiąże - może doprowadzić do poważnych awantur i jeszcze większych problemów.Trzeba to bardziej pokojowo rozwiązać.
Już zamówiliśmy lokalizator, ten od Locon.
Zaczęliśmy rozmawiać - wstępnie dziadek usłyszał, że kupiliśmy mu zegarek z wyświetlaczem, bo jego stary już się rozpada i nawet ciężko odczytać z niego godzinę.
O dziwo - obyło się bez szoku i problemów.
Zobaczymy, jak to pójdzie dalej.