Młoda miała katar jeszcze zanim poszła do żłobka i tam pociągnęło ją do dna... dwa tygodnie w domu, antybiotyk. Później poszła do żłobka, po dwóch dniach straszny nawrót choroby, więc do końca tygodnia siedziała w domu. Później ją wysłaliśmy i stwierdziliśmy, że musi to rozchodzić. A najbardziej pomogła nam pani dr laryngolog i inhalacje jakie zleciła.
Ale znajomej syn nie ma kontaktu z dziećmi, nie chodzi do żłobka i przechodzą to samo od dłuższego czasu. To ponoć jakaś zaraza typu wirus i można go złapać wszędzie. Aż się boję iść dzisiaj do lekarza na kontrolę, żeby znów czegoś nie złapała.
OLA
[link widoczny po zalogowaniu]
WERONIKA
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]