Wita się lipcówka tegoroczna

ja w sumie cały pierwszy rok studiów (zaocznie) przechodziłam w ciąży

Było miło bo ludzie z którymi nigdy nie rozmawiałam pytali się o termin i samopoczucie - choć pod koniec już ich pełne współczucia spojrzenia (miałam strasznie duży brzuch i ogólnie duże opuchlizny) były męczące.
Do pracy też chodziłam do 8 miesiąca
Dobrze jest nie rezygnować z normalnego życia - ja tak zrobiłam w ostatnim miesiącu - do pracy nie chodziłam, semestr się skończył... siedziałam tylko i odliczałam dni do porodu co było dodatkową katorgą bo mała się urodziła 11 dni po terminie.
Teraz tylko dylemat mam co z karmieniem jak wrócę na uczelnie

ale jakoś damy radę

pozdrawiam!