Hej dziewczyny, ja obecnie 27 tydzień ciąży. Od jakiegoś miesiąca zaczęłam się strasznie zamartwiać. Czy też tak macie? Jeśli tak, to czym się zamartwiacie? Może jak każda z nas wyrzuci to z siebie to będzie nam lżej i przede wszystkim reszta spojrzy obiektywnie na nasze problemy, bo być może większość z nas wyolbrzymia
Ja mam 22 lata, mój chłopak 28 lat. Kiedy zaszłam w ciąże to nie mieszkaliśmy razem. Jesteśmy razem 4 lata. Ja pracowałam i studiowałam zaocznie, obecnie jestem już na zwolnieniu w pracy, a studiować mam zamiar dalej bez przerwy. Na szczęście mieszkanie dostaliśmy od mojej babci, tzn. dziadkowie mieszkają u góry, a na dole jest osobne mieszkanie, które wcześniej wynajmowali ale teraz dali je nam. Nie wiem czy to dobry pomysł, że się zgodziłam czy może lepiej trzeba było wynająć mieszkanie, ale jednak się zgodziłam. Właśnie jesteśmy w trakcie przeprowadzki, tzn. chłopak montuje meble i inne takie, mamy już pomalowane po swojemu i wszystko inne, do końca miesiąca myślę, że się wprowadzimy. Cała ta przeprowadzka dosyć mocno mnie stresuje, musieliśmy wziąć kredyt 30 tyś. na meble, a to co mieliśmy odłożone wydaliśmy na samochód. Ogólnie dom dziadków jest wystawiony na sprzedaż, więc nie wiemy ile tam pomieszkamy. Co prawda jest już na sprzedaż od 5 lat i narazie nikt się nie odzywał (dom jest drogi i duży pewnie dlatego a i miejscowość nie zbyt duża), to mnie również stresuje bardzo, bo ciągle sobie wmawiam że się wprowadzę i zaraz będę musiała się wyprowadzać, a co z dzieckiem i wgl nie łatwo znaleźć mieszkanie tak z dnia na dzień, chociaż wiem że dziadkowie jakby sprzedali to dali by nam jakieś pieniądze napewno i ogólnie raczej nikt się nie znajdzie chętny ale ja mam same czarne myśli. ( Dom jest na sprzedaż bo dziadkowie wiszą pieniądze moim rodzicom i ci karzą im sprzedać dom i je oddać, nie wiem jak długo to potrwa, może im się odwidzi, narazie umowa sprzedaży jest do lutego podpisana z biurem, potem może im darują póki będę tam mieszkać, nie wiem bo mój ojczym jest strasznie uparty). Nie wyobrażam sobie wynajęcia mieszkania teraz, jak będziemy mieli jeszcze kredyt na głowie, ledwo by nam starczyło. Chłopak zarabia 3 tyś, ja 2 miesięcznie. Rodzina niby mnie wspiera, ale ciągle się we wszystko wtrącają, chcą wszystko wiedzieć i mówią mi ciągle co mam jeść itd. Najgorszy jest ojczym, który kocha mi dogryzać a teraz po prostu wszystko mnie wnerwia. Czuję się jakoś samotna, teraz kiedy jeszcze nie mieszkamy razem chłopak spędza większość czasu w tamtym mieszkaniu składając meble, ja nie mam ochoty tam jeździć bo babcia się też we wszystko wtrącą a ja mam już dosyć wszystkich mądrości co do mojej ciąży. Brakuje mi koleżanek i chłopaka. Na dodatek umowa mi się skończy na miecierzyńskim więc po roku będę bezrobotna, boję się że będzie ciężko znaleźć pracę a z jednej wypłaty nie wyżyjemy
Nie wiem też jak połączę z tym wszystkim studia. Ogólnie chyba zwariuję przez ten natłok myśli
Próbuje zająć się czymś- joga, spacery, czytanie no nic nie pomaga, ciągle rozmyślam, że skończę bez mieszkania, bez pracy, nie zdam studiów i nie będzie nas na nic stać, po prostu masakra. Nie potrafię się cieszyć z ciąży tak jak na początku, zawsze byłam optymistką a teraz jest tragedia. Nie chce mi się wychodzić z domu, spotykać z nikim, boję się kupić sobie cokolwiek bo ta myśl braku pieniędzy mnie przytłacza