Witam
W Garwolinie rodziłam swoją córcię - 21 sierpień 2010
Zdecydowałam się na ten szpital, bo moja ginekolog tam pracowała jako położna - super babeczka
Poza tym słyszałam same dobre opinie... No i pokoje 2 osobowe z łazienką, wszystko odnowione
Moja ginekolog, kiedy byłam w ciąży zaproponowała mi, żebym przyjechała obejrzeć porodówkę itp. Oczywiście skorzystałam z propozycji i byłam milo zaskoczona... Bardzo miły personel, czysto, ładnie, zdecydowałam się więc na 100% na ten szpital.
Po czym za kilka miesięcy zaczyna się akcja porodowa...
Moja ginekolog akurat wyjechała na weekend
Mój pierwszy poród... Skurcze... Więc dzwonię do mojej gin. - każe jechać do szpitala...
No i co się okazuje???
Wielkie rozczarowanie!!!
Niestety los tak chciał, że zaczęłam rodzić z piątku na sobotę - podobno najgorzej w weekend i w nocy - najgorsze zmiany.
Wchodzimy do szpitala, a tam pustki... No tak przecież było już po północy to każdy śpi
Dzwonimy dzwonkiem, raz, drugi... W końcu wyłania się Pani doktor - zaspana... Wzięła mnie na badania - niemiluch! Przychodzi ordynator... I już Pani doktor milutka - na jego widok
Na szczęście ordynator bardzo fajny, taki zwyczajny mężczyzna
Wzięli mnie na porodówkę, całą noc tam leżałam w okropnych bólach... Plus niemiła położna, do której strach było się odezwać!!! Nawet szklanki wody nie podała! Z bezsilności aż płakałam, a ta nic - zero współczucia! Oczywiście jak raz na jakiś czas ordynator się pojawił lub inny lekarz to położna milutka
Później o 5 rano była zmiana. Położna już trochę bardziej ludzka się trafiła, ale też gbur. A ja nie oczekiwałam, żeby koło mnie skakały tylko były NORMALNE, a nie wręcz chamskie i bezczelne! Np. ta pierwsza na zmianie na wstępie opieprzyła mnie, że mam makijaż. Heheheh... Tylko, co to ma wspólnego z porodem??? Poza tym nie myślałam o tym, żeby zmyć makijaż jadąc do szpitala! Po drugie nie pozwoliła mi wziąć telefonu do ręki, żeby się z kimkolwiek skontaktować
Dopiero przy drugiej zmianie wzięłam telefon do ręki. Długo by opowiadać o tym, jak się odzywały itd.
Tak więc trafiłam na złe położne. Szkoda, że się nie poskarżyłam na nie, bo szpital przez to wiele traci.
Przy samym porodzie oczywiście byli już inni lekarze, ordynator i chyba praktykanci, bo było spoooro osób
Po porodzie zszywał mnie ordynator - sympatyczny, zabawny, bardzo miło go wspominam!
2 godziny po porodzie leżałam na porodówce, później zawieźli mnie na sale. Chwilę po tym przywieźli córeczkę
No i zostawili... Ja akurat miałam doświadczenie z dziećmi i od razu umyłam małą, bo tam dziecka po porodzie się nie kąpie i przebrałam. Dopiero przy następnej zmianie, na następny dzień trafiła mi się fajna położna. Co mam na myśli mówiąc fajna? Po prostu była normalna - ludzka!
I w przeciwieństwie do poprzednich przyszła do mnie do pokoju ze trzy razy i pytała się, czy sobie radzę z dzieckiem. Ja pomocy nie potrzebowałam, ale było mi miło, że oferuje pomoc
Na następny dzień była już moja ginekolog/położna i inna zmiana lepsza. Była też Pani Wawrzyniak, która jest super lekarzem! Szkoda tylko, że to był już dzień wypisu...
Po prostu trafiłam chyba na najgorsze małpy, a na to chyba nie ma reguły. Moja koleżanka też tam rodziła i miała więcej szczęścia, poza tym miała o wiele łatwiejszy poród - to też inaczej się wszystko odczuwa
Podsumowując szpital okey tylko musieliby zrobić selekcję w pracownikach
Mam na myśli położne, na które akurat ja trafiłam przy porodzie...
P.S. Byliśmy tam później z córcią na badaniach, bo w czasie porodu zrobił jej się krwiaczek i też byłam miło zaskoczona jak na samym początku
To moja opinia, a jest jeszcze ktoś kto tam rodził???
Pozdrawiam
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]