rss wpisy: 8 komentarze: 4

To prawdziwy cud

  • Utworzono: 2011-03-05

    koniec pierwszego trymestru

    Dni mijają tak szybko, że niedługo bedzie trzeba startować na porodówkę. Może nie odczuwam tak tego wszystkiego, gdyż cały czas pracuję, a że jako nauczyciel to stale mam coś do zrobienia, przygotowania.

    Ale spokojnie zacznijmy od tego co się zmieniło od ostaniego wpisu:

    Remont pokoju zakończony sukcesem, piękne bialutkie ściany, wszystko odświeżone.

    No i zaczęły się zmiany na ciele, brzuszek stał się bardzo widoczny choć to pewnie ze względu na moje przed ciążowe okrągłości, piersi osiągnęły niesamowity rozmiar, a to dopiero poczatek tego co je czeka. Skończyły się w tym tygodniu nudności, wróciły do jadłospisu moje ulubione pokarmy, tj. śledzie, pomidorki i papryka, choć nadal stanowczo mówię nie kapuście kiszkonej to ogórki kiszone jak najbardziej tolerujemy.

    W związku ze zmieniającym się wyglądem, odbyłam powazne zakupy, szczególnie biustonosz, bo to w sumie niełatwa sprawa dopasować teraz coś, wiedząc, że nie wiadomo jaki ostatecznie rozmiar będzie tego biustu.

    A w pracy podziwianie brzuszka, dostrzeganie okrągłości.  Najbardziej ujmują mnie obserwacje dzieci z mojej grupy, które są nawet bardzo przemyślane, np.: nie mogłam jeść fasoli i w czasie zupy Jaś pyta dlaczego Pani nie je fasoli, więc mu tłumacze, że dzidzia się buntuje przeciw fasoli, a Jaś na to, że nie ma dzidzi w brzuszku i zje całą fasolkę, a nawet dokładkę. Dzieci zaskakują mnie różnymi pytaniami i spostrzeżeniami - a jak dziecko Pani wyjmie z brzucha, ja bardzo bym chciał poznać Pani dziecko, nie uwzględniając pytań czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Ale to co sprawiło mi ubaw to uwaga Oliwii do Magdy - przesiądź się, tu jest miejsce wolne, a Pani jest teraz więcej i musi mieć dużo miejsca, a dzidzia też musi wszystko widzieć, no i Magda nie miała wyjścia, musiała się przesiąść. Dzieci naprawdę są bardzo mądre i spostrzegawcze, dlatego należy z nimi dużo rozmawiać. Toteż wczoraj po pytaniach jak wygląda teraz to moje dziecko, to wyjęłam zdjęcia usg i oglądaliśmy wspólnie, gdzie głowa, nóżki, rączki, brzuszek. Ciekawe są jak bedzie wyglądało po następnym badaniu i już czekają na kolejne zdjęcia. Lubią głaskać mój brzuch, a nawet mówić do niego. To wszystko jest miłe i urocze. Zastanawiam się co będzie dalej!

  • Utworzono: 2011-02-14

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    II usg z mężem

    Mój mąż nie mógł za pierwszym razem być na usg, bardzo żałował, że nie widział tej naszej małej kruszynki, niesłyszał jak bije serduszko. Dlatego na drugie usg poszliśmy już wspólnie. Duże wrażenie zrobił na nim widok dzieciątka na monitorze. Nawet widziałam jak mu się łezka w oku zakręciła. Ale maleństwo nie chciało się pokazać, przekręcało się na wszystkie możliwe strony, taki mały nasz wiercipiętek. Serduszka też nie chciał dać posłuchać. Sprawiło nam to wiele śmiechu i radości, gdyż końcem końców wszystko okazało się być dobrze. Rośnie prawidłowo,więc nie ma się czym martwić.

    Już czekamy na kolejne usg by zobaczyć naszego wiercipętka w akcji :)

  • Utworzono: 2011-02-06

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    pierwsza zmiana w domu

    W ten weekend zaczął mój szanowny małżonek robić remont pokoju, w którym za kilka miesięcy zadomowi się nasze maleństwo. Ponieważ mieszkamy w domu jednorodzinnym, u teściów, więc niezajmujemy więcej niż jeden pokój.No ale pokój nie jest niczego sobie, więc mąż zaczął od niego te poważniejsze przygotowania. Ja myślałam, że taki mały remoncik, czyli naciągnięcie gipsu i pomalowanie to w 2 dni spokojnie można zrobić. A tu koniec weekendu, a malowanie oddala się w czasie. Ostatni taki mały remoncik jak robiliśmy to szybko się zakończył, weekend starczył. A teraz??? Sama nie wiem czy to wynika z tego, że mój mąż jest perfekcjonistą i wszystko musi być dokładnie zrobione???A może budzi się w nim instynkt przyszłego ojca i chce by było wszystko gotowe i perfekt na ten szczególny moment???Jak na małe korekty, które zaplanowaliśmy to przeszło to moje oczekiwania. Chyba odłożę inne zmiany na później :(

     

    Pierwsze zmiany w pokoju zakończone, trochę to trwało ale na szczęście dobrneliśmy w weekend do końca. Wreszcie mogliśmy się zadomowić u siebie, a nie spać w kącie na pudłach.

  • Utworzono: 2011-02-04

    przemyślenia przyszłej mamy

    Zdążyłam się już przyzwyczaić do myśli, że wszytko się teraz zminiło. Inaczej zaczełam patrzeć na swoje ciało, dostrzegać w nim zmiany, ale w tym szczególnym czasie  zauważać jego piękno. Nigdy nie byłam figury top modelki, ale niczego mi niebrakowało by być atrakcyjną kobietą. A tu z dnia na dzień moja atrakcyjność urosła w moich oczach, ale nie tylko. Zarówno wśród moich współpracowników, osób postronnych, no i w oczach męża. Widać jak patrzy na mnie i pojawia się mu w oku ten błysk dumy, że wreszcie nasze marzenia i modlitwy zostały spełnione. Będac na krótkim zwolnieniu z powodu różnych chorób w mojej pracy, miałam trochę czasu by sobie poczytać, pooglądać, pomyśleć jak to wszystko będzie.

    Ostatnimi dniami oglądałam jeden z programów śniadaniowych, gdzie pokazywali jak kąpać niemowlaka. Jakież było moje przerażenie kiedy zobaczyłam jak redaktor przekręca w tych swoich zwinnych rekach "dziecko", czyli lalkę. Zaczęłam się obawiać, że to jest bardzo trudne i nie dam sobie rady. Nawet uroniłam kilka łez z tego powodu. Pocieszenie przyniosła rozmowa z mężem, który powiedział:" Kochanie nie przesadzaj, chyba ci się zaczyna luzować w tej pięknej główce. Za dużo czytasz i oglądasz tv. Kiedyś sobie kobiety radziły to i ty sobie poradzisz, przeciesz wiesz, że możesz na mnie liczyć." Może mnie i to uspokoiło, ale jak na pierwsze dziecko długo wyczekiwane to wydaje mi się, że będę miała coraz więcej obaw jak dam sobie radę. Wiem, że na rodzinę mogę liczyć i pomogą, poradzą, ale tu chodzi o mój osobisty komfort psychiczny! Mam nadzieję, że jak zobaczę tą małą kruszynkę to wszystkie te obawy się rozmyją i nic nie bedzie ważniejsze od tego skarbu!

    A narazie wracam do pracy i może dzień wypełniony zajęciami mniej skłaniał mnie będzie do trudnych przemyśleń, a czasem zupełnie niepotrzebnych!

  • Utworzono: 2011-01-22

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Rozmowa z pracodawcą

    Po złych doświadczeniach z poprzednimy pracodawcami i informowaniem o zwolnieniu z powodu choroby, taka sytaucja zawsze przysparzała strach w mych oczach, ból brzucha i trzęsienie rąk. Ale od 2 lat mam nowego pracodacę i przekonałam się, zaraz na początku pracy, że informacje o zwolnieniu przyjmuje ze spokojem, nie grożąc utratą premii, czy innymi konsekwencjiami. Wiadomo w zawodzie nauczyciela, kiedy się pracuje z dziećmi, a rodzice nie zawsze dbają o to by zdrowe chodziły do przedszkola, to można coś złapać. Więc każdemu dyrektorowi  wydawałoby się powinno zależeć na dobru i zdowiu pracowników.

    Ale kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, miałam już potwierdzone poprzez badania krwi i usg, to znów pojawiły się u mnie rozterki jak zawiadomić o tym pracodawcę w połowie roku szkolnego. No i poszłam na tą trudną jak dla mnie rozmowę, i powiedziałam, że jestem w ciąży, że to 6 tydzień. Nawet dyrektorka się ucieszyła, że mi się wreszcie udało, chciała zobaczyć zdjęcie z usg i pogratulowała. Powiedziała, żebym dbała o siebie, uważała itp. No i kolejne pytanie jej brzmiało: Czy masz zwolnienie? A ja na to, że nie mam, bo lekarz nie uznał tego za konieczne, ale gdyby były choroby zakaźne wśród dzieci to będę na zwolnieniu. No i od tej rozmowy minęły dwa tygodnie, gdy się okazało, że wśród dzieci panuje szkarlatyna :( no i co mi pozostało - idę na zwolnienie. Rozmowa z dyrektorką była bez emocji, rozumie, dziecko jest najważniejsze.

    Myślę, że pokładała we mnie dużo nadzieji, i teraz musi się oswoić z tym, że nie może już na mnie liczyć tak jak wcześniej. W wielu sytaucjach ratowałam koleżanki biorąc za nie godziny, a teraz nic z tego. Ale jako dyrektor, jako kobieta wie, że posiadanie rodziny jest najważniejsze, a przede wszystkiem dobro i zdrowie tej małej istoty, którą noszę pod swoim sercem.

     

     

  • Utworzono: 2011-01-15

    Pierwsze badanie usg

    W 6 tygodniu ciąży robiłam pierwsze badanie usg, monitor odwrócony był tak, że mogłam obserować co na nim widać, ale nie mogłam dojrzeć naszej  "Fasoliny". Kiedy usłyszałam bicie serduszka Fasolinki wiedziałam już na 100%, że to prawda i noszę w sobie nowe życie. Słyszac bicie serca pojawiły mi się łzy w oczach, zapewne ze wzruszenia i szczęścia, bo to co według niektórych było niemożliwe stało się możliwe. Trzeba dużo wiary i pokory mieć, a wtedy wszystko może się zdarzyć.

    Byłam dumna pokazując mężowi zdjęcie z usg, bardzo żałował, że nie mógł usłyszeć bicia serduszka Fasoliny, a ja słyszałam 2 razy ! Chętnie wszytkim w koło pokazałabym to zdjęcie,  by inni tez mogli cieszyć się naszym szczęściem.

    To naprawdę było niesamowite przeżycie!!!

  • Utworzono: 2011-01-15

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Pierwsze zmiany

    Pierwsze zmiany zaszły już w chwili dowiedzenia się, że zostaniemy rodzicami. Ta oczekiwana i upragniona wiadomość jednak nas zaskoczyła, zaczęliśmy się zastanawiać jak to możliwe, skoro nasze wyniki badań nie dawały zbyt dużych szans. Myślałam, że to naprawdę cud i ktoś nas tam wreszcie na górze wysłuchał. Bo rzecz niemożliwa stała się możliwą.

    Zaczęłam obserwoawć zmiany mojego organizmu pod kątem ciąży. Moje piersi, które wrażliwe były przed każdą miesiączką, teraz oprócz swej wrażliwości zaczęły się bardzo szybko powiększać. Codziennie mam wrażenie, że są coraz większe. Mój mąż jest miłośnikiem moich piersi i bardzo mu się teraz podobają, stwierdził nawet, że musi je sobie oprawić w ramki na pamiątkę. Kolejną zmianą były spodnie, które nosiłam, okazało się, że guzika już nie mogę dopiąć, więc tylko  na suwak je zapinałam. Co nie zawsze było wygodne. Zwróciłam jeszcze większą uwagę na to co jem, i dlaczego nie moge jeść moich ulubionych śledzi. Ale co się nie robi dla upragnionego potomstwa?

  • Utworzono: 2011-01-15

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Wynik testu

    Znajac swój organizm już od dłuższego czasu wiedziałam, że się coś w nim zmienia. Ale nauczona doświadczeniem, by nie spotkało mnie kolejne rozczarowanie mówiłam sobie " to nie może być to".  A jednak prawda nas zaskoczyła.  Ale zacznijmy od początku.

    Z mężem pobraliśmy się w październiku 2008 roku, już przed ślubem zaczęliśmy się starać o potomstwo. Mój organizm strasznie się rozlegulował i miałam problemy z miesiączkowaniem, ale z tym daliśmy sobie szybko radę. Mijały kolejne miesiące i wciąż nie było efektu. Po wielu badaniach pojawiło się u mnie podejrzenie PCOS. I nasze szanse zaczęły maleć.  Po roku udało mi się namówić męża na badanie nasienia, a raczej sam dojrzał do tej decyzji, że spróbuje. Może myślał, że zrobi to dla własnego sumienia i będzie wynik ok. Ale kolejne rozczarowanie nas spotkało. Wyniki męża nie dawały szansy na naturalne zapłodnienie. Przez rok mąż chodził do androloga, regularnie zażywał leki przez niego zalecane, wykonywał kontrolne badania. Ja w tym czasie poddałam się stymulacji jajeczkowania. Ale wciąż nie było rezultatu naszych starań. Lekarz zaproponował byśmy zastanowili się nad inseminacją. Mąż nie chciał rozważyć takiej możliwości. Listopad 2010 był miesiącem kiedy zaczeliśmy totalnie wątpić w to, że kiedy kolwiek nam się uda zostać rodzicami.

    Kiedy w grudniu zaczęła spóźniać mi się miesiączka, pojawiła się iskierka nadzieji,że wreszcie się udało, mąż stopował mnie bym się nie rozczarowała. Ja jednak postanowiłam zrobić test i jakże było moje zaskoczenie, kiedy na teście ujżałam 2 upragnione kreseczki. Nie miałam już wątpliwości, że nam się udało. Od razu pobiegłam do męża wciąż śpiącego w łóżku i mówię mu,że są dwie kreski. Nie wierzył w pierwszym momencie. Wpatrywał się jak zaczarowany w wynik testu. Wieczorem po powrocie z pracy wciąż widniały dwie kreski. Więc to nie mógł być błąd. Na następny dzień umówiłam się od razu do lekarza. Moja Pani ginekolog była bardzo szczęśliwa jak jej powiedziałam o pozywtywnym teście, od razu zleciła wykonanie BetaHCG, i umówiłyśmy się na wizytę z wynikiem badania za 2 dni. To były najdłuższe dwa dni w moim życiu, ale wynik badań krwi potwierdził,że jestem w ciąży i od tego momentu nasze życie nabrało innych barw.

     

<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_prev.gif" class="img_paginator" alt="" />
<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_next.gif" class="img_paginator" alt="" />

Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj