Avatar
(21.07.2011)
Plażowanie na dywanie :)
Obudziły nas krople deszczu uderzające o szybę.
- Gonosi dzień* - powiedziałem, dając do zrozumienia że padanie kompletnie mi nie przeszkadza i rozpocząłem poszukiwania konewki i wiaderka - podstawowych gadżetów plażowicza. Gdy przekopywałem się przez gąszcz pluszaków, klocków i samochodzików, dobiegł mnie głos mamy - Nigdzie dziś nie idziemy...
Oficjalna wersja mówi, że zrobiłem smutną minkę i mamie było mnie żal; nieoficjalna - że tupiąc i podskakując ze złości, zacząłem powtarzać "pjasiu cie, pjasiu cie**" i uległa presji ;)
Jakkolwiek by to nie wyglądało, fakt jest faktem, że nagle na mojej głowie pojawiła się czapka z daszkiem, na dywaniku - ręcznik plażowy a w pudełku na zabawki kasza (w zastępstwie piasku, którego akurat nie mieliśmy na stanie ;)) Później była kąpiel w wannie (kasza równie szybko jak piasek dostaje się we włosy ;)) i... odkurzanie. Bo domowe plażowanie ma jedną wadę - trzeba po nim posprzątać ;)

--
* gonosi dzień - gorący dzień (przyp. tłum.)
** pjasiu cie - do piasku chcę (przyp. tłum.)
Mamusia: elejka

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj