powrót do bloga

rss wpisy: 10 komentarze: 11

bloguś

Utworzono: 2011-04-19

Dzieci tamtych rodziców- czyli nasze dzieciństwo..

 Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami.

My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi.

W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominamy z nostalgią lata 80...

Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtora kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju.Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała si,ę że zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na Milicję, żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a Milicja zajmowała się sprawami dorosłych. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. Pies łaził z nami - bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na "sznurku od presy" i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne Państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, Każdy dzieciak to wiedział. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.

Dziękujemy rodzicom za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas „dobrze” wychować.

 

To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!

Komentarze

  • leonka | 19-04-2011 10:51:03 | zgłoś naruszenie

    podzielam twoje zdanie w 100%.Troche brakuje mi tamtych czasów;-)))
  • Ariell87 | 19-04-2011 11:38:42 | zgłoś naruszenie

    Też wydaje mi się, że w dzisiejsze rodzicielstwo wkradła się panika. Zewsząd bombardowani jesteśmy informacjami o nowych odkryciach na temat zmutowanych truskawek które świecą w ciemności. Wszystko robi się straszne, napromieniowane i dlatego dezynfekujemy dziecku świat, po to by przypadkiem pestycydy nie rozpuściły mu mózgu. ADHD, które w większości przypadków jest błędem wychowawczym rodziców, staje się plagą. A kiedy ja nie mogłam nauczyć się zasad ortografii- byłam tak długo szkolona, aż się nauczyłam. Nie miałam dysleksji, dysortografii. Z matematyką szło gorzej, ale nie była to dyskalkulia... Nie zamiatajmy dziecku świata przed nogami w obawie, że się przewróci a nie będzie tych wszystkich dys... Ale nie ignorujmy jego potrzeb i kłopotów tylko pomóżmy mu je zwalczać.
    Pozdrawiam
  • grazyna | 19-04-2011 16:03:27 | zgłoś naruszenie

    Świetny wpis! Co do meritum, to jak zwykle, najlepiej być pośrodku
  • pasia24 | 11-07-2011 13:32:20 | zgłoś naruszenie

    świetny tekst! Też pamiętam czasy PODWÓREK, koca pod blokiem, zabawy w sklep- na oku mamy, babci. Bieganie po płytach z budowy. Mnie wychowywał głównie tata wiec luz miałam większy niż moja córka przy swoim tacie i jego mamy (teściowej). Chce dać dzieciom luz, ale XXIw mnie przeraża. I sama nie wiem czy lepiej TV pod moim okiem czy od rana do wieczora GDZIEŚ na "podwórku".
    Jedno jest pewne - toksycznym rodzicem sie jest mimo ze sie tego nie chce to rosło z nami i chyba nie da sie tego wykorzenić. ("toksyczni rodzice" - dobra ksiiążka)
  • aaniaa1985 | 11-07-2011 17:30:48 | zgłoś naruszenie

    Prawda. Ja wychowywałam się na wsi, która zazwyczaj była postrzegana jako bardziej bezpieczna niż miasto, ale tak na serio nie było. Tak samo nas mógł pogryść pies (a często latały za nami jak szaleliśmy na rowerach), przejechać jakiś samochód (choć mało ich było), zjeść jakiegoś muchomora itp. Ale jakoś mieliśmy "swoje rozumy" i wiedzieliśmy co jest dobre a co nie. Spalismy w namiotach, biegaliśmy po całej wsi przez cały dzień (wracaliśmy tylko na obiad i na noc o ile nie nocowało się u koleżanki),skakaliśmy po drzewach, jeździliśmy po ulicach na rolkach...rodzice tylko wiedzieli gdzie będziemy albo mniej więcej dokąd idziemy i tyle! nie było komórek,nadmiernej kontroli, odprowadzania do szkoły, bo my sami wzajemnie się pilnowaliśmy i kontrolowaliśmy. Rodzice nie bali się nam pozwolić iść na ognisko, na noc do innej koleżanki,iść na wieczorny spacer...teraz jest obawa o swoje dziecko. Teraz jest tragicznie jeśli chodzi o obawę o dzieci, a co będzie jak np. moja córka urośnie? jak pójdzie do podstawówki za parę lat itd.? Może będziemy zakładali dzieciom GPS na rękę?? Ludzie po pierwsze nakręcają się sami, a ludzi nakręca TV i wszelkie informacje w gazetach. Wiele się czyta o "bezstresowym wychowaniu"...my nie raz dostaliśmy w dupę i było ok, przynajmniej nie wchodziliśmy rodzicom i innym na głowę i nikt rodziców nie podał na policję za znęcanie się. Teraz dziecko może samo iść i zgłosić bicie, choć rodzice tak na serio nie biją. Klaps to nie bicie, ale dzeci tego już nie rozróżniają. Bicie to bicie, a klaps to tylko klaps...niewinny. Postaram się nie oszaleć na punkcie moich dzieci za parę lat, ale czy to będzie mozliwe??
  • AntZ | 13-07-2011 20:32:53 | zgłoś naruszenie

    To było piękne dzieciństwo i chcę, żeby mój synek też miał takie!

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

jestem szczęśliwą mamą :)
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj