rss wpisy: 10 komentarze: 11

bloguś

  • Utworzono: 2011-11-18

    ... a ty wkółko słuchasz, że nic nie robisz...

    ... a ty wkółko słuchasz, że nic nie robisz... mąż wraca do domu i mówi jaki to jest zmęczony po całym dniu pracy i że nie ma siły na żadne zabawy z dzieckiem, najlepiej to jakby się już mógł położyć i nie daj boże żeby mu ktoś zawracał głowę!!!

    bo ty siedzisz w domu z dzieckiem więc nie masz być czym zmęczona - bo co to za problem zająć się dzieckiem - ale jakby tak na dwa dni pozwolili ci pójść za niego do pracy? - ciekawe jak by to było, ty byś była w pełni szczęśliwa? -  a on? ...chyba by nie dał rady :)

    jak tu zrobić śniadanie i nakarmić malucha, później posprzątać jednocześnie bawiąc się z dzieckiem, no i oczywiście pranie, sprzątanie, prasowanie, zmywanie itd.. no a jak masz jeszcze zwierzaka to wyjść z nim na spacer, chwila relaksu podczas spaceru (gonitwa za psem i dzieckiem), wyprawa na zakupy - bo obiad się sam nie zrobi:) podczas obiadu można odetchnąć łapiąc kotleta który leci na podłogę :) po obiedzie jak ci się uda to możesz poleżeć pół godziny jak maluch pójdzie spać... i kolejny etap przed nami zabawa z maluchem kolacja i pora na dobranoc, więc wkońcu czas dla siebie, jest godzina 22 ty możesz robić co chcesz... a nawet nie masz siły ruszyć palcem i ledwo trafiając do łóżka odrazu zasypiasz, aby o 7 rano zacząć kolejny fantastyczny dzień pełen wrażeń :]

    a  to dla niektórych tatusiów:

    Ojciec rodziny wrócił z pracy do domu.Przed domem zobaczył, że  jego dzieci, ciągle ubrana w piżamy, bawi się w błocie wśród pustych pudełek po chińszczyźnie, porozrzucanych po całym ogródku. Drzwi do auta żony były otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu i nie było najmniejszego śladu po psie. Mężczyzna wszedł do domu i zobaczył jeszcze większy bałagan. Lampa leżała przewrócona, a dywank był zawinięty pod samą ścianę. Na środku pokoju głośno grał telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia była zarzucona zabawkami i różnymi częściami garderoby. W kuchni nie było lepiej: w zlewie stała góra naczyń, resztki śniadania były porozrzucane po stole, lodówka stała szeroko otwarta, psie jedzenie było wyrzucone na podłogę, stłuczona szklanka leżała pod stołem, a przy tylnich drzwiach była usypana kupka z piasku.Mężczyzna szybko wbiegł na schody, depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważał na to, tylko szukał swojej żony. Zaniepokoił się, że może jest chora, albo że stało się coś poważnego.Spod drzwi do łazienki wypływała woda. Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki. Między tym wszystkim leżały kilometry porozwijanego papieru toaletowego, a lustro i ściany były wymalowane pastą do zębów. Przyspieszył kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę, leżącą na łóżku w piżamie i czytającą książkę. Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i zapytała, jak mu minął dzień.Popatrzył na nią z niedowierzaniem i zapytał: - Co tu się dzisiaj działo?Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała:- Pamiętasz, kochanie, że codziennie, gdy wracasz z pracy do domu, pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam?- Tak - odpowiedział z niechęcią.- Więc dziś nie robiłam nic....!!!!

     

  • Utworzono: 2011-06-10

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    takie tam..

    "Ubierzesz się ładnie - nazwie Cię cnotką... Ubierzesz się seksownie - nazwie Cię dziwką... Zadzwonisz do niego - uzna, że się narzucasz... On do Ciebie zadzwoni - uzna, że powinnaś być zaszczycona... Nie kochasz go - będzie robił wszystko, by Cię zdobyć... Kochasz go - zostawi Cię... Kłócisz się z nim - mówi, że robisz problemy... Siedzisz cicho - mówi, że nie masz własnego zdania... Nie oddasz mu się - uzna, że go nie kochasz... Zrobisz to - uzna, że jesteś łatwa... Powiesz mu o swoich problemach - pomyśli, że jesteś słaba... Nie powiesz mu - pomyśli, że mu nie ufasz... Będziesz mu robić wymówki - powie, że nie jesteś jego matką... On będzie Ci robił wymówki - powie, że dba o Ciebie... Nie dotrzymasz danej obietnicy - straci do Ciebie zaufanie... On złamie dane słowo - to na pewno przez Ciebie... Zdradzisz go - powie, że to koniec... On Ciebie zdradzi - powie, że każdy zasługuje na drugą szansę..."

  • Utworzono: 2011-04-19

    Dzieci tamtych rodziców- czyli nasze dzieciństwo..

     Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami.

    My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi.

    W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominamy z nostalgią lata 80...

    Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtora kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju.Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała si,ę że zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na Milicję, żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a Milicja zajmowała się sprawami dorosłych. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. Pies łaził z nami - bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na "sznurku od presy" i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne Państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, Każdy dzieciak to wiedział. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.

    Dziękujemy rodzicom za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas „dobrze” wychować.

     

    To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!

  • Utworzono: 2011-04-07

    Kuboś: nauka korzystania z nocnika...

    nauka korzystania z nocnika zapowiada się długa i zabawna - przynajmniej dla mnie, bo nie koniecznie dla mamy :}
    od kilku dni nie korzystam z pieluch, tylko chodzę w majteczkach i mam podobno robić siusiu na nocniczek, ale nie koniecznie mi się tam podoba, ale za to jak już się załatwię to i owszem wtedy zdejmuje majteczki i siadam na nocniczek :)
    ale dziś był mój wielki dzień - zrobiłem i siusiu i kupkę do nocniczka, mama biła mi brawo i razem wynieśliśmy nocniczek do łazienki gdzie wyrzuciłem moją kupkę i zrobiłem jej papa. Bardzo mi się podobało .... zobaczymy jak pójdzie nam dalej :}
  • Utworzono: 2010-06-15

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kuboś: ...no i się udało wejść na drabinę i parapet :)

    mam robiła porządki w pokoju chowała do szafy kołdrę i wyjmowała mi kocyk, jak już zeszła z drabiny to wpadłem na genialny pomysł, że jej pomogę :) ... to było proste chwila i już byłem na samej górze :] a mama jak to zobaczyła to się przestraszyła i tłumaczyła mi że tak nie wolno!!! ale żeby nie było nudno to po obiedzie stwierdziłem że trzeba wkońcy zobaczyć co jest za tym oknem i znowu mi się udało :}
  • Utworzono: 2010-06-03

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kuboś: Byłem w Górach Świętokrzyskich ......

    3 czerwca rano po śniadanku wyjechaliśmy w góry świętokrzyskie, pogoda była ładna.
    Jak dojechaliśmy na miejsce okazało się że znajduję się tam małe zoo - były tak 3 kozy, świnka, kurki, króliczki, gąski, pieski, kotek. Pierwszy raz widziałem tyle zwierzątek, mama pokazała mi że można karmić te zwierzątka chlebkiem i marchewką:) rano następnego dnia gdy tylko się obudziłem zamiast zjeść śniadanie wziąłem swoją kanapkę i zaniosłem koziołkowi. Byliśmy na wycieczkach na zamku w Chęcinach, w skansenie w Tokarni, a wieczorem po kąpieli rodzice roili grilla, następnego dnia pojechaliśmy zobaczyć bizony z Kurozwękach, było suuuuper!!! oprócz bizonów były tam strusie, koniki, lamy i wiele różnych zwierzątek:) jak tylko nie byliśmy poza domkiem to całymi godzinami siedziałem w piaskownicy, bawiłem się autkami lub chodziłem do zwierzątek:) Ostatniego dnia po drodze do domku zatrzymaliśmy się w Sielpi i poszliśmy na spacer nad rzekę :)w domku byliśmy po południu zjadłem obiadek pobawiłem się moimi zabawkami, a po kąpieli i kolacji o godzinie 20 już spałem...
    To były fajne dni oby tak częściej :)
  • Utworzono: 2010-05-29

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kuboś: no i już mamy czwórki...

    no tak mamy dwie górne czwórki :) obie na raz... i mamy już chwile spokoju. Ale dzień był bardzo ciężki - nie chciałem nic jeść, tylko mleko mnie ratowało:) ale każdego dnia będzie już coraz łatwiej :)
  • Utworzono: 2010-05-29

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kuboś: Mam lewą górną czwórkę

  • Utworzono: 2010-05-20

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kuboś: Mówię już osiem (lub więcej) słów, oczywiście część po swojemu.

    tata, mama, daj, nie, papa, lala, dada - ciocia, au au - pies, lapa - lampa,
  • Utworzono: 2010-04-22

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kubuś: Byłem na wakacjach

    pojechałem z rodzicami na kilka dni w góry do Zakopanego:) pogoda była śliczna, a ja całymi dniami byłem na dworze :) zwiedziłem całe Krupówki, byłem na Kasprowym, w dolinie kościeliskiej i na Gubałówce. Jadłem oscypki - bardzo mi smakowały :) ale trzeba było wrócić do domku... oby do następnego wyjazdu:)
<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_prev.gif" class="img_paginator" alt="" />
<img src="https://static.ebobas.pl/img/main/control_next.gif" class="img_paginator" alt="" />

jestem szczęśliwą mamą :)
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj