Na kolejnym zdjęciu pokaże Wam mojego męża uciekającego z kolan Mikołaja :) Tak wyglądają przerażone dzieciaki :) Nawet ponad ćwierć wieku temu Mikolaj wprawiał w przerażenie najmłodszych. Patrząc  na tą fotkę nasunęłam mi się refleksja odnośnie świata - nawet po stroju Mikołaja widać jak świat "poszedł do przedu", teraz nawet Mikołaj wygląd dostojniej, ma piękniejszy strój i ładniejszą brodę.

Do swojej mikołajkowej historii dodaję zdejęcia pokazujące to o czym pisałam :) Na pierwszym zdjęciu pod wpisem jest Marcelek, który przyłapał Mikołaja :) Teraz pokaże Wam Marcelka siedzącego dumnie na mikołajowych kolanach, bo skoro przyszedł przez oko z pewnością jest prawdziwy :)

Zbliża się 6 grudnia - dzień, na który cały rok czekają grzeczne dzieci. No, właśnie grzeczne dzieci... W nasze mikołajkowe historię wplotę troszkę swoich rozważań :)
Marcel ma sześć lat, w tym roku oczekuje na Mikołaja już od listopada. Słyszę tyko pytania, jak długo jeszcze, kiedy spadnie śnieg i Mikołaj przyjedzie?Wieczorami przegląda gazetki Lego i szuka zestawów, które chciałby dostać. Marzy, marzy i marzy... Wierzy w to, iż Św.Mikołaj spełni każde jego życzenie. Bardzo chciałabym, aby tak się stało, ale Marcel wierzy też w to, iż Mikołaj ma fabrykę zabawek, więc ceny zestawów, o których marzy go nie interesują, bo wszytko Elfy mogą stworzyć. W tym jego radosnym oczekiwaniu staram się ostudzić jego zapał, bo nie chcę, aby przestał wierzyć w magię Mikołaja a jednocześnie życzenia ciężko spełnić...Pozwoliłam sobie na użycie tego utartego zdania "Mikołaj przynosi prezenty grzecznym dzieciom, a Ty byłeś grzeczny cały rok?" - zapadła cisza a po chwili Marcel się rozpłakał i wyznał, że się stara ale tak cały rok być grzecznym to nie umie i nie da rady. Wytłumaczyłam wtedy, że Mikołaj oceni jego całoroczne zachowanie i coś przyniesie a wtedy trzeba cieszyć się ze wszystkiego, bo on wie, co będzie dla niego najlepsze. Usłuchał...Patrząc na tą naszą tegoroczną historię myślę sobie, że czekanie na Mikołaja to dla dziecka czas radości, ale i trwogi. Myślenie o tym czy było się grzecznym, co Mikołaj przyniesie, może być stresujące. Obserwuję wyczekiwanie sześciolatka i widzę jak coraz więcej pytania się pojawia, więcej wątpliwości i jak bardzo trzeba się postarać, aby utrzymać tą wiarę w Mikołaja jak najdłużej.
Gdy synek był młodszy było dużo łatwiej i prościej. Pierwszy raz na kolanach Mikołaja usiadł, gdy miał dwa lata. Mikołaj przyszedł do przedszkola,do którego uczęszczał od dwóch tygodni, więc sporo emocji jeszcze w nim się mieszało.Usiadł jednak na jego kolanach wraz ze swoim misiem.Taki mały słodziak. Od przedszkolanki dowiedziałam się, że tylko Marcel nie płakał na widok Mikołaja - reszta maluchów tak entuzjastycznie nie podeszła do brodatego Pana :) Przedszkolanka stwierdziła nawet, że dla niektórych dzieci wizyta Mikołaja była niemal traumatycznym przeżciem. Tutaj przypomniała mi się historia męża, który za wiele z dzieciństwa nie pamięta, jednak pierwsze spotkanie z Mikołajem utkwoiło mu w pamięci - zwłaszcza to jak chciał usiec z jego kolan i płakał. Czyżby trauma? Dorośli myślą, że dziecko ucieszy widok Mikołaja a jednak ... bywa różnie.
Kolejnego roku w przedszkolu Marcel przeżył prawdziwą "mikołajową" przygodę - udało mu się przyłapać Mikołaja, który wchodził przez okno do przedszkola. To dobiero przeżycie :) Nie każdy może zauważyć Mikołaja jak zakrada się z prezentami :) Pamięta to do dziś i mile wspomina. Jednak jako sześciolatek zastanawia się, jak Mikołaj daje radę dotrzeć do wszystkich przedszkoli. Pamietając jak sama w zerówce przestałam wierzyć w Mikołaja, bo udało mi się zauważyć, że jego broda jest sztuczna i zobaczyć twarz Pana, który go udawał, postanowiłam powiedzieć synowi, iż są to pomocnicy Mikołaja. Mikołaj ma dużo zajęć, mnóstwo dzieci do odwiedzenia więc potrzebuje pomocy.

Będziemy się starali, aby magia Mikołaja była z nami jak najdłużej :) Swoje listy już napisaliśmy. Marcel pierwszy raz w tym roku sam wypisał swoje marzenia i z niecierpliwością czeka, co Mikołaj nocą pozostawi mu na parapecie (przecież wiecie, że w blokach nie ma kominów więc Mikołaj wchodzi przez okno) . Sam też przypomina, że dla Mikołaja trzeba zoatswić szklankę mleka i ciastko, aby miał siłę dojechać do wszystkich dzieci :)

Drogie Mamy dziś chcę się z Wami podzielić serową przekąską Cheese Snack od firmy Zott. Ostatnio mieliśmy okazję wypróbowania tej przekąski i jestem zadowolona, że pojawiła się w naszym domu. Jeśli szukacie czegoś zdrowego do przekąszenia między posiłkami czy na drugie śniadanie a może i na imprezę maluchów to przekąska ta jest idealna i zdrowa. Cheese Snack dostarcza organizmowi niezbędnych wartości odżywczych takich jak wapń i białko. Wpań odpowiada za strukturę kości i zębów, wspomaga funkcjonowanie układu nerwowego, mięśniowego, hormonalnego oraz serca a białko dostarcza energii, jest budulcem tkanek. Biorąc pod uwagę powyższe uważam, iż serowa przekąska jest lepszą propozycją dla dziecka niż batonik, ciastko czy chrupki.

Jak się u nas sprawdziła? Szcześcioletniemu synkowi bardzo smakuje zarówno w wersji smakowej Original (po prostu serowa) jak i w wersji ketchup. Zabieramy serowe paluszki na spacer,plac zabaw czy na zakupy. Gdy wychodzimy z domu wkładam je do torebki, aby mieć pod ręką, gdy pojawi się mały głód.Przekąska sprawdza się też w aucie.Generalnie mąż jest przeciwny jedzeniu w samochodzie z obawy przed zabrudzeniem tapicerki, ale w przypadku serowej przekąski jest to niemożliwe więc syn zadowolony, bo w dłuższej podróży może coś przekąsić :) Poszczególne paluszki są też łatwe do rozpakowania,więc dzieciaki dobrze radzą sobie z jej otworzeniem.

Jeśli chodzi o moje "dorosłe" kubki smakowe to uważam, że Chesse Snack w wersji Orginal jest pyszny natomiast ketchupowe nie bardzo mi smakują.

Jednak jak wiadomo każdemu smakuje co innego, dlatego też zachęcam Was do spróbowania tej formy przekąski,gdyż warto zadbać o zdrowie dziecka.

Ach i jeszcze ciekawostka.Syn znajomej uważa, iż niecierpi sera żółtego. Dałyśmy mu do spróbowania Cheese Snack Ketchup nie mówią co to jest... :) zajadał się i bardzo mu smakowało i tak znalazłyśmy sposób na jego serowe niejedzenie :)

Czym jest Bodymax? Suplementem diety.

Dla kogo jest Bodymax? Dla każdego, kto pragnie cieszyć się pełnią życia i mieć energię w codziennym życiu, być mieć siłę podołać obowiązkom z uśmiechem, by wieczorem nie paść ze zmęczenia na kanapie :)

Warto wyprobować Bodymax gdyż:

- zmniejsza zmęczenie i przywraca energię

- przywraca sprawność fizyczną i umysłową

- wspomaga odporność

Dlaczego Bodymax działa takie energetyczne cuda? Dzięki temu, iż łączy w sobie siłę wyciągu z żeń-szenia oraz moc bogatego zestawu witamin i minerałów. W Bodymax zastosowano najwyższej jakości wyciąg z żen-szenia GGE Bodymax. Skład preparatu został opracowany przez skandynawskich specjalistów, a wyciąg z żeń-szenia GGE został dokładnie przebadany i  udokumentowany. Bogaty zestaw witamin, minerałów, przeciwutleniaczy pokrywa dzienne zapotrzebowanie na te składniki, co pozwala utrzymać dobry stan zdrowia, zmniejsza uczucie znużenia,zmęczenia, wspomaga prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego czy pomaga w utrzymaniu prawidłowego widzenia.

Chcecie poznać ciekawostkę? Żen- szeń zwany jest także "korzeniem życia" :) i jest naturalnym składnikiem używanym w Azji od ponad 4000 lat.

Jak działa Bodymax? Szybko :) Jego działanie jest widoczne już po 2-3 tygodniach :)

Mam przyjemność testować ten suplement diety dzięki kampani Streetcom i jestem bardzo zadwolona, iż mogę w niej uczestniczyć.

Podzielę się z Wami moimi osobistymi spostrzeżeniami odnośnie preparatu :

- ma on wygodne opakowanie, które nie zajmuje dużo miejsca - zmieści się nawet do torebki :)

- opakowanie zawiera bardzo dużo cennych informacji o suplemencie, ciekawe "podwójne" opakowanie pozwoliło na umieszczenie ich wszystkich w opakowaniu, bez konieczności dokładania ulotki

- wielkość tabletki jest średnia - jednak łyka mi się ją dość łatwo, ma możliwy do zniesienia posmak (tu kwestia indywidualnego gustu ;)

- wystarczy przyjmować tylko jedną tabletkę dziennie, co dla mnie jest super rozwiązaniem

- cena za opakowanie 30 tabletek, czyli miesięczny zapas ok. 25 zł - według mnie cena nie jest zawyżona, warto zainwestować

Osobiście gorąco polecam, gdyż już po tygodniu stosowania czuję poprawę. Mam więcej siły, lepszy nastrój, nawet wieczorami mogę chwilę dłużej posiedzieć :) Preparat stosuje również mój mąż, który jest nim zachwycony - twierdzi, iż Bodymax przywrócił mu siłę do życia :) Ja również zauważyłam u niego poprawę nastroju, wzrost energii, chęci do życia - nie już śladu po zaczynającej się jesiennej chandrze :)

#Bodymax #NaEnergieiWzmocnienie #EnergiaOdRana #EnergiaNaCoDzien #Zenszen #DzielSieEnergia #NaZmeczenie

Wszystkim rodzicom chcę gorąco polecić książkę Lili i Plaf na placu zabaw "Uwierz w siebie". Porusza ona bardzo ważny temat - profilaktykę wad postawy u dzieci w wieku przedszkolnym. W jej pierwszej części znajduje się bajka dla dzieci,która ma na celu zachęcić Maluchy do ruchu,pokazać im jak fantastyczna może być gimnastyka oraz że wystarczy uwierzyć w siebie i pracować nad spełnieniem marzeń a wtedy wszystko jest możliwe. Historia Lili i Plafa opowiedziana jest przyjemnym językiem, zrozumiałym dla Przedszkolaków. Każda strona zawiera barwne i piękne ilustracje,które spodobają się dziecku.

Droga część książki zawiera scenariusze ogólnorozwojowych zabaw ruchowych dla przedszkolaków,dzięki czemu rodzice dostają zestawienie ciekawych zabaw, które pomogą dzieciom w tworzeniu nawyków utrzymywania prawidłowej postawy ciała. Znajdują się w niej rozdziały z kategorii - równowaga, skoki, wyciąganie ciała,praca stóp. W rozdziałach znajdują się poszczególne zabawy, których sposób wykonania jest dokładnie opisany a ponadto znajdują się uwagi fizjoterapeuty oraz psychologa odnośnie ćwiczenia. Wskazany jest też wyraźnie cel zabawy oraz wskazanie partii ciała,które rozwija.

Maluchy bardzo szybko przyjmują nieprawidłowe wzorce postawy a same rady "prostuj się" czy zajęcia z gimnastyki w przedszkolu nie wystarczą. Dlatego też uważam, że książka ta jest godna polecenia, gdyż porusza ważny temat. Jest idealna zarówno dla dziecka jak i rodziców. Jest to idealne "2w1", czyli ciekawa bajka oraz fantastyczny poradnik. Warto zaznaczyć, iż patronem merytoryczym książki jest Instytut Matki i Dziecka. Pozycja ta powinna znaleźć się w każdej domowej biblioteczce.

Wakacje to czas odpoczynku, relaksu,spokoju. Czy jednak mając w domu małe Szkraby zawsze jest spokojnie?Czy czasem nie mamy dość, bo nie wiemy jak dotrzeć do naszych Pociech? Jak się z nimi porozumieć, zrozumieć? Ja przyznam szczerze miałam taki problem. Problem w porozumieniu się i dotarciu do mojego 5letniego synka. Miałam szczęście,bo wpadła mi w ręce fantastyczna książka "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały Jak słuchać,żeby dzieci do nas mówiły".To jest mój hit wakacyjny. Polecam tą książkę do przeczytania każdemu rodzicowi i nie tylko takiemu, który ma kłopoty z Pociechą. Autorki Adele Faber i Elaine Mazlish w bardzo ciepły, prosty i mądry sposób pokazują jak można polepszyć rekacje z dzieckiem,jak się z nim dogadać. Zaletą książki jest to, iż autorki przedstawiają metody, które stosowały wychowując własne dzieci, więc wiedzą o czym piszą.Nie jest to kolejna psychologiczna "pogadanka" a relacja mam z krwi i kości,które na własnej skórze zmierzyły się z wychowaniem dziecka. Każdy rozdział kończy się przykładami i ćwiczeniami do wykonania,tak więc dostajemy w ręce kompletną pomoc - teorię i praktykę. Dodatkowo książka została wzbogacona relacjami polskich rodziców, którzy ćwiczyli techniki porozumiewania się z dziećmi w sposób zaproponowany przez autorki - daje nam to pewność, że porady sprawdzają się nie tylko w amerykańskim społeczeństwie,ale również u nas :)

Jestem zachwycona tą publikacją i serdecznie ją Wam polecam, bo zawsze warto stać się lepszym rodzicem :)

W ostatnich tygodniach, dzięki kampanii Streetcom, miałam okazję testować soki Fortuna Karotka Plus. Czym wyróżniają się wśród innych soków marchewkowych? Z pewnością fantastycznym smakiem, ciekawym opakowaniem oraz stanowią smaczny koktajl funcjonalnych składników.

Mamy pięć wyjątkowych wariantów tych soków:

1.jabłko,marchew,malina +aloes

2.jabłko, marchew,brzoskowinia + zielona herbata

3.jabłko,mango,marchew +len

4. jabłko,marchew,banan + witaminy A, C, E

5.jabłko,marchew+ błonnik

Wariant z aloesem wspiera zdrowy wygląd skóry, zielona herbata ma właściwości antyoksydacyjne, len pomaga utrzymać prawidłową wagę ciała, witamina A - pomaga zachować zdrową skórę, witamina E - pomaga w ochronie skóry przed stresem oksydacyjnym a witamina C- pomaga w prawodłowej produkcji kolagenu w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania skóry.

Jak widać w takim zestawie składników każda kobieta znajdzie coś dla siebie, aby móc zadbać o siebie w smaczny sposób :) Linia soków Kartotka Fortuna + kierowana jest przede wszystkim dla kobiet.Soki posiadają ciekawe,bardzo kobiece opakowanie.Nie martwcie się jeśli zapomnicie o działaniu konkretnego składnika funkcjonalnego, gdyż na opakowaniu soku znajdują się wszystkie niezbędne informacje :) Dodam też, że soki nie zawierają dodatku cukrów.

Oczywiście soki smakują również mężczyznom (mój mąż rozsmakował się w smaku jabłko, malina,marchew + aloes) a synek polubił wersję smakową jabłko, marchew, banan +witaminy A, C, E :). Dla mnie najsmaczniejszy był wariant soku z zieloną herbatą.

W gamie smaków każdy znajdzie coś dla siebie :) Polecam spróbwać wszystkim,którzy lubią soki marchiwiowe i chcą dodatkowo dbać o siebie:) Cena soków również jest atrakcyjna, warta smaku,jakości (ok.5 zł/litr ).

#sokfortuna

Im dłużej używamy kosmetyków Atoperal Baby tym bardziej jesteśmy zadowoleni. Synek już nie mówi, że swędzi go skóra, co jest wielkim sukcesem :) Marcel ma w końcu ładną, delikatną dziecięcą mieciutką skórę. Sama pielęgnacja sprawia przyjemność :) Emulsja dobrze się rozprowadza, szybko się wchłania i jest bardzo wydajna :) dajemy 6 produktom, które testujemy :)