-
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
oj Wiktorku 4.07,.2011
No niesamowite! Ciekawe po kim to odziedziczył, bo na pewno nie po mnie.
Otóż mój mały Wiktor nie chce pić mleka tego co przepisal mu lekarz, woli mleko Mamo ja rosnę 2! no! bagatela 5,80 zł za butelkę, no, ale on lubi.
Uwielbia też kaszki do picia firmy Nestle , no za kartonik bagatela 4,50 zł, no ale on lubi.
Kocha też obiadki i deserki no i soczki Bobovity.
Herbatek robionych nie cierpi, wypluwa:(
To się narobiło normalnie, ale co zrobić?
Takie a nie inne jedzonko i picie lubi, no i nie umiemy mu odmówić:)oj oj oj Wiktorku
-
Utworzono: 2011-07-04
kiedy pojawia sie problem 24.06.2011
Nie wiem jak zacząć, ale już od kilku dni noszę się z zamiarem, żeby o tym napisać.
Pięknie jest kiedy dziecko rodzi się zdrowe, kiedy jego rozwój jest niezachwiany, kiedy praktycznie nie ma większych problemów zdrowotnych z maluchem.Niestety, nie jest już tak fajnie kiedy przy narodzinach matka dowiaduje się, że dziecko jest chore. Mukowiscydoza, porażenie mózgowe, brak kończyny, zespół Downa, wady wrodzone serca, wady wrodzone układu moczowego itd. itd. ....wad wrodzonych jest bardzo bardzo dużo.
Co dalej? Jak sobie poradzić? Jak leczyć? Takie pytania rodzą się w głowie świeżoupieczonych rodziców, ale najczęstszym pierwszym pytaniem jest: dlaczego my? Dlaczego nas to spotkało? Dlaczego nasze dziecko? Czy wreszcie matka zadaje sobie pytanie: uważalam w ciąży na wszystkie zakazy, odżywiałam się poprawnie, zażywałam witaminy, odwiedzałam często lekarza - więc dlaczego mnie to spotkało?I o tym mówi się mniej. Na forach internetowych, na portalach, w prasie - pisze się o ewentualnych chorobach noworodków lub niemowląt, które mogą się pojawić, ale nie są one groźne. Pisze się o kolce, o bolesnym ząbkowaniu, o zaparciach, o gorączce itp. , mało poświęca się miejsca na poważne choroby.
Niestety jednak codziennie rodzą się dzieci chore, które już od pierwszego dnia potrzebują pomocy szczególnej, wsparcia.
Poważna przewlekła choroba lub wada rozwojowa dziecka to początek walki, początek walki o lepsze i godniejsze życie dla dziecka. Początek walki z samym sobą.
Wraz z narodzinami nowego członka rodziny rodzi się problem. I niejednokrotnie jest to problem bardzo poważny, bo walka o zdrowie i życie dziecka jest ciężka i kosztuje, a często w parze niestety idzie choroba dziecka i bieda rodziny.Jestem szczęśliwa, że mój synek urodził się zdrowy, że wszystko jest z nim w porządku i rozwija się dobrze, ale nie przestaję myśleć o dzieciach i rodzinach, których spotkało nieszczęście.
Niektórym z nich udało mi się pomóc organizujac dla nich koncert charytatywny, z którego dochód został przeznaczony na dofinansowanie rehabilitacji lub leczenia, ale wszystko to kropla w morzu potrzeb.Chciałabym uczulić na to co dzieje się obok, może sąsiad, może sąsiadka, może znajomy ma taki problem. Pamietajmy, że nie chodzi o współczucie, ale ważne jest wsparcie, niekoniecznie finansowe, ale zwykła rozmowa, podpowiedź, gdzie tacy ludzie mogą udać się o pomoc. Nie zamykajmy się.
Dziś jest dzień przytulania, tuląc swojego synka do serca pomyślałam o tych małych dzidziusiach, które muszą poczekać na przytulenie, ktore tuż po porodzie są umieszczane w inkubatorze...pomyślałam o tych dzieciach, które muszą spędzić wiele wiele czasu na rehabilitacji czy na leczeniu w szpitalu i często są tam same i nie ma ich kto przytulić, wreszcie pomyślalam o tych dzieciach, które są zostawiane w szpitalu, gdy rodzice dowiadują się, że dziecko urodziło się chore. Kto ich dziś przytuli?
Bądźmy szczęśliwi z tego co mamy, co dal nam los:) a jeżli mamy problem nie bójmy się o tym mówić, pisać, nie bójmy się pytać...
Nie wszystko jest różowe i śliczne....nie wszystko.Przepraszam, ale musiałam o tym napisać.
-
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
wyjątkowa wizyta na cmentarzu 15.06.2011
tak. to była wyjątkowa wizyta i bardzo smutna...
Krystian odszedł od nas 15.06.2010.
Był cudownym człowiekiem, wspaniałym przyjacielem.
Poznałam go będąc wolontariuszem Fundacji Mam Marzenie.
Krystian był chory na białaczkę przewlekłą i trafił do Fundacji jako marzyciel, czyli dziecko, które jest nieuleczalnie chore, a ma swoje duże lub mniejsze marzenie, które Fundacja bedzie próbowała mu spełnić.
I spełniło się jego marzenie, POjechał do Florencji.
Niestety wtedy go jeszcze nie poznałam, tylko o nim słyszałam.
Okazalo się, że po powrocie z Florencji zaszył się w domu i ogólnie nie utrzymywał kontaktu z osobami z zewnątrz.
Postanowiłam do niego napisać maila i umowić się z nim na koncert! Zaprosiłam go na koncert charytatywny do Fortu Colomb. Grał tam zespół Vertigo, na gitarze basowej mój (ówczesny mąż).
Krystian siedzial ze mną przy pierwszym stoliku. Były specjalne życzenia dla niego, specjalne utwory. Widziałam, ze dobrze się bawi.
I ...zaprzyjaźniliśmy się:) wielokrotnie ( w miarę swojego samopoczucia) bywał ze mną na koncertach, czuł się tam wolny, zdrowy, taki jak inni.
Ponadto nawet raz spelniał ze mną marzenie małego chłopca, który marzył o pobycie w zoo. Byliśmy w starym i nowym zoo:) Przechodząc obok żubrów Krystian powiedział :dobrze jest posiedzieć przy żubrze":, teraz jest taka reklama:) zawsze wspominam przy niej Krisa. Tak do niego mówiłam- Kris:)W moim małżeństwie nie układało się dobrze, Kris to widział i pewnego dnia odwiedził mnie i powiedział wówczas "wiesz? mam marzenie, abyś rozstała sie z męzem i spotkała kogoś, kto bedzie dobry dla Ciebie". Spełniło się jego marzenie. Rozstałam się...
Dużo mogłabym pisać o Krisie, Był dobrym, uczciwym facetem, pomocnym mimo swojej choroby, zawsze mogłam na nim polegać.
Obiecał, że nigdy nie umrze...ale niestety ta straszna wieloletnia choroba wyniszczyła go i zmarł w wieku 22 lat:( Brakuje mi jego, jego poczucia humoru, bardzo specyficznego, długich pogawędek na żywo lub na gg.. brakuje mi go.Zdązyłam mu napisać na gg, że jestem w ciąży, ale już synka nie poznał.
Dziś zawiozłam Wiktora na grób Krisa.
Kris- nigdy o Tobie nie zapomnę, opowiem o Tobie Wiktorowi, jak będzie starszy.
Zawsze będziesz w moim sercu mój Przyjacielu.
Nie zdążyłam się z Tobą pożegnać, ale wiem, że się na mnie nie gniewasz. Gdziekolwiek jesteś bądź szczęśliwy. -
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
obiadki obiadki i :ja nie chcę mleka: 14.06.2011
no i już jesteśmy po dośc dlugim okresie rozszerzenia diety. Na początek Wiktor jadł zupkę jarzynową, baaardzo mu smakowała:)
Potem wprowadziłam zupkę marchewkowa z ryżem no i deserki ma się rozumieć.
Jablko, jabłko z bananem albo morelka:)Wszystko było w porządku. Wiktor pił wieczorkiem ok. 21:00 mleczko, potem nad ranem 5-6:00, no i w ciągu dnia też się udawało raz mleczko wypić, poza tym obiadek , deserek i napoje.
No, ale...
Od kilku dni nie chce pić mleka. Dosłownie wmuszam mu wieczorkiem troszkę i nad ranem, a tak to nie chce widzieć.
Zaczęłam się nawet martwić. Tak bardzo chcialabym żeby odżywiał się prawidłowo i żeby było wszystko w porządku.
Zasięgnęłam języka innych świadomych mam, mówią, że to nic groźnego, no, ale ja się jeszcze troszkę martwię. Na wizycie u lekarza pediatry porozmawiam o tym koniecznie. -
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
pierwszy Dzień Dziecka Wiktora 1.06.2011
no to opowiemy, jak było:)
Właściwie to świętowanie dnia dziecka zaczęliśmy od niedzielnego festynu, ale tam za bardzo mały Wiktor nie skorzystał, bo, aby skorzystać z atrakcji i wziac udział w fajnych konkursach z atrakcyjnymi upominkami to na to jest jeszcze za maly, no ale na pewno spodobał mu się (osłuchowo) koncert zespołu Leszcze, bo aż piszczał z radości:)
A dziś? Dziś było bardzo wyjątkowo. Ciężko wymyślić coś niecodziennego, ciekawego i fajnego dla tak małego dziecka, dla 4,5 miesięcznego dzidziusia, ale staraliśmy się, aby tego dnia nie zabrakło tego co maly lubi, no i było też parę niespodzianek.
No to może po kolei. Obudziliśmy się rano i wzięłam Wiktora do swojego łóżka, bo on uwielbia przytulanie, takie poranne przytulanie. Przytulaliśmy się, porozmawialiśmy się w języku małego. Było bardzo sympatycznie i bardzo czule. Potem poturlalismy się troszkę po łóżku, co Wiktor uwielbia,no a następnie poturtlałam Wiktora, aż piszczał z radości! Takie chwile on uwielbia. Oczywiście chyba ze 100 razy powtórzyłam mu jak bardzo go kocham, chociaż codziennie to mówię:)
Poszliśmy na spacer, na długi spacer, dłuższy niż normalnie:)
Potem kupiliśmy w sklepie sok winogronowy, z koprem włoskim. To była jedna z niespodzianek i okazało się, że Wiktorowi bardzo przypadł do gustu ten smak. Nigdy tak chętnie żadnego soku ani herbatki nie pił. A więc niespodzianka sie udała.
Potem wspólny rodzinny wyjazd na basen, bo Wiktor uwielbia pływanie:)
A późnym popołudniem teatrzyk. Otóż na wyjeździe w Ciechocinku kupiłam taką pacynkę na palec, ale jeszcze nie próbowałam bawić się za jej pomocą z Wiktorem. Dziś przygotowałam teatrzyk z udziałem pacynki o nazwie Zenon. Potrzebna była pieluszka i pacynka. Wiktor przez caly występ ani nie zapłakal, wpatrywał się, słuchał, jakby wszystko rozumial, a czasami wybuchał swoim piskiem radości.
A wieczorem wspólna kąpiel no i zaprosiliśmy do zabawy plywające kaczuszki, zabawy było co niemiara:)
na dobranoc zaśpiewałam mu kołysankę:)
no i koniec Dnia Dziecka, pierwszego Dnia Dziecka Wiktora
-
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
pierwszy festyn Wiktora 30.05.2011
W niedzielę bylismy na festynie rodzinnym z okazji dnia dziecka na Ostrowie Tumskim. To ten sam festyn co rokrocznie organizowany jest przez Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Poznania i Caritas Archidiecezji Poznańskiej. Zawsze to do moich zadań ze strony Urzędu należała organizacja tej imprezy, tym razem dzielnie spisaly się koleżanki, ktore zrobiły to pięknie, no bo niestety ja nie mogłam będąc na urlopie macierzyńskim.
Ale wybraliśmy się rodzinnie, pierwszy raz w charakterze gości:)
No- Wiktor pewnie nic z tego nie będzie pamietał, niemniej odwiedziliśmy stoiska przy ulicy zdrowia, odwiedzilismy kolezanki z pracy, posłuchaliśmy super koncertu zespołu Leszcze, odiwedziliśmy mini zoo (Stajnia Benek),, które prowadzą nasi przyjaciele Michał i Paweł.
Spotkaliśmy znajomych, rodzinę:) było mnóstwo radości, uśmiechu, Wiktor jeszcze za mały, żeby wziąc udział w konkursach dla dzieci, które przygotowały organizacje pozarządowe (były fajne nagrody(, ale za parę lat:)
Pogoda dopisał, było przyjemnie.
No i jeszcze jedno: odwiedziliśmy stoisko Świadomej Mamyno i spotkaliśmy dwie świadome mamy i dwóch świadomych tatusiów: Asia o Anna - pozdrawiamy:)
to tak na szybko w skrócie;)
Wiktor przy piosence Leszczy "Kombinuj dziewczyno nim twe wdzięki przeminą" bardzo się ożywił i aż piszczał... hmmm, ciekawe co to miało znaczyć:)?
-
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
pierwsze obiadki pierwsze słowo MAMA 25.05.2011
no i się tyle narobiło ostatnio, a nie było czasu napisać:)
Wiktorku - mama obiecała Tobie, że bedzie pisac ten blog, a Ty jak tylko dorosniesz przeczytasz sobie:) Bo to ma być pamiątka, więc dotrzymuję obietnicy i piszę.
Wiele się działo w ciągu ostatnich dni, to nizapomniane szczególne wydarzenia.
Po pierwsze to Wiktor od 19 maja 2011 roku zjadł po raz pierwszy w swoim życiu stały obiadek w postaci ziemniaczków ze szpinakiem, ale za bardzo mu to nie przypadło do gustu. Zasięgnełam języka u świadomych mam i zakupiłam sloiczki z zupka jarzynową ze świeżych warzyw. I to było to! Od tej pory codziennie około 13-14 mój Wiktor zjada obiadek w postaci zupki jarzynowej. I bardzo bardzo mu smakuje. Przy tym oczywiście jest cały umorusany:) Ale to sympatyczne. I nawet śliniaki nie pomagają:(
We wtorek 24. maja byliśmy na kolejnych szczepiemiach. I znowu igiełki ukłuły jedną nóżkę, drugą nóżke i ramionko:( Oj Wikuś tak płakał, że dziewczynka (może miała 5 lat) w poczekalni zabrala misia ze stoliczka (taki kącik dla dzieci) i położyła do wózka Wiktora (bo chłopiec tak płakał).
Ale był dzielny mój Skarn kochany. Lekarz powiedział, że rozwija się prawidłowo i że za ok. 2 tygodnie mamy się spodziewać pierwszego ząbka:)A najważniejsze!
UWAGA!!!!
24 MAJA 2011 ROKU POPOŁUDNIU, W DWA DNI PRZED DNIEM MATKI MÓJ SYNEK WIKTOR POWIEDZIAŁ PIERWSZY RAZ MAMA!!!
Tak wiem, że to jeszcze nieśwaidome, ale powtarza to dziś cały dzień, a mnie się łezka kula w oku:)No.... dzieje się dzieje:)
-
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
chrzest Wiktora 15.05.2011
oj dziś będzie ciężko mi zasnąć, ponieważ bardzo boję się burzy. Deszcz leje, widzę błyski za oknem i buuuurzaaaa!!!!
A na to mój kochany Wiktorek śpi sobie smacznie, oj zazdroszczę.
Dobra- obiecałam to napiszę.
O chrzcie - rzecz jasna.
Było tak jak sobie zaplanowałam, tylko zawiodły przedmioty martwe tzn. aparat fotograficzny padł w najwazniejszym momencie, ale mamy film i podobno z filmu można kilka fotek wydostać, chociaż słabszej jakości.
Niedzielne południe, sloneczko niemrawo pojawiało się czasami zza chmur. Wszyscy bardzo przejęci udaliśmy się do kościoła na Górczynie na 12.30 na mszę świętą , podczas której miała nastąpić ceremonia chrztu Wiktora.
Ja już w nocy nie spałam, tak się przejmowałam tym wydarzeniem.
Chciałam żeby było wyjątkowo.Kościół przepięknie przybrany, ponieważ to maj, a więc uroczystości pierwszej komunii świętej trzecioklasistów.
Stanęliśmy pod chórem - tak jak nakazał ksiądz na naukach w piątek 13.05.
Rozpoczęła się msza święta.
Ksiądz wraz z lektorami podszedł przywitać się z nami i z dzieciątkami, Oprócz Wiktora była jeszcze Natalia (troszkę starsza, myślę, że miała ok. 7-8 miesięcy.Podszedł, zapytał o co prosimy, naznaczyl Wiktora krzyżem świętym na czole, potem powtórzyliśmy my jako rodzice i rodzice chrzestni,
Za rodziców chrzestnych wybraliśmy najbardziej bliskie nam osoby, ja moją kuzynkę jest jak siostra, a Jacek kuzyna - jest jak brat (co prawda Jacek ma siostrę, no ale 2 kobiety być nie mogły).Po przywitaniu nas i dzieci podeszliśmy do pierwszych rzędów no i zaczęla się msza. Przy homilii nogi trzęsly mi się jak oszalałe, bardzo się stresowałam.
W końcu nastąpił ten moment.
Ksiądz poprosił nas do chrzcielnicy.
Najpierw było uroczyste wyrzeczenie się złego oraz wyznanie wiary, potem przyjęcie światła (zapalenie świec przez chrzestnych)., Następnie ksiądz ochrzcił małą Natalię, a potem naszego Wiktora, polewając im czoła wodą święconą i przyjmując ich tym samym do grona dzieci bożych.
Potem było namaszczenie olejami i przyjęcie szatek.Następnie msza już toczyła się jak zwykle.
Wiktor był bardzo grzeczny, nawet nie zapłakał.
Po zakonczeniu mszy udaliśmy się do zakrystii po pamiątkę.A więc - chrzciny jak każde, ale dla nas to było bardzo wyjątkowe wydarzenie, ponieważ chrzciny naszego kochanego synka i przeżywaliśmy to bardzo szczególnie.
Oczywiście było potem przyjęcie, dobry obiad i slodkości, ale to już nie jest takie ważne.
piękne życzenia od gości, piękne pamiątki:)Czego obawiałam się najbardziej otóż , że maly nagle zacznie płakać, że się potknę na schodach przy chrzcielnicy:( takie przyziemne obawy...a przecież uroczystość bardzo bardzo duchowa.
I jeśli chodzi o chrzczenie dzieci, to tak uczy mnie moja wiara. Niektórzy uważają, że lepiej świadomie chrzcić, a więc kiedy jesteśmy dorośli decydujemy, czy chcemy, czy nie... Wcale tego nie neguję. Każdy ma swoje wartości, każdy postrzega wiarę po swojemu. To chciałam podkreślić, ponieważ ostatnio różne słyszałam opinie na ten temat.
Ja ochrzciłam, bo czułam, że tak będzie dobrze, czy będzie chciał byc katolikiem i żyć w tej wierze - zadecyduje jak będzie starszy i wówczas albo przyjmie sakrament bierzmowania albo nie.
Nie jestem zwolenniczką biegania do kościoła w nadmiarze, nie stosuję się dokladnie do wszystkich zakazów i nakazów kościoła itd. itd, ale akurat chrzest uważam za obrządek , którego nie moglabym odmówić mojemu synowi.To tyle i aż tyle.
a burza nadal trwa...:(
-
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktor zmienia pozycje ciała 10.05.2011
od kilku dni obserwuję zmiany pozycji ciała Wiktorka. Próbuje (bardzo często) obrócić się z leżenia na plecy do leżenia na brzuszku.
Uwielbia zabawę w rolowanie:) he heno i zaczyna chętniej chwytać zabawki, gryzaczek....
codziennie mnie zadziwia swoją bystrością...ale... zaczyna też więcej jeść mój kochany głodomorek:)
-
Utworzono: 2011-07-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
pierwszy wspólny wyjazd 4.05.2011
Tak...
wszystko jest nowe, wszystko po raz pierwszy:)
No i wszystko jest bardzo wyjątkowe:)
Bo jesteś Ty nasz Skarbie kochany, nasz syneczku.Ten wyjazd był bardzo wyjątkowy:)
Niby krótki, ale wyjątkowy i wspaniały.
Zwiedziliśmy cały niemal Ciechocinek)
Spacerowaliśmy koło tężni , nasz synek przytulał się do mnie w chustonosidle:)Przejechaliśmy bryczką przez najbardziej znane miejsca w Ciechocinku.
Bylismy w pijalni zdrowych wód, przy słynnym grzybku i przy figurkach Jasia i Małgosi.
Przez cały pobyt Wiktorek był pełen radości:)
W drodze do Ciechocinka i z powrotem spał:)
To naprawde urocze chwile. Już zawsze będziemy wspominać ten wyjazd, bo to pierwszy wyjazd w trójkę:)
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
-
Urodziny: 17.01.2011
Imieniny: 6.3
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...