Mam nadzieję, że to będą krótkie zapiski z dnia codziennego. O tym jak życie nas zaskakuje i jak my zaskakujemy życie.

Utworzono: 2010-05-08

Pachnidło i inne...

Dziś postanowiłam zrobić coś dla siebie, coś o czym marzyłam ostatnio dość często a na co albo brakowało czasu, albo brakowało sił. Dłuuuuugą kąpiel w pianie ;) Tak jak za dawnych, dobrych czasów. Tuż po 19 zaczęłam przygotowania. Dziecię wykąpane (wyjątkowo przez tatusia), nakarmione (jak zawsze przez mamusię) i utulone, przez wcześniej wymienioną, spało już snem sprawiedliwego. Zapowiedziałam tylko Małżowi, że idę się kąpać i w razie czego do dziecka wstaje on, po czym zamknęłam drzwi łazienki i dla świata przestałam istnieć. Natomiast wszystko to co w łazience zrobiłam, robić się nie powinno. Nalałam do wanny wrzątku, przynajmniej takie miałam wrażenie wkładając stopy do wanny. Usiadłam lekko parząc sobie to co zwykle słońca nie widzi. I skulona czekałam aż wanna się napełni. Oczywiście wcześniej zapaliłam świeczkę zapachową, do wody wsypałam sól do kąpieli, wlałam płyn do kąpieli, dodałam kilka kropli oliwki (chyba jedyne co zrobiłam zgodnie z zaleceniami kosmetologów) mając nadzieję że te „dwa grzybki w barszcz” mi nie zaszkodzą. Gdy wanna wypełniała się wodą ja taplałam się w pianie i oczyma wyobraźni byłam w łazience, której zapewne nigdy mieć nie będę. I nie chodzi tu bynajmniej o jakieś mega wypasione sprzęty łazienkowe, nie. Przede wszystkim moja łazienka jest za mała by mogła być łazienką moich marzeń. Moja łazienka nie ma okna by mogła być łazienką moich marzeń itd. Jednak od czego mam wyobraźnię? Zanurzona w pianie czytałam książkę przy której uśmiechałam się do siebie. Z boku wanny stał stołek na którym tym razem zamiast lampki wina stała szklana soku marchewkowego. Taki los matki karmiącej. Ale nie taki on znowu straszy, znam gorsze tortury. Moczyłam się i moczyłam i tylko świadomość, że Małż niedługo do pracy idzie i będę musiała wyjść mąciła mój spokój. Zamknięta w tym swoim pachnącym, cieplutkim świecie. Otulona zapachem truskawek (świeczka), wiśni i kawy (mydło) czułam się gigantycznie kobieca, ponętna i taka ponad wszystko co przeciętne. Niestety czas płynął nieubłaganie i trzeba było wyjść z wanny. I czar prysł. Wytarłam się ręcznikiem, wskoczyłam w bawełnianą rozpinaną głęboko koszule nocną (taka najlepsza do karmienia) i otworzyłam drzwi do zwykłego szarego świata. Świata, w którym Małż dosypiał ostatnie minuty przed nocką, w kuchni czekało kilka szklanek i talerzyków do umycia a w małym pokoju spokojnie spało Moje Dziecko. I szczerze mówiąc to właśnie dla Niej wróciłam z tego wyimaginowanego świata.

I jeszcze pewnie ważny dla mnie drobiazg. Dziś pierwszy raz moja Córeczka podczas karmienia położyła swoją otwartą, ciepłą rączkę na mojej piersi. Taki widok, często przedstawiany w książkach o maluszkach, zawsze mnie rozczulał. Jednak to co czułam dziś nie da się porównać z niczym. To właśnie dziś nastąpiła ta magiczna więź, o której piszą w poradnikach. Dziś karmienie stało się dla mnie mistyczne i wyjątkowe. Aż szkoda mi było zmywać z siebie to ciepło, które jednak czuje nawet teraz ;)

Komentarze

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Szczęśliwa żona i matka, umiarkowana kura domowa ;-)
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj