Avatar
(19.07.2011)
Byłam na placu zabaw
Od samego rana szykowanie i pakowanie na eskapade emam w Krakowskim Parku J.
To moja PIERWSZA i mojej siostry też podróż miejskimi środkami lokomocji. Mama też już dawni nimi nie podróżowała.
Mama biegała po domu i coś co chwile dopakowywała, jakby się rozlało, jakby wyszło słonce, gdybyśmy się pobrudziły coś na ząb do przekąszenia..Siostra biegała za mamą mając jak to 3latek - co chwile bardzo ważna sprawę do zakomunikowania. A ja za mamą bo.. porostu chciałam na rączki.
W autobusie, wreszcie każdy osiągnął swoje miejsce, tzn ja w wózku pod kasownikiem, siostra pod oknem, a mama obok.
W parku była czas na śniadanko czyli PIKNIK i kanapki zamiast mleka;))
A z każdą chwilą po godzinie 10 pojawiało się coraz więcej dzieci i maluszków takich jak ja, chodzących, raczkujących.
Pierwszym moim przyjacielem był roczny Fifi, więc kopaliśmy w piasku, ale potem każde poszło w swoją stronę. mały do swoich autek a ja niepozornie do zjeżdżalni, szczebel po szczeblu pokonywałam kolejne stopnie, gdy dobiegła sprintem do mnie mama razem miałyśmy PIĘKNY ZJAZD i kolejne;)) Huśtawki i sprężynka tego dnia też były zaliczone!
Kilka słonecznych godzin spędziłyśmy wśród dzieci w centrum Krakowa w PIĘKNYCH OKOLICZNOŚCIACH PRZYRODY w Parku Jordana.
Kiedy moja siostra padła strudzona przygodami, mama załadowała nas na mój wózek i powiozła do domu, w którym znalazłyśmy się znów za sprawą nr 114 po 30 min. Szkoda ze Zosia tego nie widziała bo .. spała.
Mamusia: pasia24

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj