powrót do bloga

rss wpisy: 106 komentarze: 222

Mamy oko

Jestem mamą. I mam oko na różne sprawy - te związane z dziećmi, z rodziną, z tzw. polityką prorodzinną. Będę o nich pisać tak, jak je widzę. Ten blog to takie "mamy oko" ;)

Utworzono: 2011-09-06

Marysiu... Marysiu...

Chwila przerwy na kawę, rzut oka na portal z informacjami. A tam wiadomość, że policja szuka 10-letniego Michała, chorego na autyzm. Na szczęście, zanim skończyłam kawę dopijać, pojawiła się kolejna wiadomość, że chłopca już odnaleziono. Już, czyli po kilkunastu godzinach od zaginięcia, bo Michał oddalił się z domu dziadków wczoraj ok. godziny 20.

 

Może nie zwróciłabym uwagi na tę informację - w końcu wszystko się dobrze skończyło - gdyby nie przedziwny splot okoliczności. Właśnie wysłuchałam opowieści koleżanki z ostatniego, weekendowego spaceru w warszawskich Łazienkach.

 

- Miałam ochotę walnąć się na ławkę (koleżanka uprawia z dużym zaangażowaniem Nordic Walking) i skorzystać z pięknego słonka. Ale zanim zdążyłam plan zrealizować, usłyszałam jak w pobliżu jakiś głos cicho nawołuje: - Marysiu... Marysiu... Marysiu - relacjonuje koleżanka. Rzut oka na okolice skąpanej w słońcu ławeczki pozwolił ustalić, że głos należy do kobiety po 50-tce, która z narastającym obłędem w oczach chodziła dookoła, nawołując Marysię.

 

-  Domyśliłam się, że szuka dziecka. Ciśnienie mi się podniosło, bo ciche nawoływanie i kręcenie się po okolicy, w której nie widać dziecka jest raczej kiepską metodą na znalezienie zguby - wnuczki, jak się okazało. Kobieta przyznała się, że dosłownie na chwilę położyła się na ławce. Ta chwila musiała jednak trwać dość długo, bo gdy podchodziliśmy do naszej ławeczki, pani spała w najlepsze. Zaproponowałam, żeby poszła dalej szukać dziecka, a przede wszystkim - żeby zawiadomiła strażników parkowych - a ja poczekam na Marysię na ławce. W poszukiwania dziecka (od osób siedzących nieopodal dowiedziałam się, że dziecko ma pluszaka) zaangażował się też mój przyjaciel. Gdy już wydawało się, że babcia nie wróci z Marysią, pojawiły się obie w oddali. Zdziwiłam się, bo mała Marysia - z daleka - wyglądała na całkiem dużą dziewczynkę, siedmio, może nawet ośmioletnią. Takie dzieci raczej dają sobie radę z odnalezieniem opiekuna. Gdy podeszły bliżej... zobaczyłam, że Marysia ma Zespół Downa... Babci powiedziałam oględnie, że opiekując się dzieckiem nawet na chwilę  nie można zasnąć. Chciałam powiedzieć znacznie więcej...

 

Tak się mi te obie sprawy, Michała i Marysi skojarzyły... Wiadomo, że dziadkowie kochają dzieci bardzo. Ale czasem - może zwłaszcza w przypadku dzieci nie w pełni sprawnych - nie do końca wiedzą, co znaczy opiekować się dzieckiem. A przecież każdy rodzic dziecka z autyzmem czy inną niepełnosprawnością intelektualną wie, że pociecha samodzielnie może nie odnaleźć drogi powrotu. Zaś dzieci w pełni zdrowe - cóż, z nich też oka spuścić nie można, bo nie mają najmniejszych problemów z oddaleniem się.

Jeśli mamy szczęście, i nasze dziecko ma kochających dziadków - powierzajmy im opiekę nad nim. Ale wcześniej upewnijmy się, czy dziadkowie wiedzą, czego się podejmują...

Komentarze

  • toja51 | 06-09-2011 14:51:13 | zgłoś naruszenie

    To niestety przestroga nie tylko dla babć i dziadków, ale i rodziców!

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj