powrót do bloga

rss wpisy: 29 komentarze: 33

Leonka

co tu dużo pisać?blog o najlepszych chwilach w zyciu kobiety

Utworzono: 2011-03-03

Na wariata

Czwartek 3 marca 2011 roku-akcja szczepienie.Ale pokolei.

godz.7.00-pobudka.M idzie do pracy Taszka wędruje do naszego łóżka.Chwila zabawy, zmiana pieluchy bo kupa,wstajemy.Tzn. ja wstaję a młoda leży w wozku.Wykorzystuje czas że chociaż przez pare minut zainteresowała sie zabawkami i ogarniam mieszkanie.

godz. 9.00-Taszka zasypia.Czas na śniadanie i szybkie podmalowanie oka-wychodzę  między ludzi więc trzeba jakoś wyglądać.Rzut oka na garderobę,wyszperanie ciuchów nie poplamoinych jedzeniem albo sliną.Mama gotowa do wyjścia.

godz.9.30-Taszka się budzi.ja w tym czasie wynoszę wózek na klatkę-dobrze że mieszkam na pierwszym piętrze.Ubieramy dziecko.Koszulka,sweterek,rajstopki i spodnie oblecą.Na sam widok czapki i kombinezonu Taszka dostaje histerii.No ale nie ma że boli,trza się ubrać.Po kilku minutach walki mama zwycięża i dziecko zostaje ubrane.Szybkie założenie butów i płaszcza.

godz.10.00-wychodzimy.Zamykam drzwi,wkładam małą do wózka.Ale zaraz chwila,nie ma smoczka!Albo wypadl na klatce albo został w mieszkaniu.Na klatce go nie ma więc biorę małą na ręce i wracam do mieszkania.Mloda drze sie jak opetana aż wscibska sasiadka wyjrzala czy przypadkiem jej nie bije.Jest smoczek na ziemi.Nie ma czasu na wyparzenie wiec plucze go pod biezaca woda.Wyjscie nr 2.Taszka w wozku,wyjezdzanmy na zewnatrz.Ta dalej placze w nieboglosy.Biore ja na rece.Polowe drogi przemierzamy w ten sposob-wozek w jednej rece,dziecko w drugiej,torebka na ramieniu.powoli wymiekam pod ciezarem i postanawiam wlozyc mala do wozka.O dziwo ta nie protestuje-chyba drzewa ja zainteresowaly.Jest git.

godz.10.20-przychodnia.Szybka rejestracja bo nie ma ludzi.Taszka wniebowzieta bo pozbyla sie czapki i kombinezonu.W przychodni zmienia sie w aniola.Pielegniarki sie zachwycja jakie to ma dlugie rzesy i sliczne niebieskie oczka.A mloda zadowolona bo jest w centrum zainteresowania i smieje sie az jej sliny kapia.po kilkunastu minutach wchodzimy do gabinetu.Szybkie badanie,mierzenie,wazenie.O dziwo mloda i przy tym nie protestuje tylko gaworzy az dziw mnie bierze.Szczepienie tez bez problemu.Minuta placzu i spokoj.Meksyk zaczyna sie znow przy czapce i kombinezonie.

godz.11.10-wyjezdzamy z przychodni.Mloda sie uspakaja na widok ulic i tym pdobnych i zasypia.Wykorzystuje jej drzemke by pooddychac swiezym powietrzem i robimy rundke po osiedlu.Zahaczam o supermarket.Jednak zaraz po wejsciu mloda otwiera oczy i zaczyna sie drzec bo jej za cieplo.Ludzie patrza tak jakbym porwala jakies dziecko wiec rezygnuje.Niebiosa zeslaly mi sasiada ktory kupil mi to co potrzebuje.Panie wynagrodz mu to w dzieciach.

Godz.12.00-jestesmy w mieszkaniu.Mloda spi wiec powoli ja rozbieram,ukladam do lozeczka i szykuje obiad.Obieram ziemniaki,kroje kapuste i robie mielona najciszej jak sie da i najszybciej jak sie da.Niestety jak sie czlowiek spieszy to sie diabel cieszy.No wiec ja sie spieszylam i rozsypalam bulke tarta i rozbilam szklanke.Dzwiek tluczonego szkla rozbudzil moja corke.Szybkie sprzatanie.Daje młodej zupke.Czas na zabawe wiec bawimy sie a w miedzy czasie ja biegam do kuchni przewrocic kotlety na patelni.Niestety o ziemniakach zapomnialam i troche sie przypalily.No moze bardziej niz troche;-////

Godz.14.00-obiad zrobiony jako tako,czas uspic dziecko.Niestety mloda za cholere nie chce spac.Wkoncu po godzinie pada.Ale tylko na 20min.

Dopiero polowa zakreconego dnia za nami a ja sie juz czuje zmeczona.Co bedzie dalej???Az boje sie pomyslec.Brrrr...

Komentarze

  • diogeneska | 03-03-2011 16:48:06 | zgłoś naruszenie

    Skąd ja to znam:) Nie ma to jak zwykły dzień mamy i dziecka:) pozdrawiamy
  • krystiandominik | 03-03-2011 20:25:55 | zgłoś naruszenie

    Mam tak prawie codziennie:-) idzie się przyzwyczaić... pozdrowionka
  • dorota74 | 04-03-2011 10:57:53 | zgłoś naruszenie

    Znam ten ból doskonale,jak zresztą wszystkie mamy!Ale ciesz się,że że nie spieszyłaś się na autobus,bo wtedy to miałabyś cyrk na kółkach.Ja tak miałam kilka lat temu,kiedy to musiałam wyszykować dwoje dzieci,odstawić ich do znajomych i pędzić na autobus przed 7.Dopiero wtedy miałam przeboje,jak mi córka rano odstawiała szopki ,miała wtedy 3 latka i albo siku,albo nie te rajstopki,albo coś tam,płacz wniebogłosy ,tu już 6.40 była ,za 10 minut autobus a córka w proszku...Nie miałam lekko.Ale przetrwałam jakoś,i Ty dasz radę.A w domu-zawsze coś jest nie tak,jak jest spokój i ułożone wszystko to ok,ale jak się wali to wszystko naraz..Mam nadzieję ,że reszta dnia była spokojniejsza...Pozdrawiam.
  • AntZ | 24-03-2011 09:55:03 | zgłoś naruszenie

    heh ale się uśmiałam czytając tą notkę.
    Pocieszające jest to, że tylko nie moje dziecko wyje na spacerze. Tylko mój syn ma 2 miesiące :) a już taki charakterny.

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Mam 26lat,od 14.08.2010 mężatka, a od 4.11.2010 mama Nataszy;-)
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj