Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.

Utworzono: 2010-08-01

Powitanie dzieci

NO i wróciły dzieciaczki.Te starsze oczywiście.Byli na koloniach,w Międzywodziu.Wrócili wczoraj,późnym wieczorem ,bo dopiero po 22.Padnięci szybko się pomyli i poszli spać.Oczywiście w skrócie opowiedzieli co najciekawsze.

Dziś rano powstawali uśmiechnieci,że we własnych łóżkach,ale Łukasz stwierdził ,że najchętniej to by tam wrócił.Tak mu się tam podobało.Jest przezadowolony,że tam był,w końcu na jednym wyjeździe spełniły mu się 3 marzenia: był nad morzem,będzie w TV (nagrywali program do TV),no i  był za granicą.Tak chciał jechać kiedyś za granicę.I udało się! Mieli wyjazd do Niemiec,do Heideparku.Wyjechali w nocy z poniedz//wtorek,cały wtorek byli w parku rozrywki,i w nocy wrócili. Strasznie mu się tam podobało,zresztą Ewie też.Mieli troszkę tam andrenalinki...

 

Ale powitanie mieli niezłe.Usypiałam Kacpra ,jak usłyszałam pisk opon.Było ok.13.30.Wszyscy tj ja i dzieci trafem staliśmy odwróceni do okna i widzieliśmy,dosłownie widzieliśmy jak duży samochód wpadł do nas do rowu.Akurat naszego ,przy naszym ogrodzeniu.Mieli szczęście ,że nie uszkodzili ogrodzenia.Ale wiemy,że kierowca był pod wpływem alkoholu.Mąz jak zobaczył co się stało,złapał za telefon i ...udał ,że dzwoni na policję.Wkurzył się,bo szaleńcy jeżdżą szybko,nie hamują ,i to jeszcze pijani.Młody jakiś chłopak.Prosili,by mąż nie dzwonił,żeby się nie wygłupiał.Ale on tylko udał.Chciał ich postraszyć.Bo robią u nas drogę,położyli asfalt,narazie 1 warstwę i już szaleństwo na drodze.Ja się też wkurzyłam i dołożyłam swoje trzy grosze.Tłumaczyli,że przecież nic się nie stało-ogrodzenia nie rozwalili.Owszem,nie rozwalili,ale gdyby? A gdyby tak tam był mąż albo ja z dziećmi? Nie wiem co by było gdyby... Rok temu w lutym też jeden taki wjechał nam do rowu samochodem.Tylko wtedy rozwalił ogrodzenie.I miał nam oddać kasę albo naprawić ogrodzenie.Guzik.Ani widu ani słychu.A męża unika jak ognia,jak go widzi.Dlatego tak dziś się mąż wkurzył nieźle.Trochę żałujemy ,że naprawdę nie wezwaliśmy tej policji.Spisali by go,to może nauczylby się rozumu.A na pewno był pijany,bo szybko szukał kierowcy.Oczywiście trochę się zeszło,zanim wyciągnęli samochód z rowu.Ja w tym czasie sobie wyszłam na spacerek.A oni jak wyciągnęli-szybko odjechali-uciekali gdzie pieprz rośnie.Bali się ,że policja naprawdę przyjedzie.Facet miał szczęście w ogóle ,że nic mu się nie stało,bo mojej kuzynki mąż nie miał szczęścia -2 tyg temu 18 lipca zginął w wypadku.Kuzynka została wdową w wieku 35 lat,i została sama z 2 dzieci.)

Także takie to powitanie miały pierwszego dnia po powrocie: mnie nieźle ruszyło,bolało w okolicach serca.Z nerwów.Bo co by było gdybym ja tam stała albo ktoś z moich bliskich? a często tam stoimy..Na pamiątkę tego zdarzenia mam zdjęcie /zrobiliśmy po cichu przez okno/ i ...nr rej samochodu.

Komentarze

  • laska | 27-08-2010 00:04:46 | zgłoś naruszenie

    Fakt, niezłe przywitanie miały dzieciaki. I całe szczęście, ze tam nikogo z Was nie było! A co do ogrodzenia, to znajomym też często na zakręcie wjeżdżali w ogrodzenie, aż się wkurzyli i podobno ubezpieczyli ogrodzenie.

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj