Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.

Utworzono: 2011-08-14

Miłości moja...

Dziś przeczytałam dwa ciekawe wpisy blogowe -Leonki i Herbacianej,do których chciałam się odnieść...

    Dotyczą  macierzyństwa i postrzegania co poniektórych ludzi (kobiet),jak to jest być matką ,czy jest się złą czy dobrą,czy też wogóle dla niektórych to konieczne...?

Dla mnie tak.Gdy wychodziłam za mąż,wiedziałam ,że bedę chciała mieć dzieci.Myślałam o dużej rodzinie,ale najmniej dwoje.Byłam wtedy jednak w takim wieku jeszcze troszkę głupim,bez żadnych doświadczeń,zresztą jak każda raczkująca mężatka.Myślałam innymi kategoriami.Udalo mi się urodzić szczęśliwie parkę ,kolejno w wieku 23 i 25 lat.Taki w miarę ..."normalny,przyzwoity " wiek (przepraszam za wyrażenia,bo może niektórzy uważają inaczej,ja teraz wiem ,ze nie ma normalnego wieku do rodzenia dzieci).Jakoś udało mi się odchować,miały co potrzebne,nie głodowały (choć ciężkie chwile zdarzały się).W miarę upływu czasu,gdy dzieci  rosły,nazbierałam doświadczeń,ja jednak często buwałam sfrustrowana,czegoś mi brakowało,mimo,że miałam to co chciałam-rodzinę i dzieci.Brakowało mi czasu dla siebie.Mąż jak mógł -pomagał,ale jak pracował,to wiadomo,że większość spada na kobietę.Niejednokrotnie obrywałam za niewinność,czasem poleciała łezka.Ale jakoś przetrwałam.Mąż zachorował,został z dziećmi,ja pracowałam,a los obdarzył nas trzecim dzieciątkiem.I wtedy już inaczej podeszłam do macierzyństwa.Byłam dojrzalsza o te kilka lat bycia matką,umiałam reagować na sytuacje,w których wcześniej bywałam wściekła.Chociaż nie powiem,bo też zdarzają mi się do tej pory takie,co nie idą po mojej myśli a wtedy zaczyna się we mnie gotować.I co myślę wtedy? JA NIE MAM  PRAWA BYĆ ZŁA ...hmm,zaraz się usprawiedliwiam,że przecież ja nie jestem robotem z żelaza,ale przede wszystkim czlowiekiem i mam też swoje potrzeby.Najcześciej są to chwile ,kiedy próbuję synka ściągnąć do domu z dworu,gdy pora na kolację albo gdy chcę mieć czas dla siebie lub zrobić cokolwiek w domu i próbuję go uśpić.Oj,zaczyna się wtedy w mej duszy gotować.

Na szczęście mam wspaniałą mamę,która na wszystko ma fajne wytłumaczenie.I jak urodziłam Kacperka usłyszałam od niej słowa tego typu,że widzi to,że mam więcej cierpliwości i nareszcie DOJRZAŁAM do bycia rodzicem.WIdzi różnicę w tym,jaka byłam gdy rodziłam Łukasza i Ewę,a jaka byłam-jestem przy Kacprze.Na szczęście nie wtrąca się ,jak mam ich wychować,a to oznacza-że chyba dobrze wychowuję.Że jednak nie jestem złą matką .Nie ganiła mnie za to ,ze odstawiam wcześniej od piersi dziecko (przy Kacperku robiłam to świadomie gdy mały miał 5 miesięcy).Nie robi mi wyrzutów,że sprzątam czy piorę w niedzielę (inna by powiedziała:a co,soboty nie masz??),rozumie,że czasem ma się lenia w sobotę i chce się trochę odetchnąć po tygodniu pracy .Wie,że u nas syfu nie ma,sprząta się na bieżąco,a jak się nie sprzątnie-to co wielkiego się stanie?Dziecko od razu zachoruje?Faktem jest,ze nie mieszka z nami,ale jest dość dobrym obserwatorem.Potrafi wyczuć,że coś jest nie tak w mym życiu,jeśli jej tego  nie powiem sama.Wie,ze ja też jestem człowiekiem i potzrubuję mieć czas na kompa,więc nigdy nie powiedziała,że teraz to powinnam się zajmować dzieckiem a nie siedzieć w sieci.Ba.Mało tego.Od jakiegoś czasu sama surfuje.Mailujemy,wysyłam zdjęcia.Przynajmniej wie co się dzieje z dzieciakami.

I wie,że dzieci nigdy nie były zaniedbane.A  że mnie się zdarzy usnąć nieumyta? To co...Liczy się to,że usnęłam wtulona w synka,bo mi akurat tak dobrze było.A ze włosów nie umyłam? To co...Dla dziecka nie jest to ważne.Dla niego ważne jest,że jestem...Że jestem przy nim,że jak trzeba pobawię się,że dam jeść,że dam buziaka.A najwspanialsze są chwile,gdy wchodzę do pokoju,a synek biegnie do mnie z daleka z rozpostartymi rękoma i woła MAMA,po czym rzuca się w ramiona,ja biorę go na ręce a on oplata moją szyję swoim rączkami,tak jak by chciał powiedzieć MIŁOŚCI MOJA...

       A  że miewam chwile słabości? Każdy je ma.Każdy ma swoje potrzeby,każdy potzrebuje czasu dla siebie,by przysiaść na ebobasa..Czy przez to jest się złym rodzicem?Oczywiście nie mówię tu o patologii,gdzie rodzice w ogóle nie mają czasu dla dziecka,wybierają alkohol w nadmiarze ,biją dzieci itd itp.

I jedno wiemy na pewno-każdy z nas ma inne priorytety.Dla mnie priorytetem są dzieci,dla innych kariera.Pewnie dojrzeją do macierzyństwa,tylko może być wtedy za późno.Ale niech nie ranią innych kobiet.Kobiet takich jak ja,jak moje ebobasowe koleżanki mające dzieciaczki i cieszące się macierzyństwem.Bo jest to najcudowniejszy dar,jaki można dostać od Boga...

Komentarze

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj