Wyjechałam nad morze...w strugach deszczu rozpoczęła się nasza wyprawa, ale mimo to nie poddaliśmy się,bo nie straszne nam chmury na niebie i brak słońca. Co prawda kostiumy kąpielowe były zbędne( choć obecne w walizce), ale i tak wycieczka była udana. Po krótkiej podróży dotarliśmy na miejsce...w samym lesie...cisza i spokój oraz my. Szum drzew spowodował,że nim się zorientowałam już smacznie spałam. Deszcz w końcu na chwilę odpuścił, więc wybraliśmy się nad morze:)Wiał silny wiatr i było dość zimno , ale mimo to mój wózeczek wjechał na plaże. Cóż rozszalałe bałwany morskiej piany nie zbudziły mnie, ani na chwilę. Wzmożyły nieco apetyt i ponowny sen... szkoda,ze już wróciliśmy z naszej wyprawy..