Utworzono: 2010-06-22

Na lekarza patrzałam jak na kosmitę

Z małym poślizgiem ale wrzucam relację z porodu ;)

 

 

W piątek stawiliśmy się w szpitalu i przez weekend nic się nie działo ..a lekarz na obchodzie powtarzał tylko „Czekamy..” w poniedziałek rano obudziłam się i miałam cała mokrą wkładkę ..pierwsza myśl „WODY” ..ale mówię eee.. pewnie nie..bo nic mnie nie boli ..na obchodzie powiedział o tym lekarzowi a on stwierdził że zbadamy się po USG.. Na USG wyszło że Zuzia jest miarą na 38/39tc ..więc myślę sobie że pewnie po badaniu mnie wypisze do domu ..więc sms do mojego M. że pewnie mnie dziś zabierze do domku. Jednak jak już leżałam na fotelu lekarz do mnie „Pakuje się pani,dzowni po Męża i na pordówkę..” uwierzcie ..spojrzałam się na niego jakby z kosmosu był bo mnie kompletnie nic nie bolało ..:P ale spakowałam się,zadzwoniłam po M. któremu musiałam tłumaczyć chyba z trzy razy że nie żartuję ..i pojechałam ;) to była godzina ok. 12:00.. tam podłączyli mnie pod oksytocyne chyba na godzinę ..skurcze się pisały w granicach 80-90 ale ja nic a nic nie czułam.. Później po zwiększeniu dawki zaczęłam odczuwać lekkie bóle w plecach ..więc położna wysłała mnie pod prysznic a po prysznicu Razem z M. mieliśmy chodzić,chodzić i chodzić …i tak chyba to 15:00 zeszło ..skurcze się pojawiały ale takie do przeżycia ;) Przyszedł lekarz ..i przebił mi pęcherz by reszta wód odeszła..i tak po godzine 16:00 skurcze zaczęły być już coraz bardziej dokuczliwe i bolesne .. Jednak jeszcze z dosyć dużymi odstępami czasu ..po godzine 17:00 leżałam znów podłączona pod oksytocyne ..dawka już chyba jakaś końska ;) Bo miałam ochotę zejść z tego łóżka i wyjść z porodówki ..;) jednak obecność mojego M. i jego słowa „Damy radę” ..dawały motywację.. Chociaż nie raz wykrzyczałm że nigdy więcej dzieci ;) ..( dobę po porodzie stwierdziłam że mogę rodzić znów..) . Tak więc po tej kroplówce bóle były już bardzo bolesne i bardzo częste ..lekarz widział jak się męczę więc zaproponował ZZO Ja byłam już w takim stanie że mówię „Taaaak chcę znieczulenie..” widziałam strach w oczach M. bo jednak nigdy nic nie wiadomo.. Lekarz zadzwonił po anastezjologa ..i przyszła położna zobaczyć rozwarcie ..po czym szybo zkłada fartuch maskę i „Pani już rodzi ..znieczulenie nie będzie potrzebne” Po 4 skurczach partych Zuzia już była na moim brzuszku ..śliczna,maleńka i taka NASZA ..M. wciąż płakał,głaskał i wpatrywał się w Zuzię. Mała wychodziła główką i rączką jednocześnie więc niestety popękałam dosyć mocno i „dziwnie” ale lekarz ładnie zszył ..i wszystko się zrosło na cacy ;)

Komentarze

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Mama,żona, pasjonatka fotografii
Kwiecień 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj