Książeczka Zdrowia jest jeszcze na etapie testów. Masz uwagi? Napisz!
Pamiętnik
Avatar
(10.12.2010) Pierwszy raz się rozchorowałam
Dziś byłyśmy u panie doktor. Od dwóch dni kaszlę i mam katarek. Mama daje mi syropki i zakrapia nosek, ale boi się bym nie rozchorowała się bardziej. Pani doktor dała receptę na nowe lekarstwa i pochwaliła mamę, że dobrze mnie leczyła do tej pory. Nadal kazała dawać te syropki i psikać do noska oraz dołączyć nowe leki.
11.12.2010 widać poprawę. Kaszle mniej. Ale oczy mi od kataru łzawią bardzo. Dobrze, że mama ten katarek ściąga. Zawsze to łatwiej oddychać.
Avatar
(29.11.2010) Zrobiłam do nocnika kupkę
Mama codziennie rano sadza mnie na nocniku. Gdy zrobię kupę lub siku to mama bardzo się cieszy i bije mi brawo.
08.12.2010 od dziś ja biję sobie brawo gdy zrobię kupę do nocnika. Mama zastanawiała się dlaczego biję brawo. Zagląda a tam kupa. Tak daję mamie znać. Przynajmniej tak obie sądzimy ;)
Avatar
(21.11.2010) Zwiedzałam samodzielnie mieszkanie (pełzani...
Dziś pierwszy raz przeszłam calutkie mieszkanie. Byłam wszędzie , w każdym pokoiku, a nawet w łazience. mama mówi, że mamy małe mieszkanie a dla mnie ono jest duuuuże, bardzo duże. Jeszcze muszę się przytrzymywać ściany ale dzielnie maszeruję. Teraz to już nie znajdziecie mnie tak, gdzie zostawiliście Droga Mamo i Drogi Tato :)
Avatar
(17.11.2010) Wiem jak robi krówka i ptaszki.
Nie pamiętamy dokładnie, ale wiem już jak robi krówka. Potrafię pokazać mamie krówkę wśród zabawek, które mam. Mama śmieje się, że to jakaś zagraniczna krówka bo ja mówię "buuuu", zamiast "muuu". Natomiast bardzo lubię patrzeć rano na ptaszki za oknem i już wiem że one robią "ćwir, ćwir", choć ja mówię raczej "psi, psi" ;) Ważne, że się dogadujemy.
Avatar
(15.11.2010) Tańczę a czasami też śpiewam.
Gdy tylko usłyszę muzykę to tańczę. Czasami też sobie pod nosem mruczę i "podśpiewuję". Każdego dnia doskonalę umiejętność tańczenia. Jeśli chcecie zobaczyć jak to robię to mama zamieściła na e-bobasie film.
Avatar
(13.11.2010) "Dzwonię" do mamy
Mama często rozmawia przez telefon. Bardzo mnie to śmieszy i lubię patrzeć jak mama mówi do telefonu. Taka fascynacja telefonem towarzyszy mi od dawna. Mam nawet swój, mama mi kupiła. Dotąd bawiłam się wyrzucając z łóżeczka, przyciskając guziki by grało. Dziś mama dała mi telefon do zabawy i bawiłyśmy się w "halo". Mama mówiła "halo, halo" a ja odbierałam telefon. Oj jaka ja nowoczesna jestem ;) Mama nawet nagrała film. Szkoda, że nie można go podłączyć do pamiętnika :(
Avatar
(09.11.2010) Pokazuję gdzie mama ma ucho.
Od kilku dni jestem zafascynowana mamy uszami. O konkretnie kolczykami. najpierw bawiłam się kolczykami babci a teraz mama tez nosi i zaglądam co się tak pięknie błyszczy. Mama gdy chwytam za kolczyk powtarza, ze tam ma ucho. I dziś mama zapytała"Wiktoria, gdzie mama ma ucho?". To grzecznie pokazałam. Ciekawe, że wszyscy mają uszy w tym samym miejscu. Dobrze, bo dzięki temu potrafię pokazać ucho mamy, babci, taty i dziadka ;) Za swoje też łapię ;)
Avatar
(22.10.2010) Powiedziałam: Mama
Dziś raniutko obudziłam się i cicho leżałam w łóżeczku. Mama jak zawsze przyszła się przywitać, ucałować i pobiegła do kuchni. Coś tam robiła a mi się już za nią nudziło. Wstałam więc, stanęłam w łóżeczku i zawołałam "ma ma". Pierwszy raz tak zawołałam. Mamusia przyszła bardzo szybciutko i widać było że się bardzo ucieszyła. Tak mnie wyściskała, wycałowała i nie wiem czemu ale prawie płakała. Nie wiem kiedy znów mi się uda tak mamę zawołać. Drugi raz tego nie powtórzyłam. Chyba szkoda. Zobaczyć minę mamy i tę radość bezcenne. Może jutro znów mi się uda. "Tata" i "baba" znacznie łatwiej mi się mówi. Poczekaj mamo kiedyś będzie tylko "mama" i "mama". Jeszcze zatęsknisz za tym bym zawołała tatusia ;)
Avatar
(17.10.2010) I jest górna jedynka!
Dziś rano mama wchodzi do pokoju a ja zgrzytam zębami. Tak, tak zgrzytam bo mam już czym. Dziś przebiła się górna jedynka. Dotąd tarłam ząbkami dolnymi o górne dziąsła bo mnie swędziały a dziś to już zgrzytam. Mama mówi, że feee i że tak nie lubi ;) A i tata ciągle chce mi w paszczę zaglądać i dostrzec te trzy perełki ;) Czekamy na kolejne. Idzie błyskawicznie ;)
Avatar
(16.10.2010) Samodzielnie wypiłam herbatkę/wodę/soczek z kub...
Dziś mama dała mi takie cudo co nie ma smoka a można z tego pić. Trochę się zdziwiłam się bo zupełnie nie można się było z tego napić, aż w końcu załapałam i poszło.
Jednak zdecydowanie wolę butelkę. Mamo, poczekajmy jeszcze trochę ;)
Avatar
(06.10.2010) Już rozumiem mamo, że wychodzisz na bardzo długo.
Codziennie rano budzę się i cichutko podśpiewuję by dać ci mamo znak, że już nie śpię. Wchodzisz i witamy się czule. Potem poranna toaleta, śniadanko i chwila dla nas. I w zasadzie jest cudownie, przytulasz mnie, bawimy się w a ku ku, witamy dzień zwijając rolety w oknach, jesteś taka ładna, uczesana, lekko wymalowana. I w pewnym momencie coś się zmienia. Stawiasz mnie w łóżeczku, całujesz i ubierasz płaszcz. Gdy widzę cię w tym płaszczu z torebką w dłoni to chcę krzyczeć "Mamo zostań!", ale jeszcze nie umiem mówić. Dlatego zaczynam płakać, wyciągam rączki i chce byś mnie przytuliła i trzymała w ramionach długo, bardzo długo. Niestety moje wołanie pozostaje bez echa. Zamykają się drzwi i zostaję z tatusiem. Tato jest fajny, ale wolę ciebie mamo.
Niestety jeszcze nie rozumiem, że nie znikasz na zawsze. Nie wiem że zawsze wracasz. Wtedy wiem tylko tyle, że cię przy mnie nie ma. Nie ma cię długo, choć tego też w sumie nie rozumiem. Kiedyś będę wiedziała, że idziesz i wracasz. Teraz to dla mnie czarna magia. Brak ciebie oznacza brak całego świata, poczucia bezpieczeństwa.

Ps. Tak jest od dwóch dni. Nawet chowanie się i ubieranie po kryjomu już po całym rytuale pożegnalnym (buziaczki i przytulanki), gdy znikam za ścianą między pokoikiem a przedpokojem zaczyna się płacz. A mi serce pęka. Gdy zamykam drzwi mam łzy w oczach, gdy schodzę po schodach i słyszę ten płacz to mam ochotę się wrócić i zostać. Wiktoria jeszcze nie mówi, aż cierpnę na myśl że któregoś dnia pożegna mnie rozpaczliwe wołanie "mamooo". Wtedy chyba serce mi pęknie.
Boże, czemu to takie trudne?
Avatar
(03.10.2010) Nie zamykajcie drzwi!
Nie chcę zasypiać przy zamkniętych drzwiach. dotąd mi to nie przeszkadzało. Po jedzeniu i całuskach mamusia kładła mnie do łóżeczka, otulała kołderka i wychodziła zamykając drzwi. Dotąd zasypiałam bez problemu teraz nie wiem dlaczego ale już nie chcę. gdy zamykają się drzwi ogarnia mnie jakiś niepokój i zaczynam płakać. Oczywiście wiem, że ona chce bym miała ciszej i by łatwiej mi było usnąć, ale teraz nie chce już zasypiać całkiem sama w pokoju. Przy uchylonych drzwiach owszem, muszę słyszeć ze jesteście blisko, że ktoś coś mówi, że w innym pomieszczeniu widzę świecące się światło. Ani głosy, ani światło mi nie przeszkadza. Nie lubię tylko być zamknięta w pokoiku. Dlatego Mamo, Tato nie zamykajcie drzwi!

Ps. Taka sytuacja miała miejsce trzy dni z rzędu. W chwili gdy wychodziłam z pokoju jeszcze było ok. Jednak gdy przymykałam drzwi zaczynał się płacz. Cóż, będą uchylone. Żadna to dla nas trudność.
Avatar
(01.10.2010) Usiadłam samodzielnie
Nikt nie wie jak to robię ale dziś udało mi się dwa razy. Pierwszy raz po popołudniowej drzemce mama weszła do mojego pokoiku i zobaczyła mnie siedzącą. Nie ma siły musiałam usiąść sama. Drugi raz to było już po kąpieli i po tym jak mam położyła mnie spać. Ponieważ wciąż się odzywałam i pomiaukiwałam mama weszła do pokoju by mnie jeszcze raz utulić i położyć spać. Gdy weszła to ja stałam przy szczebelkach, więc wcześniej musiałam sama usiąść by potem wstać.
Hmmm... może jutro pokażę mamie jak to robię. A może jeszcze długo będzie to moją tajemnicą? Czas pokaże.
Mama utuliła mnie raz jeszcze, poszeptała do uszka jak kocha i jak jest ze mnie dumna, obiecała, że jutro cały dzień będziemy razem i dopiero wtedy zasnęłam. Teraz czekam na piękny sen o zabawach z moja mamą.


Powiem Wam, że tak mnie korciło by się przed mamą pochwalić, że w sobotę pokazałam mamie jak to robię. Najpierw na brzuszek, potem podpieram się na kolankach a później chwytam rączkami za szczebelki i fik już siedzę i hop już stoję ;) Oj, kiepsko będzie u mnie z trzymaniem języka za zębami ;) Wszystko muszę zaraz zdradzić. Na woje usprawiedliwienie dodam, że pokazałam to tylko mamie. A on co? A ona papla wygadała wszystkim wkoło i na ebobasie ;)
Avatar
(24.09.2010) Pierwsza wizyta u drugiej babci
Pojechaliśmy z wizyta do mojej drugiej babci. To jest mama tatusia. Ona była u nas chyba w czerwcu, ale ja jej dobrze nie pamiętam. Babcia bardzo się ucieszyła na mój widok, a gdy całkiem przypadkiem się rozśpiewałam i zanuciłam sobie "baba baba" to babcia odczytała to jako "baba" i tym sposobem zupełnie wkradam się w jej łaski. W sumie było całkiem fajnie. Spałam z mamusią co się na co dzień nie zdarza. Babcia ma działkę, blisko las, ładnie tam u niej. Tylko, że kurczę do tej babci to trochę daleko. Prawie 5 godzin jazdy. Ja na szczęście lubię podróżować. Wróciliśmy w poniedziałek, 27 września bo tatuś i mamusia idą do pracy.
Avatar
(20.09.2010) Skończyłam 9 miesięcy.
To całkiem poważny wiek ;) W końcu tyle samo czasu byłam u mamy w brzuszku. Teraz jesteśmy z mamą razem, oglądamy świat i obie dziwimy się czasami jaki jest piękny i nieprzewidywalny. Przez te 9 miesięcy dużo się nauczyłam. Poznaję najbliższych, reaguję na swoje imię, odpowiadam uśmiechem na uśmiech, czasami gaworzę sobie, czasami śpiewam "tatatata", daję buzi, robię papa i doczekałam się niedawno pierwszego ząbka. Ponieważ wstawanie w łóżeczku opanowałam to idę krok dalej a w zasadzie wiele kroków. Jeśli ktoś mnie trzyma za rączki to gnam przed siebie z radością. Oj, tak puścić te asekurujące ręce i popędzić ku przygodzie...
Ciekawe co za miesiąc tu napiszemy ;)
Avatar
(17.09.2010) Bawiłam się z mamą w a ku ku.
W a ku ku bawiłyśmy się już od bardzo dawna, ale zwykle to było tak, że mama zakrywała mi buzię a ja ją odsłaniałam. Dziś było inaczej. Wzięłam sweterek i zakryłam sobie buzię a potem szybko odsłoniłam i do mamy "ha ha ha". Wtedy mama powiedziała do mnie "Nie ma Wikusi, nie ma" a ja zakryłam buzię. I potem "a ku ku" mówi mama "Wiki jest" to ja hop sweterek z buzi i w śmiech. I co? I oczywiście czkawka ;)
Te zabawy z mamą to fajna sprawa.
Avatar
(17.09.2010) Wyszedł mi pierwszy ząb
No nareszcie! Jeszcze niczego nim nie ugryzę, ale już przebił się przez dziąsło. Teraz czekamy aż pięknie wyrośnie. I zacznie się szczoteczki inne akcesoria ;)
I znowu najbardziej cieszyła się mama. Ona jest jak dziecko, wszystko ją cieszy.
Avatar
(15.09.2010) Buzi, buzi...
Tak sobie myślę, że chyba o to chodzi ;) Dziś wprawiłam w zachwyt mamę, tatę, dziadka i ciocię bo gdy mama powiedziała "daj mi buzi" to ja buźka w mamy stronę i dawaj usteczka otwierać i "cmok". Teraz wszyscy mnie chcą tak całować i tylko "daj buzi" i "daj buzi" a co to ja niby jestem, od dawania? Szkoda, że jeszcze nie mówię, mogłabym im powiedzieć "daj piątaka za buziaka" :D tak czy inaczej wygląda na to, że sztukę całowania opanowała. Repertuar pożegnalny się rozszerzył bo teraz oprócz "papa" są buziaki. A i na powitanie tez muszą być. Hmm... ciekawe czy jak dorosnę to będą chcieli żebym tak buziaki na lewo i prawo rozdawała ;)
Avatar
(10.09.2010) Przeszłam z jednej strony na drugą stroną łóżeczka
Zgodnie z obietnicą zaskakuję mamusię. Dziś zostawiła mnie samą w łóżeczku bo poszła coś zrobię nie lubię jak mi znika z oczu, ale cóż zrobić? Skoro już opanowałam wstawanie to wstałam i zaglądam za mamą. Nie widzę jej to szukam dalej. W tych poszukiwaniach zapędziłam się tak bardzo, że przeszłam trzymając się łóżeczka na drugą stronę. Tę wewnętrzną stronę :) Żeby nikt nie myślał, że wyszłam i poszłam :D Spodobało mi się to wędrowanie, dlatego nawet gdy mama się znalazła to chodziłam tak dalej. Oj, kiedy wreszcie zobaczę co się kryje w tych wszystkich kątach? :D
Ps. Oczywiście mama cieszyła się jak dziecko ;)
Avatar
(05.09.2010) Rysowałam kredkami....
To chyba za dużo powiedziane, ale siedziałam przy stoliku, przed sobą miałam kartkę papieru a w rękach kredki. To był konkurs plastyczny i byłam najmłodszym uczestnikiem. Tak powiedziała jedna pani, która była w jury. Ciekawe, że nie nagrodzili tego najmłodszego uczestnika.
Avatar
(05.09.2010) Pierwszy raz jechałam na karuzeli.
Dziś był Małopolski Piknik Europejski i Dni Miasta Oświęcimia. Po obiedzie poszliśmy na stadion by zobaczyć co ciekawego tam jest. Mama postanowiła, że karuzela jest dla mnie odpowiednią rozrywką. Wybrała dla mnie samochodzik i ruszyłam w okrężna drogę razem z tatą. Na zdjęciu jeszcze bez taty ;)
Avatar
(02.09.2010) Postawiłam pierwsze kroczki
Jeszcze z pomocą mamy, ale poczekajcie a sama pójdę w siną dal. Teraz zwiedzanie okolic (czyt. mieszkania) to najfajniejsza zabawa.
Avatar
(01.09.2010) Powiedziałam: Tata
Tak "tatatata" to ja tatam od pewnego czasu. Za to dziś zatatałam tak krótko "tata". Oj, żebyście widzieli minę tatusia. Taki zdziwiony i uradowany, aż do mojego pokoiku przybiegł. Tylko ciocia jest trochę smutna bo ona mi wciąż "mama" powtarzała a ja jednak pierwsze "tata" powiedziałam. A może jednak nie "tata" tylko "baba" albo "lala". Kto to wie. Załóżmy że najpierw było "tata". Mama mi wybaczy, bo ona kocha mnie bez względu na wszystko a tacie to warto się podlizać :) Hmm... widać dla wszystkich rozpoczął się rok szkolny. Dla nie też. Teraz uczę się coraz więcej i nie ukrywam, że chętnie ;)
Avatar
(31.08.2010) Stanęłam przy szczebelkach, sama bez pomocy mamy.
Dziś udało mi się wstać samej. Mama posadziła mnie w łóżeczku ale ja dziś mam już dość siedzenia. Chwyciłam się rączkami za szczebelki i podciągnęłam na nogach. Z ogromnym uśmiechem zaprezentowałam się mamie i tacie. trzeba było widzieć ich miny. Bezcenne :D Mama ucieszyła się bardzo, biła brawo i ucałowała mnie tak mocno, mocno. A tata widać, ze był dumny. Oj, jeszcze nie raz, nie dwa was zaskoczę kochani rodzice. Niestety z tego pierwszego wstawania zupełnie bez pomocy zdjęcia nie mam :(
Avatar
(26.08.2010) Skaleczyłam sie w dziąsło.
Od dawna już wszystko biorę do buzi. Mama wie, że to przez te zęby co to nie chcą wyjść. Dziś oczywiście też grzechotka do buzi bo przecież te dziąsła swędzą jak szalone. I w tym zapale przygryzłam ją tak mocno, że aż z dziąsełka polała mi się krew. Bez obaw nie żadne litry krwi, tylko taka ociupinka. Może to taki mały znak, że zęby są już tuż, tuż pod powierzchnią i wyjdą lada dzień? Niestety jeszcze nic nie widać.
Avatar
(23.08.2010) Mufinka, pycha!
Mama dziś do kawki zajadała mufinkę. Ja na ten widok się upomniałam i dostałam. Może to i nie jest zalecane, może nawet zabraniane, ale ja się uparłam ;) Pycha taka słodkość. Oblizałam się parę razy i tyle. Nie wiem dlaczego to takie niesprawiedliwe, że ja raptem dwa okruszki a mama resztę?
Avatar
(21.08.2010) I u taty można zaznać ukojenia.
Od poniedziałku mamusia wróciła po urlopie do pracy a tatuś ma jeszcze ponad tydzień wolnego. Z tego powodu przez tydzień zostawałam z tatusiem w domu sama. Było inaczej, ale chyba nawiązaliśmy więź jaką chciała mama. Ja już przy tatusiu nie płaczę, daję się nosić i tulić. Nawet sama się przytulam gdy mi źle. Jeszcze tylko nad jedzeniem musimy popracować. Tata musi posłuchać mamy i podczas karmienia wyłączać telewizor. Trudno się skupić na jedzeniu gdy tam wciąż coś mruga i kusi by patrzeć ;)
Tata jest fajny!
Avatar
(20.08.2010) I 8 miesiecy minęlo
Czy wam też tak zleciało? Nawet się nie obejrzałam a tu już 8 miesięcy za mną. Owszem wiele się nauczyłam od dnia narodzin, ale i tak czas pędzi na złamanie karku. Fajnie być taką dużą dziewczynką.
Avatar
(19.08.2010) Pierwsze ukąszenie komara wrrr...
Mama zawsze pilnowała by mnie nic nie pogryzło a tu jak na złość dzień przed ukończeniem 8 miesięcy centralnie w czoło ugryzł mnie komar. Hmm.. i niestety z taką kropką będę miała zdjęcia. A do kompletu jeszcze jakieś dziwne zmiany na brodzie od smoczka. Jak pech to pech!
Avatar
(14.08.2010) Odstawiony Nutramigen. Jemy pyszne mleczka ;)
Ponieważ podejrzewano u mnie skaze białkową piłam Nutramigen. Kto pił ten wie, ze nic dobrego. W celu obserwacji powolutku odstawiamy Nutramigen i zastępujemy mlekiem modyfikowanym i uzupełniamy kaszkami. No teraz to pychota. Taka pychota, że spokojnie 230 ml. można wypić. A wiadomo, kto je ten ma siłę. Ja teraz to i w oczach rosnę i siły mam więcej i apetyt dopisuje. Mleko lubię tak bardzo, że po obiedzie i tak chociaż 100 ml muszę wypić. Mnie cieszą nowe smaki a mamę i resztę rodzinki mój apetyt. Hmm... żebym tylko za bardzo nie przytyła ;) Aha i najważniejsze. Nie mam żadnych zmian na skórze a eksperymentujemy już od ponad dwóch tygodni.
Avatar
(12.08.2010) Pierwsze podrywanie ;)
Dziś mama ubrała mnie w śliczna sukieneczkę mini, ale takie prawdziwe mini, mini ;) a także zrobiła mi wystrzałowa fryzurę (ostatnio lubi mnie tak czesać). Pojechałyśmy na spacer i jak to niewiele tym mężczyzno trzeba. Siedzę grzecznie w wózku, przyglądam się światu a tu taki młody, piwnooki z naprzeciwka gna w moją stronę. Najpierw zaczepki, uśmiechy, jakieś "yhy, yhy" a potem czas w dalszą drogę. Chyba zrobiłam na nim wrażenie bo gdy tylko ruszył oglądając się za mną to runął jak długi. Oj, musiało boleć, choć płakał króciutko. A potem znów się do mnie uśmiechnął.
Avatar
(11.08.2010) Umiem robić "pa pa"
Od pewnego czasu mamusia, gdy wychodzimy z domku mówiła "zrób pa pa" i lekko poruszała moją rączką. Tatuś, babcia lub dziadek też machali rączką do mnie. I tak w kółko przez kilka dni a może nawet dłużej. I w końcu zaskoczyłam. Teraz gdy mama mówi "zrób pa pa" sama macham rączką a wszyscy się cieszą. Dziś machałam sąsiadce. Ale miała zdziwioną minę ;)
Avatar
(05.08.2010) Byłam na wakacjach
Byliśmy na pierwszych w moim życiu wakacjach. Najpierw u cioci a potem u koleżanki mamusi. Ta pani mieszka w leśniczówce. Pięknie tam jest.
Avatar
(04.08.2010) Stanęłam przy szczebelkach
To znaczy postawiła mnie mama, ale stałam sama. Dzielna ze mnie bestia ;) Sama usilnie próbuje wstawać. Niestety jeszcze nie wpadłam na to, jak tego dokonać. Ale próbuję!
Avatar
(30.07.2010) Pakowanie, pakowanie... i w drogę!
Jutro jedziemy na tzw. urlop. Nie wiem co to jest ale rodzice się tym cieszą. Wiem tylko tyle. Dziś spakowała mama wielką walizkę, jutro dokończy resztę i jedziemy do cioci i jej rodziny. Znowu pojadę pociągiem. Na pewno odwiedzę chrzestnego. Po powrocie wszystko Wam opowiem. Żeby tylko mama o niczym nie zapomniała.
Avatar
(28.07.2010) Stanęłam przy szczebelkach/meblach
Od pewnego czasu będąc na rękach prostuję nóżki i próbuję dosięgnąć tego co jest pode mną. Dziś mama widząc to kolejny raz delikatnie postawiła mnie w łóżeczku przy barierce. Chwilkę przytrzymała i na moment puściła. Hmm... stałam! Sama stałam, ale tylko chwilkę. mama obawiając się o moje zdrowie posadziła mnie. Jednak widzę, że bardzo ją ucieszyła ta próba. Teraz każdego dnia będę próbować wstać sama w tym łóżeczku. Trzymajcie kciuki!
Avatar
(27.07.2010) Po pierwszej nocy w obniżonym łóżeczku.
Wczoraj tatuś na prośbę mamy obniżył łóżeczko. Ponieważ zaczynam się podciągać mama dmucha na zimne. Szczerze mówiąc tak jest fajniej. Mogę się dźwigać i zdobywać w ten sposób nowe umiejętności. A mama jest spokojna.
Avatar
(20.07.2010) Siedziałam w piaskownicy i patrzyłam jak inne d...
Dziś pierwszy raz mama zabrała mnie do piaskownicy. Z huśtawek poszłyśmy do piasku. Inne dzieci bawiły się a ja się tylko przyglądałam. Kiedyś też będę robić babki z piasku.
Avatar
(10.07.2010) Pierwszy weekend na działce
Dziś mama wpadła na wspaniały pomysł. Zamiast dusić się w bloku, w mieszkaniu, ubrała mnie, posmarowała kremem z filtrem UV i postanowiła, że dzień spędzimy u cioci na działce. tatuś spał po nocce, więc aby go nie obudzić pojechałyśmy za miasto odpocząć. Później mama zadzwoniła po tatusia, żeby do nas przyjechał. Było super. Słoneczko świeciło, tatuś siedział na leżaku i pilnował grilla. Potem razem z ciocią (a w zasadzie to z "praciocią") i dziadkami bawiłam się na działce. Wróciliśmy wieczorem, lekko opaleni chociaż cały dzień siedzieliśmy w cieniu. Dobrze, że mama mnie posmarowała. Siebie nie posmarowała i ma czerwone ramiona. Mam nadzieję, że ją nie bolą. Już mam ochotę na kolejny taki weekend. Ciekawe co ile są weekendy? ;)
Avatar
(08.07.2010) Siedzę bez oparcia
Od dziś na dobre siadam sama. Oczywiście siadam jeszcze z pomocą mamy lub taty, muszę się czegoś a najlepiej kogoś chwycić. Podnoszę się i już! W łóżeczku, we foteliku, w wózku a nawet w wannie. Oj, teraz to już mnie pasami mama przypina. Może nie jest to zbyt wygodne, ale lepiej trochę się pomęczyć niż upaść i zrobić sobie krzywdę. Ciekawe co będzie następne. Mama już tatę pogania by obniżył łóżeczko. Tylko, że je wtedy nie będę nic widziała. Będę musiała wstać ;) Czy to jest ten kolejny etap?
Avatar
(03.07.2010) Byłam na prawdziwym weselu.
Ta jazda pociągiem to nie była tylko po to bym sobie pojechała tylko w konkretnym celu. Jechaliśmy na ślub i wesele. Ślub nie wiem jak wygląda bo przespałam. Za to wesele fajna sprawa. Dużo ludzi, wszyscy tańczą, gra muzyka. Oj, głośno gra. Wybawiłam się jak nigdy. Każdy mnie zaczepiał, każdy chciał ze mną zdjęcie. Chyba mam ich tyle samo co Panna Młoda. A Młoda wyglądała ślicznie. Później poszłam spać do pokoiku nad salą. Nawet muzyka mi nie przeszkadzała. Po tańcach to człowiek zmęczony i zaśnie jak suseł ;)
Avatar
(02.07.2010) Jechałam pociągiem
Pierwszy raz jechałam pociągiem. Ba, nawet trzema. Każdy inny. fajna sprawa. Człowiek sobie siedzi u mamy na kolanach a za oknem świat mknie jakby się gdzieś spieszył. Koła stukają stuk, stuk, stuk a oczka zamykają się same. Choć szkoda czasu an sen to musiałam się przespać. Dzięki temu podróż minęła szybko a ja i tak wiele nowego zobaczyłam.
Avatar
(30.06.2010) Moja pierwsza w życiu nagroda. Dziś przyszła po...
Dziękuję mamie za pracę, którą wykonała robiąc wpisy. Dziękuję E-bobasowi za docenienie mamusinej pracy. Dzięki temu pierwszy raz w życiu dostałam nagrodę. W sekrecie powiem, że najfajniejsza w tym miśku jest metka ;) Wciąż ja miętolę w buzi :D
Avatar
(27.06.2010) Samodzielnie wypiłam soczek z butelki
Gdy mama jest w domu to poświęca mi sporo czasu i cierpliwie uczy mnie nowych umiejętności. Dziś pierwszy raz dała mi do ręki butelkę z soczkiem i czekała co zrobię. Ja chwilkę bawiłam się nią a potem tak jak mam to w zwyczaju, co do ręki to do buzi i niespodzianka. Leci soczek. ucieszyłam się bo pić mi się chciało. Mama uśmiechnęła się i tylko gdy czasami butelka wyślizgiwała mi się z rąk wkładała ja z powrotem i cierpliwie czekała aż skończę pić. Od teraz wiem jak trzymać butelkę i będę to ćwiczyć codziennie. Musimy jeszcze tylko tacie i babci powiedzieć, żeby mi dali doskonalić tę umiejętność.
Avatar
(19.06.2010) Pierwszy raz jadłam kukurydziane chrupki.
Dziś mama poczęstowała mnie czym pysznym. Takie dorosłe jedzenie bo mama też to jadła. Pokazała mi taką żółtą pałeczkę i uśmiechnęła się do mnie. ja ciekawa świata wzięłam to coś do rączki i jak zwykle chcą poznać to coś hop do buzi ;) Mama nie protestowała tylko się uśmiechnęła i powiedziała smacznego ;) No to ja chrup, choć ząbków jeszcze nie mam. Pomiętosiłam w buzi a to pyszne coś rozpłynęło się w ustach. Smakowało mi tak bardzo, że zaskoczyłam mamę tempem w jakim zjadłam tą kukurydzianą pałeczkę. Na szczęście tata zdążył zrobić zdjęcie jak ze smakiem pałaszuję kolejną nowość. Mam nadzieję, że te chrupki wejdą na stałe do mojego menu.
Avatar
(19.06.2010) Byłam na festynie rodzinnym i na festiwalu ;)
Dziś był fajny dzień. Najpierw poszłyśmy z mamą do babci i dziadka na kawę. To znaczy mama na kawę a ja tylko w gości. Choć później dostałam herbatkę i deserek ;) Po wizycie poszłyśmy na spacer i mama zobaczyła plakat o rodzinnym festynie. A że było to niedaleko to poszłyśmy tam. Bardzo miła pani robiła z balonów różnie zwierzątka. Zrobiła dla mnie pudelka, gdy tylko wzięłam go w rączki zrobił "bum"! Nie płakałam, chociaż trochę się przestraszyłam. W zamian dostałam pieska i papugę. Czyli się opłacało ;)
Po powrocie do domu i po obiedzie szykowaliśmy się na "Festiwal dla pokoju". Rany ile tam było ludzi! Mama przygotowuje mnie powoli na takie sytuacje bo w lipcu idziemy na wesele. Dlatego oswaja mnie z dużą ilością ludzi i głośna muzyką. Mi się podoba. Mama trzyma mnie na rączkach i tańczymy. Niestety z festiwalu musieliśmy wyjść bardzo wcześnie bo ja około 19 idę spać. Jednak nie ma się co martwić. Jeszcze nie jedna plenerowa impreza przed nami.
O tym weselu też Wam opowiem, gdy wrócę.
Avatar
(16.06.2010) Byłam na placu zabaw i mama mnie huśtała.
Od poniedziałku jest inaczej. Mama rano wstaje tak jak zawsze, daje mi buziaczka, przebiera, karmi i robi niby to co zwykle a potem całuje mnie bardzo czule, robi "pa pa" i wychodzi. Tatuś i babcia mówią, że do pracy. Nie mam pojęcia co to jest ta praca, że jest ważniejsze ode mnie. Mamy nie ma długo, bardzo długo. Prze pierwsze dwa dni to nawet jeść nie mogłam z tej tęsknoty. Niby tata kochany, ale to nie to samo co mama. Widziałam, że mama martwi się tym moim brakiem apetytu i dziś już jej nie robiłam tej przykrości. jadłam ładnie, bez grymaszenia. Ale nie o tym miało być. Gdy mama wraca z tej pracy to szybko kończy obiad, zjada i zajmuje się tylko mną. Dziś zabrała mnie na plac zabaw i posadziła na huśtawce. Bombowa sprawa. Już lubię huśtawki. Pierwszy raz tak się bujałam. W wózku niby też buja ale zupełnie inaczej. Na huśtawce wszystko widzę. Ciekawe gdzie mama zabierze nie jutro?
Avatar
(14.06.2010) Pierwszy dłuuuuugi dzień bez mamy
Dziś stała się rzecz straszna. Mama poszła gdzieś i nie było jej bardzo ale to bardzo długo. Mamusia raniutko powiedziała, że musi iść do pracy. Nie wiem co to jest, ale już tego nie lubię. Na szczęście został tatuś. Tylko, że on nie bawi się ze mną tak jak mama. Tata jest bardziej rzeczowy, że tak to ujmę ;) Na szczęście przyszła też babcia i trochę ze mną „pobrojarzyła”. Przez ten brak mamy to nawet jeść mi się nie chce. Smutno mi bo zawsze była obok a tu taka długa rozłąka. Za to kiedy przyszła to pierwsze kroki do mnie. Tatuś to chyba nawet był zazdrosny bo pierwsze buziaki dla mnie. I tak cudownie mnie przytuliła. Obie cieszyłyśmy się bardzo, że już się widzimy. Powiem wam w sekrecie, że mama to chyba do domu biegła bo jak wpadła to miała taki szybki i płytki oddech. Kurczę, aż szkoda spać, gdy mama w domu. Ale co zrobić gdy oczka same się zamykają?
Dlatego teraz śpię i śnię o weekendzie. Wtedy znów cały dzień spędzę z mamusią.
Avatar
(01.06.2010) Przewróciłam się z brzuszka na plecy i z pleców...
Sama, samiuteńka przewróciłam się z dziś z brzuszka na plecki i z plecków na brzuszek. Kiedyś tak turlała mnie mama a od dziś umiem sama. Fajna ta zabawa. Tak powiem Wam w sekrecie, że nie wiem komu bardziej się podobało. Mama gdy to zobaczyła tak mocno biła brawo, że aż mnie to rozśmieszyło. Śmiałam się tak głośno i serdecznie, że dopadła mnie czkawka. Zawsze tak jest. Trochę szczerej radości i od razu czkawka. Potem mama daje mi pić, tylko nie wiem po co bo pić mi się nie chce. Dla mamy zrobię dużo, nawet bardzo dużo i dlatego czasami się napiję. I często jest tak, że ta czkawka przechodzi. Myślicie że to od wody przechodzi? A wracając do tego przewracania to zastanawiam się jak ułożyć te nóżki, żeby się odepchnąć. Ciągle mi się ślizgają i nie mogę sobie poradzić. Mama próbuje mi pomóc ale widać obie błądzimy jak dziecko we mgle. Mama kazał mi się nie martwić. Mówi, że na wszystko przychodzi czas. Tylko, że ja chętnie bym się odepchnęła i "poszła" za mamą, zobaczyła co jest za fotelem. Dlaczego to wszystko jest takie trudne a ta nauka tak długo trwa? Poczekamy trochę i pewnie się uda, z przewracaniem też tak było. Nie wiedziałam jak aż tu nagle olśnienie ;) Teraz już śpię i śnię o tym "wędrowaniu" a jutro może znów mamę czymś zaskoczę. Na pewno zaskoczę.
Avatar
(31.05.2010) Kapelusz, który chowa świat ;)
Człowiek uczy się całe życie. Ja to uczę się wszystkiego, ale to wszyściutkiego, od samego początku. Najwięcej od mamusi bo ona jest jakoś zawsze obok. Myślałam, że mama wie już wszystko a tu taka niespodzianka. Wczoraj mama dowiedziała się, że w pamiętniku można wpisywać również swoje „kroki milowe” a nie tylko to co jest do wyboru. Dzięki temu będziemy mogły częściej dokonywać wpisów a to kolejny z nich.
Właśnie dziś udało mi się w końcu „powiedzieć” tatusiowi, że ja chcę zobaczyć z bliska to co wisi nad ich łóżkiem. Zawsze gdy mnie biorą do siebie patrzę na to cudo na ścianie i zastanawiam się co to jest. Dziś tata zapytał „chcesz kapelusz?” I ściągnął go ze ściany. Nie wiem czemu to służy. Gdy tatuś założył mi to na głowę to świat nagle zniknął. Na szczęście obok była mama i poprawiła ten kapelusz i znów byliśmy razem w ich pokoju i znów było jasno. A tata jak zwykle pobiegł po aparat. Myślę, że mi do twarzy w tym kapeluszu. Choć tata wygląda lepiej, tak jak kowboj ;), tak mówiła mama.
Avatar
(30.05.2010) Jechałam tramwajem/autobusem
Długo nie wpisywałyśmy z mamusią niczego w pamiętniku bo pamiętnik to wg nas takie pewne kroki milowe. I ostatnio poza tym, że mamusia musiała rozszerzyć moją dietę o różne pyszności a przede wszystkim o niezbyt smaczny Nutramigen to niewiele się działo. Niby z dnia na dzień wszyscy wokoło mówią, że jestem coraz fajniejsza to wielkich postępów zrobić nie mogę. Próbuję siadać, ale jeszcze głowa mi się kiwa. To pewnie dlatego, że nie lubiłam na brzuszku leżeć i mięśnie chyba słabe. Tak czy inaczej teraz ćwiczę. Za to mama dziś załatwiła mi super wycieczkę. Z babcią i dziadkiem pojechałyśmy autobusem na targ. Mama mówiła, że wcześniej już jechałam autobusem, ale ja tego nie pamiętam. Pewnie wtedy całą drogę spałam. Dziś mama wyjęła mnie z wózka, wzięła na kolana i pokazała jak szybko za oknem miga świat. Wszystko się tam mieniło różnymi kolorami i było bardzo dużo ludzi. Chyba ludzie mnie lubią bo się do mnie uśmiechają. Ja też ich lubię i na te uśmiechy odpowiadam. Tak się z mamą zastanawiały czy to bezpieczne, że siedziałam jej na kolanach. Ale w regulaminie MZK jest napisane wyraźnie, że dziecko na czas podróży powinno być wyjęte z wózka. Hmm.. Najważniejsze, że nic mi się nie stało. Za to frajda była ogromna.
Aha, jeszcze jedno. Uwielbiam taką pogodę jak była dziś do południa. Wczoraj też było pięknie. Dzięki temu mama ubrała mnie w sukieneczki i wreszcie wyglądałam jak prawdziwa księżniczka, jak nazywa mnie tatuś.
Avatar
(04.04.2010) Pierwsze święta Wielkanocne i pierwszy Zajączek
Hmm... taki całkiem fajny zwyczaj. prezenty na święta. Mama wspomniała coś o tym, że do tej pory tak nie było ;) A co? Podobno dziecko wszystko zmienia. Dostałam prezenty. Lubię prezenty ;)
Avatar
(03.04.2010) Byłam ze święconką
Dziś mama przyszykowała koszyczek i wszyscy razem poszliśmy poświęcić pokarm. Ksiądz obficie pokropił wszystko i wszystkich wodą a potem poszliśmy do domu. Oczywiście mama koniecznie musiała zrobić zdjęcia na pamiątkę by uwiecznić te wyjątkowe chwile. W końcu pierwsza święcona jest tylko raz. Za rok będzie pierwsza święconka ze swoim koszyczkiem. Mam taka nadzieję ;)
Avatar
(24.01.2010) Zostałam ochrzczona
Dziś wielki dzień. Rodzice pierwszy raz zaprowadzili mnie do kościoła i zostałam ochrzczona. Woda na szczęście nie była lodowata, choć na zewnątrz było -20 stopni. Nie wiem czy mama zamawiała taki mróz, ale to chyba najzimniejszy dzień tej zimy ;) Dziś też pierwszy raz wyszłam na polko. Oj, teraz to już nic mamy nie zatrzyma w domu. W końcu jak przeżyłyśmy takie mrozy to co nam tam -10 stopni ;)
Avatar
(31.12.2009) Pierwszy Sylwester
Tak przywitałam Nowy Rok. Hmm... ledwo przyszłam na świat a już jestem rok starsza ;)
Avatar
(24.12.2009) Pierwsze święta Bożego Narodzenia
Wczoraj wróciłam do domu a dziś już wielkie święto. Mama niestety karmiąc mnie musi się oszczędzać i wielu pyszności nie zjadła. Wiem, że nie żałuje bo przecież moje dobro liczy się dla niej najbardziej. A Wigilia i Boże Narodzenie będzie znowu za rok. Wtedy razem zjemy ten barszczyk ;)
Avatar
(23.12.2009) Pierwsza noc w moim domu i w moim łózeczku
Wróciliśmy do domu. Było tuż przed 18. Ze względu na wysoki wskaźnik bilirubiny groziło nam pozostanie w szpitalu. Na szczęście spadła do normy i szczęśliwie przed świętami jesteśmy w domu. Sobie tym samym zrobiłam prezent imieninowy ;)
Avatar
(20.12.2009) Pierwszy dzień po tej stronie brzuszka
Świat jest piękny, chociaż bardzo jasny i chłodny. Na szczęście jest mama co utuli, ogrzeje. I oczywiście tatuś też się rwie do tulenia.
Mam już: 14 latek, 10 miesięcy, 3 tygodnie, 5 dni
To ja, Wiktorynka (Wiktoria)!
Imieniny obchodzę 23 grudnia
Jak wyglądam?
  • Ważę 9,5 kg, mam 74 cm wzrostu.  
  • Moje wlosy są proste i brązowe.  
  • Moje oczy są niebieskie.  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj