Avatar
(15.07.2011)
Wycieczka i wiatraczek
Już na samym początku wakacji ,w czerwcu w pobliskiej miejscowości co roku jest odpust na Jana. W tym roku przypadło to w dniu 26 czerwca.Mamusia z tatusiem postanowiła,że zrobimy sobie tego dnia wycieczkę rowerową.Łukasza i Ewę zostawiliśmy w domu,a sami wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy.Była fajna pogoda,ciepełko,nie padało.Nie mieliśmy konkretnego celu -po prostu przejechać się,ewentualnie rodzice myśleli wstąpić na odpust,może podjechać do naszych przyjaciół ,potem do domu ,ale przez Dąbrowę odwiedzając rodzinę tatusia.Tam mieszkają moi prababcia i pradziadek,ciocia z wujkiem,taty brat...Zaplanowaliśmy sobie taką przejażdżkę.I pojechaliśmy.W jedną do Cegłowa-6 km.Tam weszliśmy do sklepu po kaszkę,a po chwili mamusia poszła na stragany i kupiła mi wiatraczek.Naszych znajomych niestety w domu nie było,więc pojechaliśmy na Dąbrowę.Na skróty,inną trasą niż tradycyjnie.Kolejne jakieś 4 km.Tam wstąpiliśmy do chrzestnej tatusia,ale ich nie było.Zostawiliśmy tylko rowery,i poszliśmy do prababci.Tam posiedzieliśmy ze 2 godzinki,po czym stwierdziliśmy,że czas do domu.No to poszliśmy po rowery i pojechaliśmy do domku.Kolejne 6 km.
Niestety,po jakiś 2 km mamusia zdziwiła się ,że nie ma....wiatraczka! Gdzie jest wiatraczek? Zgubiliśmy? Nie,chyba został u cioci! No cóż,trzeba było wytrzymać całą drogę bez niego.
Na szczęście za jakieś dwa dni przyjechał do nas wujek Mariusz ,taty brat i wiatraczek się znalazł....Przywiózł go,a ja się ucieszyłem! W końcu to mój pierwszy odpust w życiu!
Mamusia: dorota74

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj