KaMiLa (offline)

Zarejestrowana(y): 2009-03-24

napisz wiadomość

mój blog

odwiedziny: 388

Kliknij w ikonkę i zaczep osobę

Ostatnie wypowiedzi na forum:

• 15-08-2011 19:16:11

  cześć mamusie te rozpakowane i te jeszcze nie W końcu znalazł się czas, żeby do Was napisać.. choć ogólnie większość dnia pochłania mi rozruch laktacji że tak to nazwę.. w domku nie robię prawie nic poza wstawieniem prania czy tak jak dziś odkurzeniem.. Cała reszta na głowie mojego męża.. jest kochany bo na prawdę dużo robi.. no ale w końcu od czego jest urlop tacierzyński to teraz napiszę o moim porodzie... Po moim ostatnim poście 12 sierpnia o 6:25 postanowiłam zadzwonić już na porodówkę.. Położna słyszała że akcja już daleko w lesie i powiedziała żeby przyjechać, zaproponowała jednak żebym była tak na 8:00 bo przed ósmą jest zmiana personelu i nie chciałaby żeby dwie zmiany mnie badały.. Ja mówię że ok, bo i tak jeszcze czekam na męża aż z pracy przyjedzie, no i na znajomą która miała zabrać Kamilkę.. 7:30 przyjechała znajoma, spakowałyśmy rzeczy dla Kamilki i pojechały.. chwilę później zjawił się eM.. oczywiście ja nie miałam spakowanej torby, więc między skurczami zbierałam potrzebne rzeczy.. Byłam już nimi tak zmęczona, że nie chciało mi się nawet myśleć o jeździe do szpitala.. więc się położyłam na kanapie.. eM pyta czy już jedziemy.. Ja mówię że nie chce mi się za bardzo jeszcze, bo jak leżę na kanapie to skurcze były rzadsze ale za to dłuższe (ponad minutę).. To on: to ja sobie jeszcze kawę zrobię.. no i wypił, popatrzył w kompa.. i w końcu się zebraliśmy.. Droga do szpitala tragedia.. bo pozycja siedząca nie sprzyjała mi w bólu.. na szczęście to tylko niecałe 15 minut drogi.. ledwo doszłam na oddział, bo skurcze już były co 2 minuty, wiec co chwilę musiałam się zatrzymywać.. 8:55 oficjalne wejście na salę porodową.. na szczęście tu żadnej biurokracji nie ma, dałam tylko położnej swoją kartę ciąży i tyle.. Widziała już po mnie że poród zbliża się wielkimi krokami.. Wejście na łóżko i zdjęcie spodni to było jak wyprawa na Mount Everest, sama nie dałam już rady.. Położna mnie zbadała.. Okazało się że mam rozwarcie na 8 cm!!! Ale jeszcze głupio spytałam ją o znieczulenie (choć wiedziałam że dają tylko do rozwarcia na 5 cm więc u mnie już było dużo za późno).. No i nawet dobrze.. bo pewnie by spowolniło akcję... a byłam już przecież tak daleko.. Zaproponowała mi wannę z wodą, na którą od razu się zgodziłam.. Skurcze były już tak częste że nie mogłam się już doczekać tej wanny a na dodatek czułam już że chce mi się przeć.. to była wieczność kiedy napełniała się wodą 9:10 w końcu weszłam do wanny.. Zrobiło się miło i ciepło.. Położna cały czas mnie instruowała jak oddychać, kiedy przeć (choć to czułam sama) itd.. Co jakiś czas sprawdzała tętno dziecka (przez brzuch) i chyba ze dwa razy jeszcze sprawdziła jak nisko już jest główka.. Oczywiście znowu nie pamiętam ile skurczy partych było (ale to nie ważne).. Jak przy przedostatnim widziałam w wodzie już czubek główki i falujące pod nią włoski Danielka, to oczywiście nastąpiła pełna mobilizacja i 9:35 Daniel był już w wodzie.. Od razu położono mi go na piersiach, narzucili na niego kocyk i pieluszki żeby mu było ciepło.. A ja jakbym zobaczyła drugą Kamilkę Jest identyczny.. położna nawet nie zdążyła płci zobaczyć i po chwili pyta czy jesteśmy pewni że to chłopak Potem tata przeciął pępowinę, a położna ją zabezpieczyła.. Po chwili mogłam wyjść z wody i położyć się na łóżku.. Pookrywali nas ręcznikami i prześcieradłami.. Mały był bardzo blady (za te pierwsze minuty dostał 9/10 pkt).. Położna pytała czy nie miałam infekcji bo to mogłoby być powodem.. pobrali od razu krew z pępowiny i szybko zbadali-na szczęście okazało się że wszystko w porządku... a mały po prostu był zziębnięty.. Potem nabrał już kolorów.. Tak sobie cały czas z nim leżałam, grzała nas taka lampa powieszona nad łóżkiem.. a położna w tym czasie zajmowała się moim kroczem.. Miałam lekkie pęknięcie, ale tylko na powierzchni skóry i założyła mi 4 szwy.. Jak już wszystko tam porobiła to zostawiła nas w trójkę, zaproponowała przystawienie do piersi i poszła... Przyszła chyba za godzinę.. Wzięła małego na mierzenie i ważenie, a ja już mogłam wstać i pójść pod prysznic.. No i tu przegapiłam moment jak tatuś ubierał synka Bo jak wyszłam spod prysznica, to Daniel był już ubrany Jestem bardzo zadowolona po tym porodzie.. obawiałam się że będę mieć bardzo długo skurcze, a akcja nie będzie postępować, a tu mile się rozczarowałam jak przyjechałam do szpitala.. Poród całkiem inny niż pierwszy (wywoływany, ze znieczuleniem, bez wody, kilkanaście godzin).. Cieszę się że wszystko odbyło się naturalnie i mogłam rodzić w wodzie.. Jeśli chodzi o karmienie, to oczywiście nie jest bezproblemowo, ale dużo lepiej niż z Kamilą.. Przede wszystkim Daniel bez problemu załapał o co chodzi ze ssaniem Brodawki od razu zaczęły mnie boleć i bolą do dziś niestety, ale nie ma żadnych ran, krwi itp.. po prostu okropny ból... Do wczoraj susza w cyckach.. ale cały czas go przystawiałam, kiedy tylko chciał.. Zaciskałam zęby bo z bólu wyć mi się chciało... no i wczoraj rano pojawił się pokarm, oczywiście wieczorem już w takiej ilości że piersi wielkie, twarde i znowu problem ze złapaniem sutka Więc używam takich silikonowych nakładek.. trochę chronią mi też sutki i Daniel dzięki tamu ładnie może jeść.. Dziś mam już chyba zastoje pokarmu bo w niektórych miejscach zgrubienia taki jak kamienie.. Ale za poradą położnej idę pod prysznic przed karmieniem i możliwie najgorętszą wodą je polewam i masuję, ulga duża.. tyle że niestety małemu starcza jedna pierś i drugiej już nie chce, więc muszę albo trochę odciągnąć, albo po prostu przeczekać do następnego karmienia Dzisiejszej nocy spałam może ze 3 godziny.. co totalnie mnie osłabia, bo ja uwielbiam spać.. a do tego mając doświadczenie z Kamilą która od początku ładnie spała i budziła się tylko na 2-3 karmienia.. to jest to dla mnie totalnie co innego... No ale nikt nie mówił że będzie łatwo.. miejmy nadzieję że małemu się to unormuje.. bo oczywiście w dzień śpi pięknie między karmieniami.. a w nocy je, mruczy, płacze.. itd... Aaa i dzisiaj zaliczyliśmy pierwszy spacerek Było w miarę ładnie po południu, więc poszłam z małym po Kamilę do żłobka, a potem na małe zakupy... no i oczywiście po drodze na dwie znajome się natknęłyśmy więc spacer się wydłużył bo trzeba było pogadać alllle się rozpisałam... nie wiem czy komuś się będzie chciało czytać ale wiecie.. jak już się dorwałam do kompa to musiałam się wypisać później Was poczytam, choć widzę że niewiele stron przybyło... pozdrowienia dla wszystkich mam, postaram się choć raz dziennie zaglądać.. ale to jak odeśpię.. a tu nasz Danielek http://static.ebobas.pl/img/users/468/galleries/41435/468_41435_131342874559_5f948c179fb48c09d337850504a39ee1064d82a3-w602.jpg

  

  cały wątek

• 12-08-2011 06:25:19

  dzień dobry.... prawie całą noc nie spałam, udało mi się może zasnąć na godzinę.. a potem już tylko między skurczami próbowałam przysypiać.. Skurcze mam częste ale nieregularne.. Jestem słaba, bo tyle nie spałam... czekam do 7:00 i liczę co ile mniej więcej są i zadzwonię wtedy do szpitala... Trzymajcie kciuki miłego dnia...

  

  cały wątek

• 11-08-2011 19:08:49

  Nie wiem czy się u mnie coś rozkręca czy co, ale moje twardnienia brzucha zaczęły być bolesne i miałam już ich dzisiaj baaaaardzo dużo... teraz trochę ucichło, jak siedzę.. ale wcześniej jak gotowałam obiad i byłam w ruchu to nawet co 10-15 minut były... Zobaczymy czy coś z tego będzie czy to tylko fałszywy alarm... gmonia fajnie że udało Ci się do nas odezwać Cieszę się że ta żółtaczka Gabrysi znika, nie wiem czy czytałaś ale ja Ci właśnie pisałam ze w ten sposób postępowaliśmy z Kamilką i tez obyło się bez szpitala... marutka już po wizycie.. i nawet skurczyki masz może coś się z tego szybko rozwinie andzia08 życzę udanej kolacji... a po kolacji to już możesz rodzić.. pójdziesz wystrojona i umalowana na porodówkę... a wiesz że moja babcia urodziła moją mamę właśnie w swoje urodziny maniak ojj widzę że bardzo kiepski dzień masz dzisiaj.. przytulam mocno.. oby dolegliwości trochę ustąpiły...

  

  cały wątek