powrót do bloga

rss wpisy: 106 komentarze: 222

Mamy oko

Jestem mamą. I mam oko na różne sprawy - te związane z dziećmi, z rodziną, z tzw. polityką prorodzinną. Będę o nich pisać tak, jak je widzę. Ten blog to takie "mamy oko" ;)

Utworzono: 2013-04-24

Rozmawiać o seksualności w przedszkolu?

Światowa Organizacja Zdrowia w raporcie „Standardy edukacji seksualnej w Europie” zaleca daleko idące zmiany w programach edukacji seksualnej, nie tylko w Polsce. Zdaniem ekspertów, wiedzę na temat seksualności człowieka dziecku powinno się przekazywać już w przedszkolu, w wieku 4-5 lat. Sześciolatek, rekomenduje WHO, powinien mieć wiedzę na temat akceptowalnego seksu.  

 

W mediach, zwłaszcza prawicowych, zawrzało. Czy jednak sam pomysł przekazywania dzieciom w przedszkolu podstawowych wiadomości na temat seksualności (nie na temat seksu!) jest zły? W przedszkolach są czasami organizowane warsztaty poświęcone seksualności dzieci – oczywiście dla rodziców. Zdarzyło mi się uczestniczyć w jednym z takich spotkań. Rozmawialiśmy o tym, jak nazywać części ciała, jak odpowiadać na pytania dziecka związane z jego – i rodziców – seksualnością, jak reagować na dziecięcą masturbację, która u jednych dzieci pojawia się sporadycznie, u innych częściej, ale jednak się pojawia. I, jak wynikało z pytań rodziców, jest problemem – mimo, że należymy do pokolenia trzydziesto, czterdziestolatków, wyedukowanego, otwartego i funkcjonującego w wielkim mieście.  

 

Bardzo bliskie jest mi stanowisko tych, którzy mówią, że z dzieckiem o seksualności powinni rozmawiać rodzice. Ale prawda jest taka, że nawet w przedszkolu dzieci są narażone na nieakceptowalne zachowania seksualne. Nie chodzi o naturalne i rozwojowe zabawy „w doktora”. Dopóki obydwie strony się na nie zgadzają, nie ma problemu: to pęd do wiedzy, nie popęd seksualny. Jednak zdarzają się sytuacje – i wystarczy porozmawiać z przedszkolnymi pedagogami, by stracić złudzenia, że sporadycznie – w których jedno z dzieci wciąga inne (zwykle młodsze) w „cielesne” zabawy wbrew ich woli. To już jest nadużycie. Rolą wychowawców (no i przede wszystkim rodziców) jest znalezienie przyczyn takiego zachowania (zwykle jest to symptom problemów dziecka-agresora) i zapobieganie ewentualnej recydywie.

 

 

Ale czy w takiej sytuacji nie jest naturalną konsekwencją rozmowa – w przedszkolnej grupie – o tym, że niektóre zachowania są nieakceptowalne? O tym, że intymnych części ciała może dotykać tylko rodzic w określonych sytuacjach, albo lekarz w obecności mamy czy taty? Że dziecko ma prawo powiedzieć „nie” gdy ktokolwiek – np. kolega czy koleżanka, ale również dorosły – chce dotykać jego ciała lub namawia do dotykania? Paradoksalnie – patrząc okiem rodzica – taka rozmowa w środowisku, w którym codziennie ktoś kogoś dotyka czy ogląda – może być dla dziecka bardziej naturalna, niż rozmowy w zaciszu domowym. A dzieci, które taką rozmowę – w domu – mają już za sobą, też w żaden sposób nie ucierpią.  

 

Oczywiście, tematyka rozmów z przedszkolakami na temat seksualności musi być mocno okrojona. Do tematów, które na tym etapie rozwoju się pojawiają, bez względu na to, czy rodzicom się to podoba, czy nie. Ale też nikt nie proponuje, z tego co przynajmniej piszą gazety, szerszej tematyki.  

 

A wy, co sądzicie na ten temat? Możecie zagłosować w ankiecie na eBobas.pl!

Komentarze

  • toja51 | 24-04-2013 16:03:32 | zgłoś naruszenie

    Nie można wszystkiego powierzać rodzicom, bo niektórzy rodzice nie potrafią rozmawiać o seksualności, ba niektórzy słowa "seksualność" nawet nie rozumieją, a gdy zauważą, że synek bawi się siusiakiem a córeczka leży i rozchyla i łączy kolana straszą czymś strasznym. Oczywiście zakres takiej edukacji MUSI być dostosowany do poziomu dzieci.
  • sandra1987 | 25-04-2013 17:01:17 | zgłoś naruszenie

    Ja mysle, ze to nie jest zly pomysl. Tak jak mowia, w pewnym zakresie mozna by o tym z dziecmi porozmawiac. Wytlumaczyc czym sie rozni chlopiec od dziewczynki, wyjasnic, ze wlasnie takie 'dotykanie' jedno drugiego wbrew woli jest zle... moze by to pomoglo zwalczyc problem pedofilii...? Bo dzieci wiedzac, co jest zle nazskazyly by rodzicom na swoich 'napastnikow'?
    Nikt tu nie mowi o edukacji seksualnej jako opowiesciach o prezerwatywach, tylko wlasciwie ustrzezeniu naszych dzieci przed tym co jest zle. Tak samo jak edukacja dla rodzicow... Moze tez to pomoglo by im rozmawiac dziecmi... wiedziec na co zwracac uwage itp.
  • grazyna | 26-04-2013 11:48:55 | zgłoś naruszenie

    sandra, dokładnie, chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa dzieci. W skrajnych przypadkach dzieci nawet są molestowane w domu.
    Większość rodziców wciąż potrzebuje edukacji w tym zakresie

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Kwiecień 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj